Jak obiecałam, więcej ogarnięcia i naleśniki.
Mame zawsze mi mówi, jak robi naleśniki (kc mame), że mam nie brać tego pierwszego bo jest najgorszy. Ale wiecie co? Chuja tam. Ten pierwszy jest najlepszy. Pozostałe naleśniki mogą mu kurwa lizać pięty. Mogłyby. Gdyby je miał.
Wyobrażacie sobie, jak to jest nie mieć pięt? Jak to jest być naleśnikiem? Pewnie nijak, bo naleśniki to rzeczy martwe. One nie żyją. To nawet nie tak, że one kiedyś żyły, a potem umarły. One się urodziły martwe. Są jak martwe płody. Martwe płody są jak naleśniki. Następnym razem, kiedy będziecie wpierdalać zajebiste naleśniory mamusi, pomyślcie, że wpierdalacie usmażony martwy płód.
:)