1.

717 39 7
                                    

Biegałam po domu jak szalona. Co chwila sprawdzałam czy mam wszystko co potrzebne. Ubrania? Są... Buty? Są... Kosmetyczka? Jest... Pieniądze, jedzenie? Jest... No cóż, wygląda na to, że mam wszystko. Zamknęłam torbę i zaniosłam ją po schodach na dół Przy ostatnim potknęłam się o własne nogi i poleciałam przed siebie. Upadłam, na szczęście, lub też nie, na moją torbę, w której coś strzeliło. Podniosłam się leciutko na rękach i przejechałam jedną po włosach.

- I po co się tak śpieszysz, idiotko? - westchnęłam sama do siebie, po czym wstałam na równe nogi. Podniosłam bagaż i ponownie do kuchni. Jednak tym razem ostrożniej... Mimo wszystko i tak cały czas potykałam się przez torbę. Ugh! Kiedy stanęłam w progu kuchni zauważyłam moją zapracowaną matkę przy patelni z jajkami oraz siedzącego przy kawie z nosem w jakieś porannej gazecie ojca.

- Dzień dobry! - przywitałam się z rodzicami i usiadłam na przeciwko taty, który nawet nie zwrócił na mnie zbytniej uwagi. Przybliżył kubek, który kiedyś mu kupiłam na urodziny z nadrukiem "Winners never quit and quitters never win" i wziął jeden łyk kawy.

- Cześć kochanie - mama odwróciła wzrok spoglądając na mnie spod przymrużonych powiek i dużym uśmiechem na ustach. Oddałam uśmiech i już miałam coś powiedzieć, jednak przerwał mi pewien, dobrze znany mi głos.

- Wszystko w porządku? - ojciec brzmiał oschle i zimno - Słyszeliśmy hałas na schodach. Zrobiłaś sobie krzywdę? - dziwi mnie jednak to, że mimo wszystko się o mnie martwi...

- Nah... - westchnęłam przeciągając się na krześle. Jejku... nadal nie mogę uwierzyć , że to już dzisiaj. Czekałam na to calusieńki rok i nareszcie, moje marzenie się spełnia. Jestem ciekawa czy poradzę tam sobie... całkowicie sama.

- DZIECKO! - usłyszałam krzyk matki przez co o mało się nie sunęłam wraz z krzesłem i szybko się wyprostowałam. Natomiast tacie praktycznie kubek wyleciał z rąk - Czy ty chcesz iść z takimi włosami? Poplączą ci się! Chodź, zrobię ci warkocza - po tych słowach odwróciła się od kuchenki i wytarła dłonie w fartuch.

- Eeee... nie mamo, naprawdę nie potrzeba - szybko podniosłam ręce w geście zatrzymania mojej zdeterminowanej rodzicielki - Sama go zrobię - podniosłam się z krzesła z zamiarem pójścia do łazienki i zrobienia sobie najpiękniejszego kłosa jakiego bym tylko zdołała. Niestety... kobieta mnie powstrzymała... 

- Nie marudź! - po tym złapała za moje ramiona i zmusiła mnie do tego bym usiadła, potem obróciła do siebie tyłem i złapała za moje ciemne włosy.

- Pfff... - zrobiłam minę pełną pogardy. Spuściłam wzrok na swoje ręce na kolanach. Kurde no! Sama bym sobie świetnie poradziła. Ugh... Nawet mój ojciec wyjrzał lekko spod gazety i uśmiechnął się lekko. Ojej, jakie to zabawnie... ha, ha... HA!

- Uspokój się - szepnęła mama i zaczęła dzielić włosy na trzy części. Wywróciłam oczami i niechętnie przestałam się wiercić. Westchnęłam przeciągle zakładając nogę na nogę.

- Jak się czujesz? - spytał mój tata, odkładając gazetę na stół i poprawiając okulary - Zadowolona? - uśmiechnął się.

- No przecież! - wykrzyczałam uradowana, za to mama pociągnęła mnie lekko za już prawie ukończonego warkocza - Przepraszam - szepnęłam cicho - Nadal nie mogę uwierzyć, że mnie puszczacie tak samą do Japonii - kobieta zarzuciła mi już skończony warkocz na ramię i odeszła z powrotem do jajecznicy. 

- Tak, ale nie zapominaj o czym nam obiecałaś - matka spojrzała na mnie kontem oka, dosyć niepewnie.

- Ech... pamiętam...

*.*.*.*.*.*.* 

- Uważaj tam na siebie dziecko - moja mama tuliła mnie mocno, i nie wiem czemu wydawało mi się, że płakała. - I dzwoń do nas!

- Mam... o - nie potrafiłam nic z siebie wykrztusić... powietrza!

- Udusisz ją Jullie - odezwał się mój ojciec, a kobieta mnie powoli wypuściła... dziękuję ci! Tato spojrzał na mnie smutno. Zakładam, że chciał powiedzieć coś miłego... ale nie potrafił, dlatego milczał. Jednak po chwili westchnął i rozłożył ramiona - No chodź tutaj - przytuliłam go, a nim się zorientowałam na jego koszuli widniała mała, mokra plamka. Jezu.. Noriko, weź się w garść... Odsunęłam się bardzo wolno.

- Zaraz się spóźnię na samolot - wskazałam kciukiem za siebie. Następnie założyłam swoją torbę na ramię i już chciałam odejść kiedy jeszcze usłyszałam.

- I pamiętaj... Kochamy cię.

- Ta....

*.*.*.*.*.*.*

Aaaaarg... czemu w tej maszynie musi być tak mało miejsca?! Ledwo się mieszczę siedząc na miejscu... i nie, nie jestem gruba, jasne? Ech... opadłam na fotel i spojrzałam przez grubą szybę. Ujrzałam pas startowy i wysokie ogrodzenie, a za nim... wolność. To właśnie czeka mnie w Azji. Hymmm... Tak teraz o tym myśląc jeszcze nie mam wybranej szkoły, no cóż... to zrobi się później.

- Przepraszam, wolne? - usłyszałam po mojej lewej cichutki głosik jakiejś kobiety. Odwróciłam się w jej stronę i zmierzyłam ją wzrokiem. Miała krótkie, limonkowe włosy, długą ciemną tunikę i jasne spodnie, do tego miała piękne brązowe oczy, tuż za dużymi okularami. - Eghem... - odkaszlnęła zwracając na siebie uwagę. Mrugnęłam kilka razy wychodząc z mojej strefy umysłu. I spojrzałam dziewczynie w oczy uśmiechając się przyjaźnie.

- Tak, tak... wolne. Przepraszam za to - odsunęłam się na drugie miejsce, tym samym robiąc jej miejsce. Moja nowa sąsiadka uśmiechnęła się uroczo i rozsiadła się wygodnie obok mnie. Chciałam jakoś zagadać, ale nie bardzo wiedziałam jak... jednak w końcu mój język powrócił do gęby - Jak się nazywasz? - dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona, po czym przemówiła.

- Mikoto - uśmiechnęła się patrząc mi w oczy. W tym też momencie nasz samolot zaczął kołować na odpowiedni pas. Sąsiadka zamknęła mocno oczy kuląc się na swoim miejscu.

- Emm, wszystko w porządku? - zapytałam niepewnie.

- Nie b-bardzo... B-boję się sa-samo-lotów - jąkała się i głos jest dosyć mocno drżał. Kurde no... nie jestem dobra w pocieszaniu innych....

- Będzie dobrze, pamiętaj, że samolot to najbezpieczniejszy środek transportu - po tym Mikoto otworzyła jedno oko, a następnie drugie. Chyba trochę się rozluźniła. Ufff..

- Dzięki... emmm... A jak ty się nazywasz? - zawahała się.

- Noriko - odpowiedziałam krótko.

- Dzięki Noriko - zaśmiała się, a ja jej zawtórowałam. Cóż, może nie będzie aż tak źle jak się spodziewałam. Już nawet zawarłam jakąś znajomość. Jeeej. Już nie mogę się doczekać nowej szkoły. I nowego klubu koszykówki...

Never Give Up |KnB|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz