Część 3

9K 426 70
                                    

-Emily ty jesteś rudym wilkołakiem...

-Czekaj... To nie miał być ten wyjątkowy wilkołak? Tak?

-Dokładnie. Nie wierzę... mamy w rodzinie najbardziej wyjątkowego wilkołaka na świecie...

-Mamo, opowiesz mi wszystko o tej przepowiedni?

-Oczywiście. Przepowiednia mówi że posiądziesz moc żywiołów. Razem ze swoim mate będziecie nie zwyciężeni. Oboje będziecie Alfami. Utworzycie nowe stado. Razem będziecie jednością. Tu masz bransoletkę. Zamaskuje ona twój wilczy zapach. Pójdziesz do pobliskiej szkoły. Jutro zaczynasz zajęcia. Rano pójdziesz do sekretariatu po plan lekcji. A teraz idź spać.

-Dobrze. Ale który to mój pokój?

-Pierwszy po prawej.

-Oki. Dobranoc.

-Dobranoc

Weszłam do pokoju. Byłam mile zaskoczona gdy go zobaczyłam. Był urządzony w jasnych kolorach. Na środku stało dwuosobowe łóżko, a po jego bokach szafki nocne. Za łóżkiem były rurki na ubrania i drzwi zapewne do garderoby.(media) Na przeciwko łóżka były jeszcze jedne drzwi jak się domyślam do łazienki. Jaki ten dom jest duży! Z zewnątrz na taki nie wygląda. Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Szybko wytarłam się ręcznikiem i założyłam na siebie pidżamę. Długo nie mogłam zasnąć. Myślałam jak to będzie... Jestem wilkołakiem... Do tego rudym... Jutro idę do nowej szkoły... Z tą myślą zasnęłam.

***

Tego dnia wstałam dość wcześnie. Umyłam się i zeszłam na dół by zjeść śniadanie. Wybrałam płatki kukurydziane. Moje ulubione. Sam musi mnie podwieźć do szkoły.

-Saam!!

-Coo??

-Zawieź mnie do szkoły!

-Ugh.. Już idę ... Wisisz mi przysługę.

-Hah oczywiście braciszku...

-Możemy jechać?

-Tak.

***

Do szkoły weszłam dziesięć minut przed dzwonkiem. Takie bardzo ważne pytanie.Gdzie do cholery jest sekretariat?! Hello!? Może ktoś pomoże?! Zaraz jestem w szkole. W szkole są uczniowie. Może ich spytam? Gadam nie dość że do siebie to jeszcze jak jakaś pojebana. Po prostu świetnie... Idę przed siebie. Nagle ktoś na mnie wpadł. Myśląc ktoś mam na myśli chłopak. I to całkiem całkiem... przystojny jest... Jest blondynem. Wyższy ode mnie o jakieś piętnaście centymetrów. Ma niebieskie oczy.

-Hej jestem Luke. Ty pewnie jesteś nowa?

-Tak. Przy okazji mógłbyś zaprowadzić mnie do sekretariatu?

-A dostane coś w zamian?

-Wiesz co to może ja już poradzę sobie sama...

-Ej, nie no tylko żartowałem. Chodź zaprowadzę cię.

-Oki

Okazuje się, że sekretariat był na drugim końcu szkoły. No hello... sekretariat raczej powinien być przy wejściu. No ale nie bo po co. Po co nowi uczniowie mają mieć wszystko podstawione pod nos. Lepiej żeby szukali go pół lekcji no nie? Ugh... Kiedyś się wykończę przez te szkoły mówię wam. No ale cóż... Trzeba iść po polan lekcji bo skąd mam wiedzieć pod którą klasą akurat mam zajęcia. W sekretariacie siedziała staruszka. Wygląda na miłą starszą panią po sześćdziesiątce.

-Dzień dobry.

-Dzień dobry.

-Przyszłam po plan lekcji i kluczyk do szafki.

-Ach, tak. Ty jesteś Emily Foster?

-Zgadza się.

-Proszę oto twoje rzeczy.

-Dziękuję. Do widzenia.

-Do widzenia.

Pierwsza mam... Matmę. Juhuu... Czujecie ten sarkazm? Nie to że nie umiem matmy czy coś. Wręcz przeciwnie. Jestem dobra a nawet świetna, ale żaden nauczyciel jeszcze nie prowadził tej lekcji w ciekawy sposób. Szłam sobie spokojnym krokiem pod krokiem pod klasę 214. Niestety. Ja to mam szczęście... Znowu na kogoś wpadłam... I uwaga, uwaga. Tu was zaskoczę... To był chłopak. Zaskoczeni? Nie sądzę.Mój tyłek miałby bliskie spotkanie z podłoga gdyby nie silne ramiona oplatające moją talię. Miałam ochotę na niego nakrzyczeć. Już otwierałam usta by to zrobić gdy nagle spojrzeliśmy sobie nawzajem w oczy... Przez moje ciało przebiegła niezliczona ilość dreszczy... Nie wiem ile tak staliśmy pięć sekund czy minut... Czas jakby zwolnił...Czyżbym właśnie się wpoiła?...

Jedyna w swoim rodzajuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz