Prolog

982 58 0
                                    


Znowu tu siedzę. Na tym samym obdrapanym krześle, w tym samym pokoju z przyżółkłymi meblami. Który to już raz, piąty? Piętnasty? Za każdym razem czuję się tak samo. Jakbym po raz pierwszy przekraczał próg gabinetu i dopiero poznawał woń kopcącego się kadzidełka w rogu pokoju, tam, na komodzie.

Chce mi się rzygać.

- Jak się dzisiaj czujesz, Kenneth?- pyta o to samo i w ten sam sposób o tej samej godzinie co trzy dni temu.

- Źle- odpowiadam bez zastanowienia.

Kiwa głową. Skrobie coś w notesie i znowu przenosi wzrok na mnie.

- Byłeś dziś na spacerze?

- Nie.

- Dlaczego?

- Bo nie lubię.

- Lubiłeś.

- Lubiłem wiele rzeczy.

Znowu coś zapisuje, a ja zaraz wyjdę z siebie. Spoglądam za okno. Zawsze tak robię. Liczę dachówki jakiegoś budynku. Każdą znam na pamięć. Trzydzieści sześć. Chciałbym mieć takie.

- Jesteś gotowy?

Obracam w palcach telefon, szybciej niż dotychczas. Nie jestem. Nie chcę o tym rozmawiać. Moglibyśmy przecież porozmawiać o czymś miłym. O kotkach bawiących się włóczką. O pieskach biegających za kijkami. O prosiaczkach taplających się w błotku. Możemy, prawda?

- Będzie ci lżej jeśli wszystko mi opowiesz- uśmiecha się do mnie.

Jeszcze bardziej chce mi się rzygać.


*****

Hehe.

Opowiadanie w całości pisane z perspektywy Kenny'ego. Dawno nie pisałam w pierwszej osobie, jak będę pisać źle i nieciekawie to krzyczcie.

Jedynka na dniach.

Besos.

Unavailable || gangnes x prevc ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz