Rozdział 29

1.1K 81 7
                                    

*Zayn*

- Cześć mamo. Wszystko gra, po prostu chciałem zapytać, co u was...

- Synu, dobrze cię znam i wiem, że nie dzwoniłbyś bez powodu.

Tak, do prawda.

- Chciałem tylko zapytać, czy znasz kogoś o imieniu Grimmie, ale to nie jest jakaś poważna sprawa. Wydaje mi się, że spotkałem twojego starego znajomego. 

- Jak to... - wahanie w jej głosie utwierdziło mnie w przekonaniu, że coś jest na rzeczy. Tylko co, do cholery? Co tutaj się dzieje?

- Ah, więc pamiętasz. - nie chciałem zdradzać zbyt wiele szczegółów. Nie wie, ile wiem, więc istnieje szansa, że się wygada.

- Tak, rzeczywiście znałam mężczyznę o nazwisku Grimmie. Stare dzieje - mhm, z pewnością. - mamo, rozmawiasz z wujkiem Andrewem? - po drugiej stronie rozległ się cieniutki głos młodszej siostry.

- Cześć Safaa. Tu Zayn. - uśmiechnąłem się do telefonu, tak jakby mogła to zobaczyć.

- Cześć, bracie! - usłyszałem szmer i protest matki. Odesłała siostrę do pokoju. Co tu jest grane?

- Jakim wujkiem?

- Muszę kończyć. Do usłyszenia, synu.

Szlag! Chwila, a czy ojciec Vivian nie nazywa się...Andrew Grimmie?

*Vivian*

- Co się stało? Jak to? Mój ojciec...że co? - próbowałam zrozumieć Zayna, krzyczącego coś przez telefon. - zaraz u ciebie będę.

Uruchomiłam silnik i, przekraczając dozwoloną prędkość, dojechałam pod dom Malika. Nie wiedziałam co się dzieje i szczerze mi się to nie podobało.

- Jedziemy.

- Gdzie?

- Do Cambridge. Muszę dowiedzieć się, o co tu chodzi.

- Więc jedź sam. 

Spojrzał na mnie spod ściągniętych brwi i już wiedziałam, że nie istnieje taka opcja.

- Ciebie też to dotyczy. - zacisnęłam pięści i podeszłam do niego, próbując wyglądać groźnie. Na jego twarz wpełzł ten doskonale znany mi uśmieszek. Złapał moje ręce i rozprostował moje palce. Wyglądał tak seksownie, gdy z ciekawskim wyrazem twarzy patrzył na mnie spod długich rzęs. Walczyłam ze sobą, żeby nie rozkleić się pod jego spojrzeniem. 

Ian.

- Muszę zadzwonić do Ian'a. Wyjazd z byłym to niezbyt dobry pomysł.

Jęknął przeciągle i usiadł na oparciu kanapy. 

- Nawet nie próbuj zabierać go ze sobą. - uniósł ręce w dramatycznym geście, a ja uśmiechnęłam się pod nosem. Właśnie to chciałam zrobić. 

***

Szliśmy z naszymi niewielkimi torbami w stronę samolotu. To niewiarygodne, że jeszcze godzinę temu siedziałam spokojnie w domu. No, prawie spokojnie.

- Wszystko w porządku? - Ian objął mnie ramieniem i spojrzał na mnie z troską. Odkąd wysiedliśmy z samochodu chyba z milion razy zaproponował, że zabierze moją torbę. A Zayn miał z nas niezły ubaw. 

- Zamilcz, blondasku, bo zaraz skręcę ci kark. - uśmiechnął się do niego, a później spojrzał na mnie. - i pomyśleć, że to właśnie ja jestem twoim byłym. - pokręcił głową i wyprzedził nas. Widziałam, jak Ian się napina. Obydwoje mieliśmy dość Zayna, ale w jednym się z nim zgadzałam - jeśli w tą sprawę zamieszany był mój z pozoru grzeczny ojczulek, to dotyczyła także mnie. 

Only with you || Z.M Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz