Rozdział 18

1.3K 83 5
                                    

*Vivian*
No tak, bo najlepszym sposobem na pozbycie się zmartwień jest seks z samym bogiem - Zaynem.
Resztę dnia i wieczoru leżeliśmy razem na łóżku i szeptaliśmy sobie nawzajem czułe słówka, wykonując przy tym subtelne gesty.
Nie wiedziałam, czy jesteśmy parą.
W zasadzie to chciałam, żebyśmy nią byli, ale to on powinien coś zasugerować - nie będę się narzucać.
Zasnęłam w objęciach mulata i śniłam o grzecznych czy też mniej, rzeczach, które moglibyśmy razem robić.

- Wstawaj księżniczko, idziemy do szkoły! - rozbawiony chłopak ściągnął ze mnie pierzynę i zobaczył do połowy nagie ciało, ponieważ jego koszulka mi się podwinęła.
To dało mi do myślenia i wstałam na równe nogi, ale on był szybszy i chwycił mnie za ramię.
- Ten widok będzie mnie dręczył przez cały dzień, aż wrócimy tutaj i znów będziesz jęczeć moje imię.
Jego pewność siebie nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. Mimo to, że za każdym razem się rumienię, uwielbiam słuchać sprośnych słówek wypływających z jego ust.
Ale w tym momencie nie mogłam z nim uprawiać seksu, bo nie chciałam spóźnić się do szkoły.
Wiem, że to tylko jakieś głupie gadanie nauczycieli, ale za dużo ostatnio opuszczam.

- Gdzie tak biegniesz? - zarechotał, gdy omal nie zabiłam się na moich ciuchach, a w tym majtkach leżących na podłodze.
- Do szkoły? - odpowiedziałam półpytaniem i zniknęłam w korytarzu, byleby nie próbował tych swoich sztuczek po których miękną mi kolana.

W końcu, po nieustannym przekonywaniu Zayna żeby się ogarnął, dotarliśmy do szkoły.
Natychmiastowo puścił moją dłoń czując na sobie ciekawskie spojrzenia innych.
Nie spodobało mi się to. Taki bad boy, a boi się powiedzieć kumplom, że ma dziewczynę, którą...nie jestem. Eh.
Jak na zawołanie odszedł ode mnie, a ja także nie próbowałam za nim iść. Tak? Tak. Okej, niech się pierdoli. Pizda.

Weszłam do budynku i zabrałam z szafki materiały potrzebne na chemię, jakoś niespecjalnie przejmując się spojrzeniami lasek, które oczywiście nie mogły sobie tego oszczędzić.
Niech się patrzą, widocznie mają na co.
Prychnęłam i minęłam wypacykowaną blondynę z ogromnym dekoltem, który za pewne w połowie składał się z push-up'u. Dobrze, że moje piersi są tak zajebiste, że nie potrzebuję takich pomocy.

Lekcje minęły mi dość szybko i podczas tych sześciu godzin nie spotkałam ani Zayna, ani Julii. No i kurwa dobrze.
Kiedy wychodziłam usłyszałam swoje imię.
- Raczysz zaczekać czy chcesz zapieprzać na autobus? - warknął, dorównując mi kroku, a ja wywróciłam oczami.
Czasami zastanawiam się czy mężczyźni nie miewają okresu.
- Nie zapędzasz się przypadkiem? Jeszcze rano chciałeś się ze mną pieprzyć! - krzyknęłam dość głośno, przez co kilka twarzy z zainteresowaniem zwróciło się w naszą stronę. Malik się skrzywił. Szlag by to.
- Jesteś chora. - nie, to nie on to powiedział. Obok nas wyrosła rudowłosa, którą na pewno bardzo dobrze pamiętacie.
- Jak dobrze, że ty już się wyleczyłaś. Odwal się. - przestawałam być miła i powoli traciłam cierpliwość.
- Nie do końca, jedzie z nami. - że przepraszam bardzo, CO?
Uniosłam brwi i wstrzymałam powietrze.
- Załatwiłem ci kogoś do towarzystwa, nie martw się - nie będziesz siedzieć sama i słuchać naszych jęków.
Ja pierdole.
Co tu się właśnie odpierdala? Nie rozumiem.
- Nie patrz tak, nie jesteśmy przecież razem.
ALE JESZCZE NIEDAWNO SZEPTAŁEŚ, ŻE MNIE CHCESZ?!
Chcę krzyknąć, ale muszę zachować resztki godności. W sumie to mam ochotę wyć, ale to nic szczególnego.
- Bawcie się dobrze. - uśmiecham się, udając niezniszczalną. Prawda jest taka, że już kilka minut temu rozsypałam się w drobny mak, ale nie dam im tej pieprzonej satysfakcji.
Koniec zabawy kosztem Vivian Grimmie, suki.
Teraz ja się będę bawić.
Muszę tylko znaleźć pewną rzecz, a ta dwójka pożałuje, że ze mną zadarła.

____________________________________________________________________________

Taka masakra się porobiła hehhehehehh XD

Only with you || Z.M Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz