Spojrzałam na godzinę- jest 13.
Świetnie.
Zwlokłam się z kanapy.Na podłodze leżał Sam, który trzymał w ramionach Sophie. Wyglądali naprawdę uroczo. Jasmin spała w kącie z uchylonymi ustami. Podeszłam do niej, by ją obudzić, ta zmrużyła oczy i uśmiechnęła się na mój widok.
-Heej, ranny ptaszku. Pozwól mi jeszcze pospać.
Cała Jass.
Okryłam ją kocem i postanowiłam poszukać reszty. Wciąż pamiętałam słowa Jack'a. Nie miałam zamiaru unikać tematu, czekałam jedynie, aż Jasmin wstanie i będziemy u mnie. Zeszłam po marmurowych schodach, a na podłodze roiło się od butelek po piwie, kubkach i wymiocinach. Słyszałam głosy dochodzące z dołu,ktoś się chyba kłócił. Podeszłam bliżej, by podsłuchać.
- Wypieprzaj, rozumiesz?! Wypierdalaj z tego cholernego domu!
Jack, to był zdecydowanie on. Tylko z kim się kłócił?
- Oj przestań kochanie, nie wytrzymasz zbyt długo. Tak czy inaczej będziesz mnie potrzebował.
- Nie jestem od ciebie kurwa uzależniony! Mam wszystko, wiesz? Mam wille, mam przyjaciół, mam rodzine. Wszystko! A Ty? Ty jeste...
Cholera! Głupia butelka!
- Kto tam jest? - słychać było w głosie Jack'a złość. Trochę się przestraszyłam.
-Heej, trochę zgłodniałam.- Ziewnęłam, schodząc z ostatniego schodka i trąc przy tym oczy. Chłopak musiał uwierzyć, bo szybko przepędził tamtą dziewczynę, która rzuciła mi wrogie spojrzenie i zrobił mi płatki z mlekiem.
- Kto to był?- zapytałam ,siadając na wysokim stołku.
- Nikt ważny, koleżanka ze starych lat.
Yhy, nie wyglądało to na koleżeńskie spotkanie,a szczególnie po latach.
- Aha, to fajnie.
-Trzymaj.- podał mi miskę czekoladowych płatków i usiadł obok, nie odwracając wzroku od mojej twarzy.
- Co?- zapytałam z pełną buzią.
-Nic, po prostu jestem ciekaw jak długo masz zamiar udawać, że nic nie słyszałaś.- powiedział to tak spokojnie z uśmiechem, a ja niemal co udusiłabym się.
Cholera.
- Spookojnie, mała.- podał mi ścierkę, abym mogła się wytrzeć.- Przecież taka drobnostka nie jest warta twojej śmierci przez zakrztuszenie.-Rzeczywiście bardzo śmieszne. Wstałam, odłożyłam miskę do zmywarki i oparłam się o blat.
-Więc?
-Nic nie słyszałam.- wypaliłam.
-Nie kłam.- Wstał i podszedł w moją stronę. Zablokował mnie rękoma. Przybliżył się do mnie, tak że mogłam poczuć jego oddech na twarzy.- Więc?
- Kłóciłeś się z nią, kazałeś jej "wypieprzać z tego domu". Wspomniałeś, że nie jesteś od niej uzależniony, bo masz wszystko i...
-I wtedy poruszyłaś nieszczęsną butelkę.-Uśmiechnął się ,postanowił bardziej zmniejszyć przestrzeń między nami. Teraz dzieliło nas jedynie parę centymetrów.-A powiedz mi... rozmawiałaś z Jass?
CZYTASZ
Teenagers party / Andy Biersack ✔️
FanfictionGdy mówili - Ogień zwalczaj ogniem, śmiałem się i pukałem palcem w głowę. Jednak teraz sam widzę, że miłość do dragów zwalczyłem miłością do drugiej osoby. I już głupi śmiech nie wita na moich ustach, słysząc te słowa. Bo żyję, dzięki niej. ...