5."Laura"

374 30 13
                                    

Następnego dnia obudził mnie dźwięk telefonu, spojrzałam na ekran, by zauważyć, że dzwonił do mnie Andy. Wydawało mi się być dziwne to, że dzwoni o tak wczesnej porze.

- Tak? - odezwałam się nieco zaspanym głosem.

- Co robisz?

- Um, a jak myślisz co mogłabym robić o tej godzinie?

- Mógłbym wpaść? -Zachowywał się inaczej, jakby był smutny... czy coś.

Odpowiedziałam aby był za około 10 minut, gdyż muszę się doprowadzić do porządku.

Podeszłam do szafy, by założyć czarne shorty i luźny biały sweter w paski koloru spodenek. Pomalowałam rzęsy i zeszłam na dół w celu naszykowania sobie śniadania. Ledwo co wyciągnęłam mleko do płatków i już usłyszałam dzwonek do drzwi.

- Czy mi się zdaje, czy skorzystałeś z dzwonka, nie wkradając się do mojego domu?

- Kiedyś musiał ten dzień nadejść.

Zaprosiłam go do środka i skierowałam się z powrotem do kuchni.

- Chcesz płatki? - wypaliłam, zalewając miskę płatków nesquik mlekiem.

- Nie, dzięki.

- Coś się stało?

- Nah, czemu?

- Dziwnie się zachowujesz. - Nie żeby coś, bo on zawsze był (i jest) dziwny, ale teraz to było coś innego.

- Idziemy dziś na koncert, może też byś chciała się z nami zabrać?

- Czekaj.- w tym momencie zaprzestałem szykować śniadanie i odwróciłam się do niego- Z nami czyli?

- Z Jass. - zaczął drapać się po karku z zakłopotaniem na twarzy.

- A, no tak, racja. Dzięki, ale nie skorzystam z tej propozycji. - Włożyłam miseczkę do mikrofali i wyjęłam łyżkę z szuflady.

- Świetnie.

- Nie chcesz iść?

- Nie przepadam za jakimś gównem typu Arctic Monkeys.

- Ach, no tak. Trzeba poświęcić się dla swojej dziewczyny- to było głupie, właściwie nie wiem czemu tak powiedziałam. W każdym bądź razie wyłożyłam płatki i usiadłam przy stole, zapychając sobie nimi buzie.

- Co?

- Nic.- odpowiedziałam wypluwając  trochę mleka. To było żenujące.

- Nie jestem z Jasmin. Ale skoro mowa o tym, to pochwal się proszę jak wiele poswieciłaś dla Jack'a.

O co mu do cholery chodziło?

- Skończ. Przynajmniej ja na niego nie narzekam.

- Czyli jesteście razem?

- Nie! Głupi jesteś? - Andy wykrzywił usta na kształt tego swojego uśmieszku, po czym stwierdził, że musi iść i wpadnie pózniej.

Po chwili uświadomiłam sobie, że dziś jest dalszy ciąg tego pieprzonego maratonu, a dziś impreza miała odbyć się u Sophie i Sam'a. Nie chciałam zawracać głowy Andy'emu, więc postanowiłam napisać do Patrick'a.

Ja:  Jest dzisiaj ta impreza u Sophie i Sam'a?

Patrick: To ty nic nie wiesz? Została ona odwołana, bo sprawy się trochę popieprzyły.

Ciekawe co miał na myśli mówiąc "popieprzyły".

Ja:  Bądź u mnie za 10 minut.

Teenagers party / Andy Biersack ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz