Minęło już sporo czasu, odkąd Sophie wyjechała na odwyk. Od tamtej pory, nie widziałam się z nikim.
Zostały jakieś 2 miesiące do przyjazdu rodziców, inaczej mówiąc: 2 miesiące wolności. Postanowiłam więc napisać do Jasmin.Ja: Co robisz?
Po krótkiej chwili dostałam od niej wiadomość.
Jasmin: Wszyscy jesteśmy u Andy'ego. Wpadaj.
Uśmiechnęłam się do siebie na myśl, że znów ich wszystkich zobaczę. Bez namysłu szybko ruszyłam w stronę drzwi wejściowych i zaczęłam się kierować do domu Andy'ego. Byłam ciekawa co u nich słychać, jak się mają. A może też dostali jakąś wiadomość do Soph.
Szłam tak przez całą drogę, piszcząc w myślach ze szczęścia, no przynajmniej dopóki nie dotarłam na miejsce.
Otworzyłam drzwi (które nawet nie były zamknięte) i poszłam do pokoju Andy'ego. A tam zastałam pełno białego proszku na małym, przezroczystym stoliczku. Rozglądając się po pokoju, zauważyłam jak Patrick przytulał Jas, która leżała (a raczej spała) na jego kolanach; Jack rysował pędzlem po ścianie, nie zamaczając go w farbie; Cassidy siedziała na podłodze skulona; no i Andy, który wyglądał przez okno.
- Co to ma do jasnej cholery znaczyć? - odezwałam się, a ich wzrok padł na mnie. Patrick wydał z siebie głośne "Ćśś" wskazując na Jas. A Andy uśmiechnął się szeroko idąc w moją stronę.
- Oo, chodź, chodź. - złapał mnie za ramię i odwrócił w stronę stoliczka.
- Nie ma pieprzonej mowy, żebym brała z Wami to gówno. Widzieliście co się stało z Sophie, więc czemu brniecie w to dalej? - spojrzałam na Andy'ego, a on jedynie wzruszył ramionami i wrócił do okna.
- Sarah, zabierz mnie do domu. - usłyszałam cichy, delikatny głos. - Tu jest tak strasznie ciemno, chcę wrócić do domu. - Cassidy mówiła tak jakby do ziemi. Wszyscy wyglądali okropnie. - Podeszłam do Jasmin, jednak Patrick mnie odepchnął. Poczułam jak moje ciśnienie się podnosi, byłam wściekła. Szybkim krokiem podeszłam tam, gdzie znajdował się proszek i wysypałam go na rękę, następnie otworzyłam okno, by go wyrzucić.
Gdy to zrobiłam rozpętał się chaos, wszyscy zaczęli rzucać na mnie wyzwiskami. Nawet Andy, a naprawdę sądziłam, że jednak zależy mu na tym, by zakończyć to wszystko, ten cały syf. Jak widać, byłam w błędzie.
Chwyciłam Cass za ramię i wyszłyśmy.
Nie potrafiłam przestać myśleć o zaszłej sytuacji sprzed półtora tygodnia. Ciagle przechodziły mi przez głowę wszystkie urywki i słowa, które zostały wypowiedziane. Pisałam do każdego z osobna, by to wytłumaczyć, nie chciałam być ich wrogiem, naprawdę się do nich przywiązałam. Jednak każda moja wiadomość zostawała bez słowa odpowiedzi.Cassidy odzywała się od czasu do czasu, przesyłała mi nawet pocztówki i listy. Postanowiła wyprowadzić się z rodzicami do innego miasta, aby uciec jak najdalej od tej "toksycznej" znajomości. Pisała mi, że tęskni za nimi i wszystkimi wspólnymi chwilami, ale dopóki się nie zmienią nie będzie tu przyjeżdzać.
Nie było żadnej wiadomości od Sophie, albo też nie mogłam się o żadnej z nich dowiedzieć. Wybrałam numer ośrodka i zadzwoniłam.
CZYTASZ
Teenagers party / Andy Biersack ✔️
FanfictionGdy mówili - Ogień zwalczaj ogniem, śmiałem się i pukałem palcem w głowę. Jednak teraz sam widzę, że miłość do dragów zwalczyłem miłością do drugiej osoby. I już głupi śmiech nie wita na moich ustach, słysząc te słowa. Bo żyję, dzięki niej. ...