Rozdział VI

51 3 2
                                    

    Spokój nocy przerwał sygnał nowej wiadomości. Z początku z wielkim trudem przedzierał się przez zaspany umysł. W końcu jednak spenetrował dość by zareagować. Podniósł ociężałą powiekę. Rozmazany obraz pokoju toną w mroku. Jasna plamka migająca wściekła czerwienią drażniła niemiłosiernie w oczy. Wywlókł rękę i machnął od niechcenia. Ręka przeleciała przez hologram nie robiąc mu krzywdy. Dłoń zetknęła się z zimną podłogą. Nieprzyjemny chłód uderzył w jego zmysły. Poderwał dłoń. Oparł ją na krawędzi łóżka. Umysł rozświetlił się na tyle że przypomniał sobie jak wyłączyć nieznośny sygnał. Z trudem i przekleństwami na ustach podniósł się, oparł jedną ręką a drugą złapał za panel terminalu, stojący obok łóżka. Skupił wzrok na migającej ikonce. Czerwona przypominająca wybuchającą gwiazdę. Wysoki priorytet – wydedukował. Zmełł jeszcze kilka przekleństw i krótką komendą otworzył wiadomość. Czytał dłuższą chwilę, litery nie chciały za bardzo współpracować. Jednak pomimo pewnej trudność, treść wiadomości dotarła do jego głowy:

WIADOMOŚĆ AWARYJNA

Utracono kontakt z wszystkimi systemami znajdującymi się w obrębie sektora Herrij. Brak odpowiedzi od stacjonujących tam oddziałów przynależnych do Imperialnych Sił Zbrojnych. Nie zarejestrowano kontaktu z wrogo nastawionymi jednostkami w okolicznych sektorach. Przyczyną utraty kontaktu jest najprawdopodobniej awaria przekaźników komunikacyjnych. Stopień zagrożenia: NISKI.

Wiadomość nadana przez Główne Dowództwo Sektorów Ramienia.

Wiadomość poświadczona przez Admirał Jarrela Mantusa.

   Awaria łączność? Niski poziom zagrożenia? To nie ma się czym przejmować – Pomyślał gasząc ekran i odwracając głowę w drugą stronę. Jutro zobaczę jak idą naprawy. Zapadł w błogi sen w jednej sekundzie. W drugiej biegł już korytarzem dopinając ostatnie elementy pancerza. Żuł przekleństwa miotając gromami na lewo i prawo. Mijani pracownicy admiralicji schodzili mu z drogi. Niski poziom zagrożenia? Awaria komunikacji? Na samą myśl miał ochotę kogoś uderzyć. Szeroki korytarz ciągnął się w nieskończoność. Ściany i podłoga o barwie jasnego błękitu z metalicznymi wykończeniami pomimo późnej pory były dobrze oświetlone. Jedna z ścian korytarza była zasępiona przez Iluminator przez który mógł obserwować powierzchnię planety daleko pod nim. Była noc. Na powierzchni jasnymi światłami odcinały się od czerni ogromne miasta kopce. Rozlegle aglomeracje rozciągały się aż za horyzont. Przystaną. Daleko zza horyzontu wyrastał smukły kształt iglicy miejskiej przecinającej niebo smugą kolorowych świateł. Poruszające się wokół niej świetlne punkty musiały być okrętami. Przysuną się bliżej iluminatora. Spojrzał w dół na powierzchnię planety wiele tysięcy kilometrów poniżej. Na tle świateł miasta zobaczył kolejne okręty. Krążyły wokół Iglicy Dowodzenia. Wszystko wyglądało zwyczajnie, jednak coś mu się to nie zgadzało. Dopiero co obudzony umysł pracował pełną parą. Przez dłuższą chwilę badał ilość, szyk oraz trajektorie lotu jednostek. W końcu zrozumiał. To nie był szyk bojowy tylko patrolowy. W dodatku jednostek było ewidentnie za mało. Czemu nie postawiono w gotowości sił obronnych? Podniósł wzrok wbijając go w brązową tarczę księżyca. Czy stanowiska obrony też są nieprzygotowane? Wykorzysta systemy hełmu i połączył się z systemem informacyjnym. Zamarł, nie ogłoszono żadnego alarmu. Tak jakby nic się nie stało! Poczuł wzbierający w nim gniew. Ostatni raz omiótł wzrokiem ogromną przestrzeń za iluminatorem i ruszył pośpiesznie przez korytarz. Po krótkiej chwili wbiegł do sporego pomieszczenia z windami. Wszyscy zeszli mu z drogi. Pędem wparował do pierwszej lepszej i ustalił cel transportu – Poziom Dowodzenia. Pole energetyczne zamknęło wejście do windy i platforma ruszyła tunelem w górę. Szybciej, szybciej – poganiał ją w myślach. Po kilku minutach podróży platforma stanęła. Pole blokujące wyjście zgasło. Ruszył dalej, Po chwili marszu dotarł do drzwi centrum dowodzenia. Ogromnych owalnych drzwi strzegło dwóch Gwardzistów z Korpusu Honorowego, ubrani w masywne zbroje płytowe wzorowane na starożytnym rynsztunku. Szare płyty świetnie komponowały się z purpurowymi płaszczami zasłaniającymi lewą stronę ich ciał. W prawej ręce każdy z nich dzierżył glewie. Długie drewniane drzewce były wyższe od nich samych. Na jednym końcu znajdowało się metalowe okucie a na drugim zamocowano długie wąskie ostrze o czarnej barwie. Na jego widok zasalutowali. Uśmiechną się mimowolnie do swych wspomnień. Gdy pierwszy raz ich zobaczył był pewny że to formacja czysto honorowa i na pokaz. Teraz był bogatszy o wiedzę i doświadczenie. Zdawał sobie sprawę że zbroje zaawansowaniem technologicznym dorównywały najcięższym pancerzom szturmowym, a broń z początku wyglądająca na nieszkodliwą w rzeczywistości był śmiercionośnym orężem. Drewno drzewca było wewnętrznie wzmocnione rdzeniem z nanomateriałów a ostrze po rozłożeniu wytwarzało strumień plazmy zdolny przeciąż wszystko. W dodatku żołnierze należący do tej formacji byli zaprawionymi w bojach weteranami niezliczonych wojen. Przystaną przed jednym z nich, po oznaczeniach wyczytał że to on był dowódcą tej zmiany.

Czarne Gwiazdy - ZmrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz