Rozdział 2

2.3K 124 17
                                    

Weszłam na peron 9 i 3/4 za jakimiś Weasleyami... czy jakoś tak. A myślałam, że zamierzają spiknąć się z tą ścianą...
-O, cześć!-powitała mnie entuzjastycznie ruda, widząc, że rozglądam się z lekkim zdezorientowaniem.-Jesteś nowa w Hogwarcie? Jestem Ginny Weasley.
-Miło cię poznać. Nicole White.
Reszta Weasleyów zaczęła się rozchodzić. Poza jednym.
-Cześć, jestem Ron. Harry! Hermiona! Tutaj!-zawołał, widząc znajomych i pomachał do nich.
Podeszli.
-Hej-Harry uśmiechnął się szeroko.
-Co ty masz na czole?-takie sobie typowe pytanie na rozpoczęcie znajomości...
-Em... Blizna. Nie kojarzysz mnie?
-A powinnam, bo...?-uniosłam brwi.
-Już cię lubię-złapał wyszczerz.-Harry Potter, a to Hermiona Granger.
-Jesteś nowa?
-Tak, jestem nowa-przewróciłam oczami.
Mam to sobie wytatuować? Nie lubię się powtarzać.
-Możecie mi powiedzieć o co chodzi z tymi ,,mugolami"?
-Niemagiczni.
-Aha, okay-odruchowo sprawdziłam czy mam jakieś powiadomienia w komórce.-Spoko-mruknęłam do siebie i uśmiechnęłam się lekko, widząc sms od Luke'a: ,,Nasza nazwa na youtube: GangWęża".
W odpowiedzi wysłałam mu uśmiechniętą buźkę.
Za sobą usłyszałam arogancki śmiech. Całą piątką obróciliśmy się w stronę jakiegoś blondasa, szatyna i dwójki goryli, która najprawdopodobniej robiła temu pierwszemu za ochronę. Wszyscy uśmiechali się drwiąco.
-Bliznowaty, szlama, Król Weasley, Wiewióra i pewnie zdrajczyni krwi?-jego głos wręcz ociekał pogardą, ale z takimi szybko potrafiłam sobie poradzić.
-Zamknij się, Malfoy-syknął Harry.
A to dopiero trafna riposta...-ugryzłam się w język zanim to powiedziałam.
-Daj spokój, Harry. Nie zawracaj sobie nim głowy. Tacy jak on po prostu pragną uwagi.
-Lepiej się zamknij, zdrajczynio krwi. Ze mną lepiej nie zadzierać.
Uniosłam rękę w bardzo władczym geście (tak, przyzwyczaiłam się do rządzenia innymi), pokazując, że poradzę sobie sama, kiedy moi nowi znajomi otworzyli usta.
-Słuchaj, blondi, bo nie będę się powtarzać-zagapiłam się na niego przez kilka sekund.
Co poradzę, że wyglądał jak Adonis? On też się na mnie spojrzał jak na coś wyjątkowo interesującego. Po kilku sekundach oczy zjechały mu poniżej moich oczu.
-A jak ty się w ogóle nazywasz?-uśmiechnęłam się z lekka ironicznie, postanawiając nie równać go z błotem.
-Draco Malfoy-ależ mu się nagle zmienił ton głosu...
-Wiesz, Draco... Oczy mam wyżej.
Harry, Ron, Hermiona i Ginny zaczęli chichotać, ale w tym nic dziwnego nie było. Jeden z kumpli Malfoya, ten szatyn zdusił śmiech.
Malfoy 2 razy otworzył i zamknął usta, chcąc zamknąć moje jakąś sprytną ripostą, ale biedactwo akurat nie miało weny do ciętych odpowiedzi.
Pociąg zagwizdał.
-Idziemy?-złapałam walizkę i nie czekając na resztę weszłam do pociągu.
Oczywiście moi nowi koledzy poszli za mną. Całą drogę opowiadali mi o swoich przygodach, w które momentami ciężko mi było uwierzyć, ale nieważne. W końcu poprosili, żebym powiedziała coś o sobie.
-Jestem prostą dziewczyną z sierocińca, oto kim jestem.
Chyba lepsze to niż gdyby mieli się w jakiś sposób dowiedzieć o gangu, nie? Wspominali coś o jakimś super-więzieniu i magicznych gliniarzach, a warto zaznaczyć, że JA JESZCZE NIE UŻYWAŁAM MAGII and nie miałam pomysłu jak się bronić. Lepiej, żeby myśleli o mnie, że jestem słodka, szczera i niewinna oraz z trudną przeszłością bez rodziców.
Zaległa chwila nieprzyjemnej ciszy. W każdym razie nieprzyjemnej dla nich.
-Co tak zamilkliście?
-Em...
-No...
-Wyluzujcie-wzruszyłam ramionami i oparłam głowę o szybę.-Niczego ciekawszego się o mnie nie dowiecie, a ja wolę unikać ewentualnych plotek.
Nie chciałam też przesadzać z byciem taką słodką, bo jeszcze mi niańkę wynajmą, sądząc po ich minach pełnych (troski?) współczucia.
-Jasne-Hermiona uśmiechnęła się lekko.-Pięknie przygadałaś Malfoyowi.
-Niektórym trzeba po prostu pokazać kto tu rządzi-przymknęłam oczy.-Obudźcie mnie jak dojedziemy, okay?
-Mhm-mruknął Harry.
Po kilkunastu minutach usłyszałam szept.
-Nicole? Śpisz?
Najpierw chciałam się odezwać, ale zaraz zrezygnowałam z tego pomysłu.
-Śpi-Ron odsunął się od niej.
-To dziwne, że jedzie do Hogwartu po raz pierwszy, będąc w naszym wieku-Harry mówił ściszonym głosem.-Nie wydaje się wam to podejrzane?
-Może trochę, ale to nie dowodzi, że jest zła. Harry, nie popadajmy w paranoję.
-Nie wygląda na niewinną. Ta dygresja o sierocińcu nie była potrzebna. Chyba że miało nam zrobić się jej żal.
Inteligent czy paranoik?-oto jest pytanie.
-Po pierwsze: później się okaże jaka jest naprawdę. Po drugie: skąd ty znasz słowo ,,dygresja"? Po trzecie: to paranoja, Harry. Myślę, że to zwykła dziewczyna, która chce się z nami zaprzyjaźnić.
-Wątpię. Na początku wydawała się taka cichutka, skromna... A potem? Jedno zdanie i zagięła Malfoya, pokazała do nas jak do sług, że mamy się nie wtrącać i weszła do tego pociągu też jak jakaś ,,Czarna Pani".
-Chyba nie sądzisz, że to córka Voldemorta?
Otworzyłam oczy.
-Zwłaszcza, że moi rodzice nie żyją?-wyszłam ze łzami płynącymi mi po policzkach zanim zdążyli jakkolwiek zareagować...
... po czym pomyślałam jak bardzo zajebistą jestem aktorką. Przeszłam się szybko kawałek, wycierając policzki, kiedy z kimś się zderzyłam i upadliśmy na podłogę. On na plecy, ja na niego.
-Uważaj jak chodzisz-usłyszałam syk i ten ktoś zrzucił mnie z siebie, nie patrząc kim jestem.
Wstaliśmy szybko i dopiero na siebie spojrzeliśmy. Blaise Zabini, o ile dobrze zapamiętałam nazwisko podane mi przez Wielkie Trio.
-Sorry-powiedziałam lekko i chciałam pójść w inną stronę, ponieważ nie miałam ochoty na gadanie z kumplem Malfoya, ale zatrzymał mnie głos Zabiniego.
-Świetna riposta.
Spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami.
-Doprawdy? A gdzie tu haczyk?
-Nie ma haczyka.
Weszliśmy do pustego przedziału.
-Znudziła ci się Wielka Trójka?
-Znudził ci się Malfoy i jego goryle?
Uśmiechnął się.
-W przedziale Slytherinu jest za głośno. Łeb mnie boli od tego hałasu.
-A mnie od gryfonów-westchnęłam teatralnie.
-Co odwalili?
-A twoi?
-Urządzili imprezę. W pociągu, ogarniasz?
-A ja podobno z jednej strony wzbudzam litość, a z drugiej jestem córką Voldemorta.
Wyprostował się i usztywnił lekko.
-A t-to prawda?
-Nie dobijaj mnie. Ja nawet nie wiem kim ten cały Voldzio jest i czemu cały wasz świat się go boi, ale tak szczerze to nie za bardzo mnie to obchodzi.
-Nie drwij z niego.
-Nie mów, że jesteś po jego stronie.
-Nie, ale ci, którzy z nim zadzierają podejrzanie szybko żegnają się z życiem.
Inteligentny, niepodejrzliwy ślizgon, fajnie. Jeśli nie zacznie popadać w paranoję jak Chłopiec Z Blizną może być niezłym kolegą. Nicole White się nie przyjaźni ani nie przywiązuje. Never.
-Hm... Muszę zapamiętać ten tekst. Nie boję się go.
-Bo praktycznie nic o nim nie wiesz.
-Wystarczy mi to, że jest mordercą, któremu udało się sterroryzować innych czarodziejów. Podziwiam, ale nadal nie robi na mnie wrażenia przerażającego.
-Jesteś nienormalna.
-Być może-odpowiedziałam spokojnie.-Muzyka będzie ci przeszkadzać?
-Mugolska?-skrzywił się lekko, widząc komórkę w mojej dłoni.
-A słyszałeś kiedyś?-uniosłam brwi.
-No nie, ale...
Wyciągnęłam rękę z telefonem w jego stronę, żeby coś wybrał, ale on odsunął się pod okno. Zaśmiałam się cicho i sama włączyłam muzykę.
-Wyluzuj, Zabini, gdybym chciała zrobić ci krzywdę już dawno bym ci ją zrobiła.
-Ty nie żartujesz?-zapytał po kilku sekundach zastanowienia.
Nie, no co ty, co najwyżej złamałabym ci nos... Tak na dobry początek znajomości, gdybyś się do mnie przyczepił, a ja nie miałabym ochoty na towarzystwo.
-Rzadko żartuję. Może być czy włączyć inną piosenkę?
-Nie, jest okay-i chyba naprawdę tak myślał.-Rzadko żartujesz, tak? Dogadałabyś się ze Snape'em.
No, trochę o nim słyszałam. Jak mógł mnie porównać do starego Nietoperza z lochów?!
-Podobno nie przepada za gryfonami.
-Sama zobaczysz jak bardzo- uśmiechnął się złośliwie i na tym temat się urwał.

Nastoletnia Gangsterka W HogwarcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz