4.

884 42 5
                                    

ADRIEN

Poszliśmy do mojego pokoju. Opatrzyła mi rany. Obejrzeliśmy film. Oczywiście horror. Skończył się bardzo późno, więc Mari napisała do swojej mamy że zostaje na noc. Na szczęście jutro sobota i jej mama się zgodziła. Tylko jedno mi co jakiś czas chodziło po głowie. Czy my wkońcu jesteśmy razem? Chyba trzeba jej się zapytać.

- Mari mam takie jedene pytanie....- Marinette usiadła na łóżku.

- Jakie?

- My jesteśmy razem czy nie?- spytałem. Ona zaś położyła się i obruciła się w moją stronę.

- Jak chcesz to tak....- powiedziała, a mnie zamurowało. Czy ona właśnie się zgodziła? Czy ja śnie? Czy aż tak łatwo poszło? NIE WIERZE. PO PROSTU NIE WIERZE.

- no tak ja chce.... Jakbym nie chciał to bym się nie zapytał...- powiedziałem, a po tym ją pocałowałem. Mam bardzo fajne plany na przyszłość....- Kocham cię.

- Ja ciebie też.- powiedziała po czym teraz ona mnie pocałowała.

***

Poszliśmy spać.

***

Rabo wstałem jako pierwszy nie chciałem wychodzić z łóżka, za bardzo przyjemnie się w nim śpi. Nagle poczółem jak coś, a raczej ktoś obraca się w moją stronę. Teraz już wiem że to nie był sen. Otworzyłem oczy. Moje spojrzenie i jej spotkało się. Pocałowałem ją, a ona Odzajemniła gest. I tak cały czas. Po " maratonie pocałunków " wyszliśmy z łóżka. Ona poszła pierwsza się ubrać , umyć i uczesać, potem ja poszedłem. Jak wyszedłem odwrazu pokierowałem się w stronę kuchni z Marinette. Zrobiliśmy śniadanie. Ubraliśmy bluzy i buty i poszliśmy do domu Marinette, gdy doszliśmy przez lodziarnię, park i pola elizejskie ( niczym przez Berlin do Warszawy- autorka) do domu Marinette była godzina 17.40.

- Ok to pa ja ide.- pocałowałem ją w czoło i odwruciłem się. Lało jak z cebra. OMG. O moje gacie.

- Ok pa.- powiedziała z smutną miną.

- Nie żegnajcie się lepiej. Jak ty zostałaś na noc u Adriena, to teraz on u ciebie zostanie ....- odwrazu na twarzy jak i mojej i mojej ukochanej zagościł uśmiech.

- Dobrze tylko poinformuje mojego tate.- powiedziałem po czym zadzwoniłem do taty:

- hej tato

- ooo hej. Co się stało że do mnie dzwonisz?

- no bo pada deszcz a jestem u Marinette i czy mogę u niej zostać na noc?

- tak jasne- zatkało mnie. Czy on się zgodził?

- dzięki tato. To pa.

- tak jasne pa. Baw się dobrze.

Rozłączyłem się i podeszłem do Mari.

- I co?- spytała

- mogę zostać...- powiedziałem a ona mnie przytuliła.

- Cieszę się... - powiedziała do mnie. A potem do swojej mamy.- my idziemy na górę!

- dobrze zaraz przyniosę twojemu chłopakowi ubrania do spania!- odkrzyknęła Pani Cheng.

- Dobrze.- poszarpała mnie na górę. Usiadłem na łóżku a ona na przeciw mnie. Od razu przypomniała mi się ostatnia sytuacja.

- Więc co robimy?- spytałem.

- Nie wiem co chcesz. Moja mama zaraz ci przyniesie te ubrania potem pójdziemy zjeść kolację a potem kompać się i powinniśmy iść spać. No ale jutro niedziela. Więc kto by chciał iść tak wcześnie spać? Możemy w coś zagrać może?- opowiedziała plan na życie.

- Ok... Możemy zagrać. A jakie masz gry?

- Emmm.... Mam dla dwuch osób. To...
Glow hockey 2, wisielec, warcaby, minecraft. Chyba że chcesz to możemy zagrać w prawdę i wezwanie.

- ok. Gramy w prawda i wezwanie.

Powiedziałem po czym do pokoju weszła mama Marinette.

- Tu są te ubrania.- położyła je na komodę i wyszła. Tylko żuciła jeszcze - kolacja będzie za chwilę. Jak chcecie to możecie zejść już.

Długo nie myśląc zeszliśmy i czekaliśmy jezcze 5 minut. Potem dostaliśmy jajecznice.

***

Po zjedzonej kolacji poszedłem pierwszy się ubrać a potem ona. I zaczęliśmy grać w grę. Zapowiada się ciekawy wieczór.

PocałunekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz