2.

22 3 0
                                    


Siedziałam w swoim pokoju wraz z Mattem. Przesłuchiwaliśmy nowy album jednego z naszych ulubionych zespołów, co chwila podśpiewując pod nosem. Generalnie nie mieliśmy nic do roboty; Matt robił coś w komputerze, a ja starałam się nadrobić chociaż częściowo zaległości z lekcji.
Tak, postanowiłam się wziąć za siebie i wrócić do szkoły. W sumie to połowa mnie chce tam wrócić, a druga nie ma na to kompletnie ochoty. Już na samą myśl o tym boli mnie brzuch. 

Mój plan zajęć na ten tydzień wygląda tak, że w poniedziałek idę do szkoły, we wtorek jest święto narodowe, a więc i wolne, a od środy do czwartku znowu szkoła. Powinnam mieć wolne również jutro, jednak dyrekcja musiałaby wysłać wszystkich uczniów w którąś sobotę do szkoły, aby nadrobić zaległe godziny. 

- Jak ci idzie? - mój stan koncentracji został przerwany przez pytanie Matta, który nawet nie spojrzał w moją stronę. Siedział w dziwnej pozycji na krześle i wpatrzony w monitor stukał się długopisem w podbródek.

- Dobrze, chyba. Nie zrobię wszystkiego na raz, ale postaram się być na bieżąco... - odpowiedziałam wpatrzona w swoje podręczniki pokreślone kolorowymi zakreślaczami.

- Mhm - mruknął. - A kiedy będziesz szła do tej dziwnej fryzjerki?

- A zamierzam do niej iść? - uniosłam jedną brew, kierując swoje spojrzenie na Matta.

Brwi Matta powędrowały do góry.

- Zamierzasz. - Powiedział dobitnie, wbijając we mnie swój wzrok jakby na potwierdzenie swoich słów.

- Decydujesz za mnie? - uśmiechnęłam się głupawo.

- Tak - oznajmił, marszcząc brwi z poważnym wyrazem twarzy. Przewróciłam oczami. - Ale tak na serio - Matt wstał i rzucił się na łóżko obok mnie, siadając po turecku. - Powinnaś. Jak patrzę na twoje włosy to aż mi się głupio robi, że ci to zrobiłem.

- Przestań. - Skrzywiłam się. - Jest dobrze.

- Boże, jaka ty jesteś uparta! Zaraz sam do niej zadzwonię i cię umówię na wizytę! 

- Grozisz mi? - uśmiechnęłam się złośliwie i przewróciłam się na plecy, by móc go lepiej widzieć.

- Jeszcze nie - odwzajemnił uśmiech. - Ale mogę zacząć... - wyciągnął swój telefon i pomachał mi wizytówką Fetch przed nosem.

- Nie! - niczym poparzona rzuciłam się w stronę wizytówki. - Znaczy... zostaw. Sama mogę zadzwonić, nie jestem dzieckiem.

- Hmpf - wyartykułował jakieś bliżej nieokreślone prychnięcie. - Mam nadzieję, że to zrobisz. Pamiętaj, ja - wskazał palcem na swoją klatkę piersiową, - wszystkiego się dowiem - pokazał na mnie. - Ale teraz muszę się zbierać. 

- Już? Dokąd idziesz? - podniosłam się do siadu.

- Rozmowa o pracę... - podrapał się ręką po tyle głowy.

- Kolejna? - zdziwiłam się. - A co z poprzednią?

- Nie wyszło - wzruszył ramionami. - Ale w końcu wyjdzie, nie? - zapytał z nadzieją w oczach.

- Tak, jasne, że wyjdzie. Jesteś wspaniałym człowiekiem, pracowitym, na pewno gdzieś cię przyjmą - uśmiechnęłam się życzliwie i wstałam, by go przytulić. 

Po pożegnaniu się z Mattem spojrzałam ze wstrętem na stertę książek i zeszytów piętrzących się na moim łóżku. Zdjęłam je stamtąd i starannie ułożyłam na półce, bo nie miałam dłużej ochoty na naukę. Wzięłam swój telefon w rękę i wpatrując się to w niego, to w wizytówkę, zastanawiałam się co powiedzieć, jeśli zdecyduję się zadzwonić. 

Forget your horrorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz