#1

1K 37 5
                                    

Chłód lekko musnął jej delikatnie zaczerwienioną twarz...

STOP! Tak przecież jest tylko w filmach. To siarczysty mróz trafił ją prosto w twarz, jak bokser wagi ciężkiej, prawym sierpowym. Powoli przestawała czuć swój własny nos, a jej usta stały się spierzchnięte. To nie była zwyczajna zima, takiej odsłony tej pory roku jeszcze nie znała. Nigdy nie było jej tak zimno.

"Niech to szlag" pomyślała, gdy kluczyki do jej nowego samochodu, wypadły jej z dłoni.

Mieszkała w Bełchatowie od miesiąca. Zdążyła zapoznać się z nowym miastem i polubiła kilka miejsc, a szczególnie mała kawiarnię połączoną z piekarnią, niedaleko jej mieszkania, jednak w tamtym momencie Bełchatów nie miał ani jednej pozytywnej strony.

Gdy dojechała pod swój blok, poczuła niebywałe szczęście, a malująca się przed jej oczami perspektywa spędzenia wieczoru z kubkiem herbaty i dobrym filmem, sprawiła, że jej ciało ogrzało się o kilka stopni. Z uśmiechem na ustach wyskoczyła z samochodu, wcześniej zabierając z siedzenia pasażera torebkę i zakupy. Otworzyła drzwi do klatki, a w swojej torbie zaczęła szukać kluczy do mieszkania, podśpiewując przy tym piosenkę swojego ulubionego zespołu. Szybko pokonała schody prowadzące na piąte piętro. Zaczerpnęła powietrza i z zadowoleniem stwierdziła, że jej czas znacznie się poprawił od tego, który osiągała miesiąc temu.

- Witam sąsiadeczkę - usłyszała za sobą znany jej głos. Uśmiechnęła się pod nosem i włożyła klucz do zamka, przekręcając nim. Dopiero po otworzeniu drzwi odwróciła się w stronę znajomego.

- Dzień dobry Andrzejku.

Przyjrzała mu się dokładnie. Miał na sobie dresowe spodnie i białą koszulkę, zaśmiała się w duchu, gdy zobaczyła na jego stopach czarne skarpetki w czerwone uśmiechnięte truskaweczki. Jego włosy były jeszcze wilgotne, a na brodzie osadziło się kilka kropel wody.

- Amciu moja kochana...

- Amelio - przerwała mu w połowie zdania i pokręciła głową z dezaprobatą.

- Jak sobie życzysz, przepiękna nimfo - ze śmiechem, pokręcił teatralnie oczami - Mon cheri Amelio...

- Mon cheri to forma męska Wrona! - oburzyła się niewiedzą swojego towarzysza.

- Zepsułaś klimacik Adamczyk. Ech chciałem po prostu zapytać, czy nie wpadłabyś do mnie na domówkę, dzisiaj punkt 21.

- Jaki jest powód tego eventu?

- Kochana, za niedługo święta, trzeba spędzić czas z przyjaciółmi, nim wyjadą do rodzin. Właśnie! - Uniósł w górę palec wskazujący i uśmiechnął się - Wyjeżdżasz na święta do tego swojego zapiździa na Śląsku? - zapytał, ale nim usłyszał odpowiedź, dostał srogiego kuksańca w ramię.

- To za zapiździe - podsumowała - Nie Ptaszku, zostaję w Bełku. Moi rodzice wylatują na stepy mongolskie, a siostra wraz z jej wybrankiem, spędzi święta w łóżku. - Andrzej popatrzył na nią jak na wariatkę, a ona zaśmiała się wdzięcznie. - Żartowałam. Nie lubię rodziny ze strony mojego taty, a w tym roku właśnie z nimi miałabym spędzać święta, więc podziękuję.

- To kurdupelku spędzisz je ze mną!

- Hej Wrona na nic się nie zgadzałam.

- Naprawdę wolałabyś spędzić je sama niż z przystojnym, inteligentnym i utalentowanym siatkarzem?

- A jaki skromny. - Stanęła na palcach i podskoczyła, dzięki czemu, mogła zmierzwić jego wilgotne jeszcze włosy.

Amelia pomagała Andrzejowi w przygotowaniu imprezy. Siatkarz oznajmił jej, że na domówce będą głównie zawodnicy Skry, niektórzy z partnerkami oraz, ku zaskoczeniu młodej dziennikarki, znajomi Andrzeja z uwaga, uwaga klubu golfowego.

- Jak taki olbrzym jak ty może grać w golfa? - zapytała.

- Świetnie - odpowiedział, a po chwili usłyszeli dzwonek do drzwi. - Kogo niesie półtorej godziny przed rozpoczęciem, cóż za brak kultury i szacunku do gospodarza - powiedział na tyle głośno, że z całą pewnością gość doskonale słyszał jego lament. - Zero szacunku do Wrony, zero. Wujek Andrzej jak się dowie kto to, oceni skale wykroczenia i znajdzie dobrą karę.

Amelia podążyła korytarzem za przyjacielem i oparła się o ścianę. Andrzej otworzył zgrabnie drzwi, a w progu ujrzała trochę niższego mężczyznę.

- Włodi! - skwitował Andrzej i przytulił, jak domyśliła się Adamczyk, przyjaciela. Poczuła się skrępowana, nie wiedziała co ma zrobić.

- Cześć Wronuś. Miały być fajerwerki i fanfary, ale klaun się nie wstawił. - Amelia ze śmiechem zauważyła, że "Włodi" zrobił podkówkę. - Wracam z Olsztyna, miałem wstąpić do Łodzi, ale spotkałem na Orlenie Zatiego, który poinformował mnie, że u Andrzejka jest domówka i oto jestem - razem ze środkowym Skry zaśmiał się wdzięcznie. - A tak serio. Muszę odpocząć od klubu, a przerwa przez kontuzję, dała mi tylko do tego pretekst. Załatwiłem już sobie tutaj lekarza i fizjoterapeutę, nie będę ci przeszkadzać.

- Po prostu zwalasz mi się na głowę? - zaśmiał się Wrona.

- Tak, a ty nie masz nic przeciwko, bo za mną tęskniłeś i mnie uwielbiasz przyjacielu.

- Niech ci będzie Wojtek - westchnął ukazując cały swój kunszt aktorski siatkarz Skry. - Jak twoje kolano?

- Za dwa miesiące mam się wstawić na pierwszy indywidualny trening, a teraz mam odpoczywać, więc nie jest źle, ale przynajmniej już nie musi być unieruchomione.

- Cały Włodarczyk. Na pytanie jak ma się jego kolano, nie odpowiedział normalnie, tylko wszystko przedstawił od strony zawodowej.

- Moja kolano ma się dobrze.

W tej samej chwili usłyszeli hałas. Amelia przeklnęła głośno, gdy uderzyła się w półkę na książki.

- Amcia, cholera boli? - Wrona podszedł do niej i spojrzał na jej głowę.

- Trochę. - Kątem oka zauważyła czujny wzrok Włodarczyka.

Andrzej po dokładnych oględzinach jej głowy, odsunął się od sąsiadki i poklepał ją po ramieniu, mówiąc jej tylko, żeby bardziej uważała.

- Cholera słaby ze mnie gospodarz. Głupi jestem - skwitował Wrona i walnął się otwartą dłonią w czoło. - Amelio poznaj Wojtka, Wojtek poznaj Amelię. - Włodarczyk podał szatynce dłoń i delikatnie nią potrząsnął.

- Miło mi cię poznać.

- Mi również. Andrzej nigdy o tobie nie wspominał. - Zbyt późno zrozumiała co palnęła i zarumieniła się, co Włodarczyk skwitował melodyjnym śmiechem.

- Być może to dobrze, poznasz mnie sama od poszewki.

------------------

Hej :D Nie wiem czy to opowiadanie ma rację bytu, ale od dawna miałam ochotę napisać coś o siatkarzach, bo siatkówka to jedna z moich największych miłości. Długo zastanawiałam się o kim. W mojej głowie toczyła się bitwa pomiędzy Wroną, Włodim i Dzikiem. Wygrał ją Włodarczyk, minimalnie pokonując Wronę, także Andrzej będzie naszym dobrym duszkiem. Liczę na jakieś miłe opinie na temat tego potworka u góry :) Mam nadzieję, że zechcecie czytać moją "twórczość"

Tylko się nie zakochajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz