Dwa tygodnie, które dzieliły imprezę od Wigilii minęły młodej dziennikarce w mgnieniu oka. 24 grudnia obudziła się kilkanaście minut po 11, wiedziała jednak, że mogła sobie na to pozwolić. Cały grudzień ciężko pracowała w redakcji i napisała kilka dobrych artykułów, a kolacją wigilijną nie musiała się martwić, bo miał ją zorganizować Andrzej. Wieczór mieli spędzić we trójkę w mieszkaniu środkowego. Amelia nie była pewna czego może się spodziewać.
Zjadła tylko jabłko, bo na nic więcej nie miała ochoty, umyła się i ubrała. Podeszła do szafy i z najwyższej półki ściągnęła prezenty dla chłopaków. Sama nie wierzyła w to, że w dwa tygodnie udało się jej załatwić onesie dla dwumetrowych wielkoludów. Pogratulował sobie w duchu i owinęła prezenciki ozdobnym papierem. Chciała już zobaczyć minę chłopców, gdy odpakują swoje paczuszki, a ich oczom ukażą się słodkie, jednoczęściowe piżamki. Specjalnie dla Andrzeja wybrała taki z motywem pandy, a dla Włodiego misia. Sama miała podobny strój. No cóż lubiła czasami spać jako uroczy i zielony dinozaur.
Około godziny 18 postanowiła wybrać się do Wrony. Ubrana była zwyczajnie w czarne leginsy i świąteczny sweterek z reniferem. Zapukała do drzwi, a po chwili otworzył jej Wojtek. Miał na sobie zwyczajne dresowe spodnie i czarną koszulkę. W duchu podziękowała sobie, że nie wpadła na pomysł wystrojenia się, bo jak widać chłopcy wigilijną kolację potraktowali na luzie.
- Fajnie, że już jesteś - uśmiechnął się do niej Włodi - Andrzej zaplątał się w choinkowych lampkach - Amelia zaśmiała się i weszła do środka.
Od czasu imprezy widziała się z Włodarczykiem może dwa razy. Starała się go unikać i wychodziło jej to znakomicie. Kilka razy przyłapała się na myśleniu o nim, ale natłok pracy sprawił, że kompletnie przestała przejmować się incydentami z imprezy.
- Adamczyk wreszcie przyszłaś! Włodarczyk nie dość, że nie chciał mi pomóc, to jeszcze teraz zostawił mnie nie odplątując - poskarżył się jak małe dziecko.
Po kilku chwilach został uwolniony ze szponów tęczowych lampek. Po kilkudziesięciu minutach wspólnie skończyli stroić choinkę, brakowało tylko gwiazdki na szczycie prawie dwumetrowego drzewka. Andrzej z dumą wręczył dziewczynie złotą ozdobę.
- Kopnął cię niebywały zaszczyt - zaśmiał się.
- Obawiam się Wrona, że sama nie dam rady tego założyć - Andrzej wzrokiem zlustrował ją od dołu do góry.
- Przyzwyczajony jestem do ludzi co najmniej 180 centymetrów - zaśmiał się - A ty karzełku ile? 160?
- Wypraszam sobie! Co to za insynuacje?!
- To ile? - do rozmowy dołączył się roześmiany Wojtek.
- 161,5 centymetra - chłopcy spojrzeli na siebie porozumiewawczo i zaczęli się śmiać jak głupi. Po dziesięciu minutach Amelia zaczęła się denerwować - Jak tak dalej pójdzie to nigdy nie zjemy.
- Chodź na barana i zawiesisz tą gwiazdę - zaproponował Włodi i zgiął kolana tak, żeby dziewczyna mogła usiąść na jego plecach. Amelia nieco się speszyła. Zaczęła analizować czy ciężar jej ciała zgniecie Wojtka w pół, czy pomyśli, że jest gruba i czy to nie wpłynie na jej postanowienie.
- Em chyba łatwiej będzie jak zrobisz to sam.
- Wskakuj, a nie gadaj.
Amelia dała za wygraną i wskoczyła na plecy chłopaka, po czym objęła nogami jego brzuch. On dla pewności rękami trzymał łydki dziewczyny, a ona szybko nałożyła na czubek choinki dużą gwiazdkę. Włodarczyk odstawił ją na ziemię i uśmiechnął się do niej. Andrzej pod choinką położył dwa prezenty, potem zrobiła to Adamczyk, a na samym końcu Włodi.
CZYTASZ
Tylko się nie zakochaj
Random- Dlaczego taka jesteś? - Jaka? Wredna, oschła, niemiła? Jaka Włodarczyk? - Dlaczego jesteś taka tylko dla mnie? - Bo się boję. - Czego? - Że cię pokocham.