#11

120 15 3
                                    

(Luhan)

- Minhyuk, co ty tutaj robisz? - spytałem, widząc w drzwiach mojego byłego chłopaka.

Zmierzyłem go wzrokiem i stwierdziłem, że musi być pijany. Otworzyłem szerzej drzwi, żeby mógł wejść, a on skinął głową i zatoczył się, siadając w końcu na kanapie.

- Lulu, co porabiasz? - zapytał, przeciągając samogłoski. Był narąbany.

- Nic - odpowiedziałem krótko, a po chwili dotarło do mnie, że zaraz ma przyjechać Sehun. - Musisz iść.

Jednak Minhyuk już spał przytulony do poduszki leżącej na sofie. Wspaniale. Zakląłem pod nosem. Wzruszyłem ramionami i sięgnąłem po koc, po czym delikatnie przykryłem śpiącego B-Bomba. Poszedłem do kuchni, zostawiając chrapiącego Minhyuka na kanapie. Otworzyłem lodówkę, by stwierdzić z przykrością, że nie mam nic do jedzenia. Sięgnąłem po telefon, żeby zamówić pizzę. Spojrzałem na wyświetlacz i w tym samym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Ciekawe kogo jeszcze niesie? Może to Kyungsoo? Odłożyłem telefon i pomaszerowałem otworzyć drzwi.

- Hej, Lulu, przeniosłem jedzenie! - w drzwiach stał uśmiechnięty od ucha do ucha Sehun. - Mogę wejść?

- Mam gościa - odpowiedziałem, przypominając sobie o moim byłym chłopaku, który aktualnie spał pijany na mojej kanapie.

- Ale przecież mówiłeś, żebym przyjechał? - jego ton zmienił się z pogodnego w chłodny. Nie lubiłem, gdy mówił w ten sposób.

Westchnąłem i złapałem jego nadgarstek, wciągając go do środka. Nie chciałem, żeby był na mnie zły. Zaprowadziłem go do kuchni, gdzie położył zakupy. Spojrzałem przelotnie na B-Bomba. Ciekawe, gdzie on się tak narąbał?

- Co tu robi Minhyuk? - zapytał tęczowowłosy, gdy usiadłem na krzesełku w kuchni.

- Nie wiem, Sehun. Przyszedł przed chwilą napruty jak wieprz. Nie miałem serca go wyrzucać. Znaczy chciałem, ale on zasnął - wzruszyłem ramionami, na co Oh tylko pokiwał głową.

Zaczął rozpakować zakupy. Dużo tego kupił, a na widok ulubionych chrupek kąciki moich ust mimowolnie uniosły się do góry. Podniosłem się z krzesła i podszedłem do Sehuna. Objąłem go od tyłu i uśmiechnąłem się do siebie.

- Co ty wyprawiasz? - zapytał, odwracając się do mnie przodem.

Odsunąłem się do niego i westchnąłem. Mam poważny problem z ogarnięciem moich uczuć do niego. Spojrzałem mu w oczy i uśmiechnąłem się szeroko.

- To w ramach podziękowania za jedzenie - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

- Wystarczy zwykłe "dzięki" - odpowiedział, a ja zmarszczyłem brwi.

- Dzięki.

(Jackson)

- Mark, nie wiem, naprawdę nie pamiętam! - odpowiedziałem na pytanie Tuana.

Od wczoraj męczy mnie, żebym powiedział mu, czy między nami do czegoś doszło wtedy na imprezie u Chena, ale ja naprawdę nie miałem pojęcia. Siedzieliśmy w kawiarni, a Mark nadal katował mnie pytaniami.

- Chociaż powiedz mi, kto był na górze?

- Gdzie? - zapytałem, marszcząc brwi. Nie bardzo wiedziałem, o co mu chodzi.

- No wiesz... - zaczął i przygryzł wargę. - Który z nas dominował? Nie miałbym nic przeciwko, gdybyś to był ty.

- Że co? - oplułem się kawą, niemal ją wylewając na swoje spodnie. - Mark, powtarzam ci, że nie mam pojęcia, czy miedzy nami do czegoś doszło!

Let's (not) Fall In LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz