Rozdział 5

84 5 6
                                    

Była osiemnasta. Zaczęłam sprzątać w kuchni po obiedzie Adam mi pomagał.
-Beata?- zapytał nieśmiało
-Tak?
-Pojutrze mam koncert...
-Tak, wiem- uśmiechnęłam się.
-I po koncercie... Od razu wyruszamy dalej.. Nie zostanę na dłużej..przepraszam..
Gdy to powiedział, zatkało mnie. Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Miałam szklane oczy.
-Nie... Będzie mi ciebie strasznie brakowało. Wiesz?!
-Wiem, mi ciebie też.
Przepraszam.. powinienem na początku ci o tym powiedzieć.
-Nie.. to nie twoja wina. To ja się za szybko przywiązuje do ludzi..- zmartwiona poszłam do salonu i usiadłam na kanapie.
Adam przyszedł, usiadł obok, przytulił i powiedział:-Chociaż kręcą mnie mężczyźni to od zawsze mi się podobałaś .. tylko nigdy nie wiedziałem jak Ci to powiedzieć. A gdy ujrzałem Cię stojącą w drzwiach, moje serce zaczęło bić coraz szybciej.
Po tych słowach chciałam go jeszcze mocniej przytulić i pocałować, ale nie wiem jak on by się w takiej a nie innej stytuacji zachował.
Po tej całej sytuacji wstałam, chciałam iść Ale złapał mnie za rękę szybko wstał i Pocałował namiętnie. Dawno się tak nie czułam. Całowaliśmy się tak dwie minuty. Przerwałam pierwsza i powiedziałam że to nie powinno mieć miejsca. Adam rozumiejąc całą sytuację na koniec tylko mnie przytulił. Mocno przytulił.
*KOCHAM CIĘ*- cicho powiedziałam odchodząc od kanapy.

-Pójdę i się już położę, wiem że wcześnie Ale jestem zmęczony.
-Dobrze- powiedziałam z lekkim uśmiechem.
Adam idąc koło schodów zobaczył moją ścianę ze zdjęciami. Osłupiał. Oczy zrobiły mu się szklane. Przetarł łzy i popatrzył się w moją stronę.
-To wszystkie nasze wspólne wspomnienia- wyszeptał patrząc na mnie.
-Są takie piękne.. niespodziewałem się czegoś takiego. Ty cały czas o mnie myślisz .. To jest urocze, wiesz?
-Dziękuję- odpowiedziałam ze łzą w oku.
Adam kilkakrotnie chodził koło tych zdjęć i się bacznie przyglądywał. Jedno wspomnienie utkwiło mu w pamięci:

* Siedzieliśmy na ogromniej skale. Nagle przysuną rękę w moją stronę. Po minucie bez wahania wziął ją i pocałował. Zarumieniłam się. Przysuną swoją twarz do mojej.. pocałował mnie. Wtedy chyba zrozumiałam że go kocham i będę kochać.*

-Pamiętasz to?- odrzekł.
- Jak mam nie pamiętać? Wszystkie wspomnienia kojarzą mi się wspaniale. Bo z Tobą..- powiedziałam niepewnie.
-Jesteś kochana. Dziękuję..-wyszeptał.

Było po 22. Czas szybko zleciał od obiadu. Adam już spał więc postanowiłam że i ja się położę. Sen dobrze mi zrobi. Zasnęłam po pół godzinie.

*Sobota rano. Koncert Adama*

Wstałam niepewnym krokiem. Musiałam wstać żeby zrobić śniadanie. Była 9:00 a Adam miał być na Torwarze o 11:00, mam mało czasu. Przez te parę dni, prawie wogle nie spędziłam z nim dość czasu aby go poznać. Poznać na nowo. W jego nowym wcieleniu. No nic. Będzie kiedy indziej. Albo ja kiedyś do niego pojadę? Nie wiem.

Zrobiłam śniadanie. Wielki talerz kanapek czekał na Adama. Ja poszłam zobaczyć co u Adrianka. Idąc przez korytarz zobaczyłam jak na półce coś leży. To były bilety na koncert. Na koncert Adama. Stojąc tak przy tej półce i wpatrując się w bilety zastanawiało mnie jedno. Dlaczego jest ich aż trzy? W tym trzy wejścia VIP. Wcześniej miałam tylko jeden bilet i jedno wejście. Dziwne. Nagle poczułam jak ktoś za mną stoi. Był to Lambert. Ucieszyłam się widząc go Ale jednocześnie chciało mi się płakać że widzę go ostatni raz.

- Skąd tu aż trzy ?- korciło mnie by spytać.
- Właśnie miałem Ci pokazać. Tak, dałem Ci jeszcze trzy abyś mogła kogoś zaprosić i się jeszcze raz ze mną spotkać. Za sceną.- odparł drapiąc się z tyłu głowy.
- Jeju, dziękuję Ci - powiedziałam i mocno go przytuliłam
Uścisk został odwzajemniony.
Już wiedziałam kogo zaproszę.
Ja poszłam zobaczyć co u Adka a Adam poszedł na śniadanie. Po skończeniu śniadania wziął małego i zaczął się z nim bawić. Byli tacy uroczy. Dwa skarby w domu.

- To jak.. dziś widzimy się ostatni raz?- mówiąc to, zrobiło mi się smutno.
- Jak to "ostatni"? Będę starał się wpadać do ciebie jak najczęściej. Teraz jak znam adres, nic nie jest w stanie mi przeszkodzić.- podszedł i mnie przytulił całując lekko w szyję.

Za pół godziny Adam musi być już na miejscu, ma jeszcze piosenki do zaspiewania i przećwiczenia. Musieliśmy się żegnać. Pożegnanie to najgorsza rzecz jaka istnieje.
- Wiesz, że ja najchętniej zamknęłabym Cię w domu na klucz i nigdy Cię nie wypuściła?
- Wiem to...
-To dlaczego tak szybko uciekasz.
- Nie uciekam tylko moje życie to wielki huragan który przerzuca mnie z różnych miejsc na inne. I tak w kółko.
Chyba rozumiesz...?
- Tak, nie jestem dzieckiem.
- To też wiem- mówił z szerokim uśmiechem.
Zaśmiałam się cicho i jeszcze raz go przytuliłam całując w policzek. Zarumienił się, wziął Adka na ręce i powiedział:- Od tej pory gdy wujka nie będzie, Masz mamy pilnować. Pilnować i niezpuszczać jej nawet na krok. Zrozumiano?- mówiąc to przytulił małego i spojrzał na mnie wzrokiem trochę zazdrosnego mężczyzny.
Gdy Adam wziął swoją walizkę i szedł w stronę auta, czułam jak gorące łzy rozpalały moja zimną twarz. Wrzucając walizkę do bagażnika powiedział:- Nie martw się, wszystko będzie dobrze!! Widzimy się na koncercie!!. Wtedy to już naprawdę zaczęłam ryczeć jak jakaś małolata po rozstaniu z chłopakiem.
Adam odjechał. Stałam w drzwiach jeszcze przez pięć minut i płakałam.
Musiałam się ogarnąć i powoli szykować ubrania na koncert. To na koncercie zobaczę go ostatni raz.

Z tą myślą chodziłam przez dwie godziny, w końcu się otrząsnęłam i postanowiłam zaprosić na koncert moje przyjaciółki.
Pierwsza w kolejności była Oliwia. Kiedy odebrała, coś jakby z moim głosem było nie tak. Jakby zatrzymał się w jednym punkcie. Kiedy odzyskałam głos zapytałam się czy nie chciałaby towarzyszyć mi na koncercie Adama. Opowiedziawszy jej całą sytuację jaka miała miejsce dwie godziny temu postanowiła pójść ze mną tam. Dokładnie było tak samo w przypadku Kasi i Karoliny. Też się zgodziły. Z jednej strony byłam szczęśliwa a z drugiej obawiałam się co jeszcze się wydarzy. Miałam tysiąc myśli na raz. Nie wiedziałam którą rozważyć najpierw. Po prostu się bałam.
Koncert miał zacząć się o godzinie 19, powiedziałam dziewczynom że zajade po nie. Za godzinę miał się zacząć cały show. Zostawiłam małego pod opieką mojej najufniejszej sąsiadki. Zbrałam kluczyki i pojechałam po Oliwię, która mieszka najbliżej mnie. Potem Karolina i Kasia. Jadąc, dziewczyny dopytywały się jak mi miną czas spędzony w towarzystwie Adama. Odpowiadałam że wspaniale, że ten czas który z nim spędziłam był najlepszym czasem jaki kiedy kolwiek przeżyłam jednak było zupełnie inaczej. Czy ja dużo czasu z nim spędziłam? Czy tylko garstkę? Raczej te drugie. Prawie zero. Tylko nie wiem jakim cudem. Przecież cały czas z nim byłam, pod jednym dachem. Sprawy potoczyły się inaczej.

-Dziewczyny witam na miejscu.- powiedziałam ze szklanymi oczami.
-Chodźmy zająć miejsca. Ale najpierw do kasy.- odparła Kasia.
Poszłyśmy do kasy. Jakaś babka sprawdziła czy nie są podrobione.
- Mogą panie wejść.

Wchodząc tam, czułam jak otaczają mnie spojrzenia nastolatek. Mogłam zgadywać co myślały widząc takie babki po trzydziestce. Jednak nie przeszkadzało mi to.
Miejsca miałyśmy przy samej scenie. Za dziesięć minut miało się zacząć.

Wtedy ogarnął mnie strach.

Świat Zmienia LudziOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz