Dzień 8

1.3K 120 11
                                    

Nie, nie pomyliłeś się. Wszystko jest po kolei. ; )

I w końcu moi rodzice doprowadzili do tego, że następne dwie noce miałam nieprzespane. Leżałam w ciemnościach wpatrując się w sufit i rozmyślając o mojej marnej egzystencji.

Chyba nigdy w życiu tak się nie ekscytowałam na myśl o pójściu do szkoły, jak dzisiaj. Musiałam zobaczyć, czy Bill się pojawi, wytłumaczyć mu to wszystko. A co, jeśli obraził się na mnie, bo pomyślał, że tylko udawałam to wszystko?!

Znaczy...

Nie chodzi mi o to, że go lubię...

Ale nie przepadałam za byciem złą osobą w czyichś oczach.

- Jak tamten chłopak będzie ci się dalej naprzykrzać, to mi powiedz - odezwał się nagle tata, nie odrywając wzroku od drogi, którą właśnie jechaliśmy. - Dobrze, że go wyrzuciłem z domu, jeszcze by ci krzywdę zrobił!

Przewróciłam oczami.

- Tato, on... On wcale nie chciał mi zrobić krzywdy - wydukałam. Ojciec spojrzał na mnie ze zirytowaniem.

- Zostałaś przez niego otumaniona, Jessica. Tylko udawał takiego miłego. Następnym razem lepiej sobie dobieraj chłopaków.

- To nie był mój chłopak.

I dokładnie w ten sposób zakończyła się nasza rozmowa.

W szkole, gdy tylko zobaczyłam Billa pod salą pobiegłam do niego nie zważając na ciekawskie oczy innych.

- Bill, myślałam, że nie przyjdziesz! - krzyknęłam. Blondyn cofnął się ode mnie o krok.

- Jasne, że przyszedłem. Czemu nie miałbym, Winstone? Mózg ci się popsuł? - spytał. Teraz jego ton głosu był przyciszony, a ja wiedziałam, że wszystkie wyrazy wypowiada przez zaciśnięte zęby.

- Dlaczego jesteś dla mnie taki niemiły?

- Do cholery, Winstone zdecyduj się! Najpierw ci nie odpowiada, bo nagle stałem się dla ciebie miły, co jak wiesz tłumaczyłem złym samopoczuciem, a teraz ci przeszkadza mój oschły ton! Odpowiedz sobie sama na to pytanie! Jak myślisz, czy jest może coś, o co mógłbym być na ciebie zły?! - wykrzyknął. To już z pewnością nie był ten sam Bill, co na początku.

To oczywiste - miał mi za złe to, co wczoraj się wydarzyło.

- Sam jesteś sobie winien.

- Ach tak!? A więc to we mnie tkwi problem!? - przez chwilę patrzyliśmy sobie prosto w oczy z nienawiścią wymalowaną na twarzach. - Głupia jesteś.

I odszedł.

Trudno! Skoro Bill uważa mnie za głupią, to nic! Niech tylko wie, że już nigdy mu nie pomogę!

Byłam zła. Wściekła. Możnaby powiedzieć, że aż kipiałam.

Podeszła do mnie Ashley.

- Ooooch, chyba coś ostatnio wasz związek szwankuje... Tak mi przykro... - powiedziała z udawanym współczuciem.

- Zamknij się Ashley, nie jesteśmy parą.

- Taaak, to widać, że już nie jesteście. Widocznie jesteś zbyt tępa na takiego chłopaka jak on - stwierdziła, przy okazji sprawdzając stan swojego maniciure'u. - Bill, chciałabym z tobą porozmawiać!

I już jej nie było.

Notka od autorki:

Teraz będę trochę przyspieszać, ponieważ gdybym miała opisywać każdy dzień po kolei, zrobiłoby się to nudne. 

Tym razem bardzo króciutko, jednak postaram się dodać kolejny rozdział jeszcze dziś.

Jak zwykle mam nadzieję, że Wam się spodobało, a za wszelkie literówki i błędy przepraszam!

O tym, jak poznałam Billa CyferkęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz