Rozdział 18

4.3K 326 6
                                    

- A-ale co wy robicie? - zapytałam cicho. Jakby do siebie, chociaż wiedziałam, że wszyscy to słyszeli.-Nie możecie mi go zabrać - po raz kolejny w moich oczach pojawiły się łzy. Spojrzałam błagalnie na Logana.

Chłopka zrozumiał przekaz i automatycznie wyprostował się, przybierając posturę większego i groźniejszego.

- Tato.. - zaczął i wiedziałam, że nie wie, jak sformułować zdanie. - Może powinniśmy go puścić - kontynuował. - Przecież niczemu nie zawinił..

- Chłopcze - ojciec poklepał syna po plecach. - Jeszcze dużo będziesz musiał nauczyć się o życiu.

- To powiedz. Dlaczego go złapałeś?

- Bo jest wyklętym - wysyczał przez zęby i splunął. Zaczynał być coraz bardziej zły.

- Nie znasz go i nawet nie próbowałeś go poznać, więc skąd wiesz jaki jest?

- Teraz na litość ci się zebrało? Chyba trochę z późno - oznajmił ostro, a czarny się zamknął. Najwyraźniej ostatnie słowa mocno na niego wpłynęły.

- Może niech pan..- zaczęłam jeszcze raz ja z trudem, wydobywając jakiekolwiek słowa, ale zanim zdążyłam dokończyć zdanie Drake został spoliczkowany przez przywódcę. Gwałtownie wciągnęłam powietrze i przyłożyłam dłoń do twarzy.

- Jeżeli jeszcze ktoś się odezwie oberwie on - wskazał na moją miłość, a moje serce ledwo wytrzymywało, patrząc na tak skatowanego i bladego Drake'a. On  niedługo przestanie walczyć i podda się ciemność. Co tedy stanie się ze mną..?

- Przecież.. - zaczął Logan, ale natychmiast przerwał, gdy jego ojciec znów uderzył chłopaka. Tym razem uderzenie było na tyle mocne, ze brunet zatoczył się do tyłu i prawie by upadł, ale na szczęście zdążyłam go złapać i pomóc wstać w odpowiednim momencie. 

Drake ledwo stał na nogach, dlatego chciałam, żeby usiadł, ale przerwał mi surowy i oschły głos strażnika.

- Zostaw go - z ciężkim sercem musiałam go puścić.

Nie czułam już jego ciepłego ciała. Jego delikatnej skóry. Nie było go. Jeden z białych wilków podszedł do niego i kilka razy kopnął. Później szarpnął, żeby się podniósł, ale był tak słaby, że sam nie dał rady. Cały obolały. Miałam nawet zarysy jego cierpienia fizycznego i psychicznego na sobie. Przez wpojenie. Białe wilki brutalnie wyniosły go z mojego domu. Jeżeli mogę go tak nazwać, ponieważ to był jeden wielki bałagan. Po moich policzkach już lały się łzy. Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i zdałam sobie sprawę, że jestem sama. Zupełnie sama. Bez siostry, rodziców, miłości życia, a nawet przyjaciół czy chociażby znajomych.

Poczułam się słabo. Podeszłam do pierwszej-lepszej pustej ściany i zjechałam po niej plecami na dół. Ukryłam twarz w dłonie i zaczęłam płakać. Nie mam na to wszystko siły. W jednej chwili jestem zraniona przez Drake'a, w drugiej wszystko jest idealnie, a w następnej totalne zamieszanie i zostaję zupełnie sama. Gdzie są ci wszyscy ludzie, którzy nazywają się moimi przyjaciółmi!? Zrobiło mi się przeraźliwie zimna, a gdy wyjrzałam przez okno dostrzegłam deszcz. Każda kropla, w swoim tempie, bez pośpiechu skapywałam na dół. Z wysokiej chmury po lini prostej aż do kałuży.

~ Wież, że ci ciężko, ale musisz znaleźć książkę. Zostawiłaś ją na polanie, w niej są wszystkie odpowiedzi - usłyszałam znajomy głos tajemniczej kobiety.

Jane. Łato mówić. Dobrze wiem, że w tej książce nic nie ma.

~ Zaufaj mi - dwa wyrazy. Dwa cholerne wyrazy, przez które postanowiłam wziąć się w garść i znaleźć księgę. Ta kobieta doskonale wiedziała, co na mnie działa, a zaufanie i lojalność, dla mnie, to najważniejsze cechy.

Wyszłam z domu, ale zanim zaczęłam kierować się w stronę polany odczytałam SMS-a od mojej mamy.

Mama: Kochanie nasz wyjazd się trochę przedłuży. Obiecuję, że będziemy już w przyszły piątek. W tym czasie możecie zrobić sobie wolne od szkoły. 

Odetchnęłam z ulgą widząc tą wiadomość. Może przez tydzień zdążę ogarnąć dom, siebie i znaleźć Bellę. Oby. Nie myśląc dłużej, zaczęłam biec w stronę polanki. Gdy się na niej znalazłam prawie od razu odnalazłam książkę wzrokiem. Podeszłam do niej i po chwili wahania otworzyłam ją. Zaczęłam czytać na głos:

- Dawno dano temu.[...]Była to niska brunetka. Włosy dosięgały jej pasa i miały niesamowitą objętość. Delikatne grafitowe oczy, co chwila błyszczały złotem. Na twarzy dziewczynki malował się ogromny uśmiech, bo to właśnie ona najbardziej ze wszystkich czekała na ten dzień.[...] Po całym procesie zwrócił się do wszystkich gości, wskazując na szkarłatną brązową wilczycę. 'Za dziesięć lat Aria pozna chłopaka. Zakochają się w sobie i urodzi im się trójka dzieci. Jedno z nich- Chłopiec, będzie bardzo potężny. Tak. Mowa o moim następcu. Od niego zacznie się nowy ród. Ta dziewczyna [wskazał na Ari] jest początkiem wojny kontra alfami a omegami. Życzę powodzenia w wychowywaniu córki.' Zaśmiał się tylko i zniknął w mrocznym lesie.[...]'Mamo czy coś się stało?' Zapytała. Kobieta z ciężkim sercem odpowiedziała.' Kochanie musisz odejść. Nie martw się tylko. Zanim rozpocznie się wojna ostateczna, jedna z rodu alf będzie identyczny jak ty. Jej rówieśnik będzie przypominał z wyglądu Elvera. I tylko ta jedna dziewczyna będzie miała na tyle odwagi, żeby poznać go i pokochać. Wszystko zależy od niej. Oni nie pozwolą wojnie się rozpocząć, a ty będziesz mogła do nas dołączyć i wrócić do domu w odległej krainie. Niestety to nie może się skończyć dobrze. Dziewczyna umrze.'[...] - Skończyłam czytać i aż mnie wmurowało.

Gwałtownie zamknęłam książkę i rzuciłam nią na ziemie. Cofnęłam się kilka kroków i przerażona zakryłam usta dłonią. To ja. To ja jestem tą szkarłatną białą wilczycą. To ja mam złote oczy. To ja nie pozwolę wojnie się rozpocząć. To ja pokochałam Drake'a, chociaż jest wyklętym. To ja na końcu umrę..


Pierwsze SpojrzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz