VIII. Kolor czerwony, czyli okres na głowie.

128 15 11
                                    

Zostawili mnie samą, tak jak sobie życzyłam. Sprzątałam dom i pisałam list do siostry, w którym wszystko wyjaśniałam. Potrzebowałam spokoju przed operacją, na którą wydałam ostatnie oszczędności.

Przynajmniej będę symetryczna.

Jodie zostawiła swój numer, ale nie chciałam z niego korzystać - karteczkę zostawiłam na biurku, zanim wzięłam torbę i wyszłam.

Potwierdziłam swoją tożsamość w recepcji, a pielęgniarki zaraz odprowadziły mnie do sali. Wszystko mnie bolało i było mi wszystko jedno.

Leżąc w pustej sali, nie ukrywam, płakałam. Nie chciałam umierać, kto by zresztą chciał? Chojrakować przed młodymi mogłam, ale przed samą sobą...

Jednak po tej chwili słabości wzięłam się w garść i byłam gotowa, gdy pojawił się anastazjolog.

***

Tłukły mi się po głowie słowa doktora, że będą dwie operacje. Nie zgadzało mi się to z rachunkiem, który zapłaciłam, ale akurat wtedy wprowadzili mnie w śpiączkę.

***

Obudziłam się, czując się bardzo dziwnie. Nie byłam w tym samym szpitalu co zawsze, tylko jakimś ultranowoczesnym, a przynajmniej tyle mogłam stwierdzić po pobieżnie sprawdzonym pomieszczeniu. Miałam powbijanych chyba siedem igieł w różne części ciała plus rurki w nosie, przez co nieznośnie chciało mi się kichać.

Popatrzyłam w bok, na tyle, na ile pozwoliłam sobie poruszyć głową. Na krzesełku leżał nie kto inny jak Michael z czerwonymi włosami. Miał otwarte usta i trochę śliny niebezpiecznie kumulowało się w ustach... Grożąc leżącej mu na kolanach Jodie (!!). W sali byliśmy tylko my.

Odchrząknęłam delikatnie, ale nic to nie dało.

Przyzywając całą moją energię, wysunęłam bosą stopę spod kołdry i kopnęłam z całej siły chłopaka w bok i zasłabłam. Cholera jasna.

***

- Akcja #HelpHerFight jest w światowych trendach - usłyszałam głos Jodie. - Naprawdę odjebałeś coś wielkiego.

Ten ktoś, co odjebał coś wielkiego, chrząknął niewyraźnie i po chwili zaczął niezdarnie poprawiać mi cienką kołdrę. Uniosłam lekko powieki, na co w sali rozległ się pisk.

- Jezu... - warknęłam ledwo słyszalnie. - Jodie ja ciebie kiedyś zabiję, przysięgam.

- TY ŻYJESZ!

- Michael, spłoniesz, przysięgam też tobie...

***

- Czyli, jeśli dobrze zrozumiałam, przeszłam prawie trzy operacje... W tym plastyczną?

Dziwnie czułam się z sylikonem, zwłaszcza, że zwykle miałam bardzo małe piersi. Teraz były co najmniej wielkości B i wciąż nie porafiłam się przyzwyczaić.

Oboje pokiwali głowami.

- I w dodatku wciągnęliście w to mnóstwo ludzi, zbierając od nich hajs, robiąc akcję na Twitterze..?

- Noo... Generalnie to tak.

Opadłam na poduszki, wzdychając.

- Ale... Tylko kupiliście mi trochę czasu...

- Parę lat, a w twoim wieku to całkiem sporo.

- Michael!

- No co? Ona ma prawie czterdzieści lat, mogłaby być już babcią!

- Dziękuję za tę jakże konstruktywną opinię, Clifford - powiedziałam zimno.

- No ale...

- Cicho już bądź. I dziękuję.

<...>

jest viii rozdział, a wy nadal nie znacie imienia głównej bohaterki :*

Colourfuly √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz