Weszłam do domu, zamknęłam drzwi i wpuściłam Bugs'a do mojego pokoju. Nagle w kuchni rozległ się dźwięk telefonu. Spojrzałam na numer, który był zastrzeżony. Pomyślałam, że to Mikey więc od razu odebrałam. W słuchawce usłyszałam nieznajomy, dość niski męski głos.
-Jutro.12:00. Pod kościołem.-powiedział stanowczo i się rozłączył. Usłyszałam trzask nadepniętej gałęzi w ogrodzie za domem. Zostawiłam kolację i pobiegłam do pokoju zamykając po drodze wszystkie okna. Z przerażeniem zauważyłam męską sylwetkę z okna w korytarzu i uciekłam do Bugs'a. Wykonałam szybki telefon do Mike'a, który 10 minut później był już u mnie i starał się mnie uspokoić. Wydaje mi się, że przez tą sytuację ja i Mike się do siebie bardzo zbliżyliśmy. Został u mnie całą piątkową noc, żebym się nie bała sama siedzieć w domu. Oglądaliśmy cały czas komedię, aby odreagować stres. Bardzo się cieszyłam, że go mam teraz przy sobie i obiecał, że zostanie jeszcze przez cały weekend na wszelki wypadek.
*****
SOBOTA PO POŁUDNIU
-Chodźmy na imprezę.-Zaproponował przy sprzątaniu talerzy po obiedzie. Imprezy nie są dobrym sposobem spędzania ze mną czasu.
-No chyba sobie żartujesz!- krzyknęłam, trochę się zdenerwowałam, chyba nawet nie potrzebnie, ale taka już jestem. Zwykle unikam kontaktu z ludźmi.
-No chodź. Odstresujesz się trochę. No proszę.- Popatrzył na mnie swoimi zielonymi oczami. Zdecydowanie mam słabość na punkcie oczu chłopaków. Nie mogłam się nie zgodzić.
-UGH. OKEY. ale...- Przerwał mi.
-O NIE! Nie stawiaj warunków So.- tak mnie ostatnio zaczął nazywać.
- Jak mi się nie spodoba, to po prostu wychodzę. Chuj, że sama. Po prostu wyjdę. Rozumiesz?- Nie dałam sobie przerwać.
-Rozumiem.- Widocznie się zasmucił.
*****
2 godziny później byłam gotowa. Nie szykowałam się jakoś specjalnie. Ubrałam szare rurki, czarny crop top i bordową, trochę za dużą bluzę, a do tego moje ukochane Vans'y we flamingi. W 20 minut Simon zdążył nas dowieźć do najlepszego - według Michael'a- klubu w Oslo. Niechętnie weszłam do środka, rozglądnęłam się dookoła i zauważyłam już Mike'go zagadującego kilka dziewczyn. Nie spodobało mi się już na początku, a na dodatek przypomniałam sobie o spotkaniu na które nie poszłam. Mimo to postanowiłam, że zadzwonię do nieznajomego jak wrócę i przeproszę. Zdecydowałam się podejść do baru, zamówić sobie szklankę soku, której nie zdążyłam dopić, bo na mojej talii poczułam ręce. Przeszedł mnie dreszcz. To nie był na pewno Mikey, bo on stał przy ścianie z niebieskooką brunetką i widocznie nie przejmował się mną zbytnio. Osoba zakryła mi usta i zaniosła mnie do łazienki. Mężczyzna był zbyt silny. Obróciłam się, zobaczyłam jego twarz, ale chwilę potem poczułam mocne uderzenie w głowę.
Nie wiem co działo się ze mną później.
****************
Koniec 2 rozdziału. Następny powinien być na weekend. Zapraszam do komentowania i głosowania jeśli podoba wam się FF.
CZYTASZ
CALL IT WHATEVER »L.H«
FanfictionSophie,17 lat,typowa nastolatka tylko że z własnym domem wartym 5 mln dolarów i samochodem z własnym szoferem. Nic nadzwyczajnego. Co dziwne zero przyjaciół w pobliżu, no chyba że 2,5 tys. km to dość blisko. W Oslo wszystkie laski są identyczne. Lat...