Wszedł do mnie wysoki, szczupły i na ciemno ubrany mężczyzna
który wyraźnie nie był przyjacielsko nastawiony w moją stronę. Ze strachem patrzyłam jak zmierza w moim kierunku. Znałam go, a bynajmniej widziałam go w przeszłości. Kręcił się koło Mike'a, Luke' a i tego całego Caluma. Podszedł do mnie i mocno ucisnął moją ranę po postrzale.- Ała! Pojebało cię?!- krzyknęłam z ogromnym bólem.
- Grzeczniej. Jestem Ash. Przyjaciel Caluma. Przyszedłem dokończyć to czego Cal nie zdążył. Więc jeśli będziesz tak łaskawa i pozwolisz odłączyć mi twoją kroplówkę to będę wyjątkowo wdzieczny.
Jednak nie zdążył tego zrobić bo do pokoju wpadł Luke z moimi ubraniami i rzucił go na ziemię. Po chwili plama krwi na białej podłodze została zmyta pośpiesznie przez Luke'a a Ash szybko wybiegł z mojego tymczasowego pokoju.
-Wszystko okey? - spytał i podszedł do mnie całując moje czoło.
-Tak. Nie martw się. Trochę zabolało ale już jest w porządku.- pokazalam moje zęby w wymuszonym uśmiechu bo brzuch bolał jak cholera ale nie chciałam zamartwiać Luke'a.
- Co on chciał?- powiedział przez zęby. Nie odpowiedziałam nic bo Mike mnie wyprzedził.
- Kto taki?- powiedział z uśmiechem.
-Mike . musimy pogadać. To pilne. - wyszli na korytarz i nie słyszałAm ich rozmowy ale mogę się domyślić że chodziło o mojego dzisiejszego niezapowiedzianego i z resztą nieproszonego gościa.
Moje przypuszczenia się sprawdziły bo do pokoju wrócił tylko Mike.
- Gdzie Luke?
- Poszedł coś załatwić.
- Coś czy kogoś? - zapytałam ze strachem.
- Zaraz wróci. Nie przejmuj się. Chcesz coś ze sklepu?
- Tak. Kup mi sok pomarańczowy i czekoladę. - Tak na serio nic nie chciałam ale musiałam się go pozbyć żeby wkrótce zwinąć się z bólu.
Chwile po tym jak Mike wyszedł do pokoju wszedł Ash. Według mnie to dziwne że się nie minęli na korytarzu szpitala.
- Ojej. Naszą księżniczkę boli brzuszek? - zrobił tą smutną minę ze snapa i wyczułam te sarkazm w jego wypowiedzi.
- Wyjdź. Już. - powiedziałam ostrym tonem i sięgłam po telefon żeby zadzwonić do Luke'a albo Mike'a. Do kogokolwoek. Nie chciałam być tu teraz sama. To znaczy sama z Ashem.
- Zapamiętasz mnie. Nie będziesz mieć życia. Twoi przyjaciele ci nie pomogą. - wyszedł mocno trzasnął drzwiami.
Mike jak zwykle się spóźnił ale dalam sobie radę sama. Oczywiście powiedziałam mu o Ash'u a on wykonał szybki telefon do Luke'a o treści
-Luke, za 10 minut w centrum. Nasz ptaszek ci uciekł z gniazda Sherlocku.- wyszedł a ja znów zostałam sama ale teraz miałam pewność że jestem bezpieczna.
Zjadłam kolację, włączyłam muzyke z mojego IPad'a i zasnęłam z dźwiękami Queen'a w uszach.
*****
Dzisiaj taki krótki rozdział.
Napiszcie jak wam się podoba do tej pory. :) Komentujcie i głosujcie!! :*
CZYTASZ
CALL IT WHATEVER »L.H«
FanfictionSophie,17 lat,typowa nastolatka tylko że z własnym domem wartym 5 mln dolarów i samochodem z własnym szoferem. Nic nadzwyczajnego. Co dziwne zero przyjaciół w pobliżu, no chyba że 2,5 tys. km to dość blisko. W Oslo wszystkie laski są identyczne. Lat...