To miłe że stawia mnie ponad przyjaźń . Mimo że znamy się dopiero kilka dni to on woli mnie od swojego wieloletniego kumpla.
Pokazałam mu gdzie jest moja sypialnia,a on położył mnie na moim wielkim łóżku i przykrył mnie aż po szyję.
- Gdzie jest łazienka? -spytał że smutkiem na twarzy. -I salon też bo nie będę cię budzić. Zostanę na noc żeby cię pilnować jeśli nie masz nic przeciwko.-dodał po chwili.
- Nie żartuj że będziesz spać na kanapie. Ogarnij się i przyjdź do mnie. Chyba jakoś się zmieścimy-zaśmiałam się cicho sama do siebie.
- Dziękuję-szepnął cicho i wyszedł do łazienki.
Po chwili wrócił, położył się koło mnie, przytulił mnie lekko i zasnęliśmy.
Obudził mnie szelest dochodzący z ogrodu na który miałam widok z okna sypialni. Delikatnie zdjęłam rękę blondyna z mojej talii, na co on się tylko obrócił na drugi bok. Rozejrzałam się po ogrodzie ale nikogo nie zauważyłam.
- Luke -powiedziałam cicho,ale chłopak nie zareagował. Szturchnełam go lekko w ramię i dopiero wtedy niebieskooki raczył wstać i na mnie popatrzeć.
- No witam królewicza. - powiedziałm sarkastycznie. -Jak się spało?
- Z tobą...
- Ktoś był w ogrodzie. Przed chwilą -nie dałam mu skończyć. Szybko do niego pobiegłam i mocno go przytuliłam.
- Zabije sukinsyna. - zacisnąć zęby i pięści. - zostań tu i nigdzie się nie ruszaj. Zamknij drzwi i zasłon okna. - pocałował mnie w czoło i wyszedł. Usłyszałm jak mówi sam do siebie " Nie podaruje chujowi. Nie tym razem. " i trzask zamykanych drzwi. Chwile potem ktoś przebiegł pod oknem ale to nie był Luke bo miał na sobie bordową bluzę i czarne spodnie a Luke szarą bluzę. Odslonilam lekko roletę i zauważyłam Luke'a z Calumem i zapewniam że to nie było najmilsze z ich spotkań bo dwie minuty później Cal leżał na ziemi a Luke szedł w stronę wejścia do domu. Usłyszałam pukanie do pokoju i z radością otworzyłam drzwi będąc pewna że to Luke. Ale to nie był on. Nie tym razem. Zamiast niego MILE przywitał mnie Cal. Mówiąc mile miałam na myśli strzałem w brzuch. Straciłam równowagę i upadłam.
Zauważyłam tylko rozlewajaca się na moim śnieżno-bialym dywanie czerwoną krew.
Potem straciłam przytomność ale mogę się domyślać że Luke wpadł w porę bo obudziłam się w szpitalu a chłopak siedział kolo mnie. Odczułam ogromny ból brzucha ale cieszyłam się że Luke jest ze mną.
- Hej-powiedziałam i uśmiechnęłam się do Przyjaciela. - Jak się czujesz? Wszystko okey? Przynieść ci coś ? - zaspał mnie pytaniami ale mi nie było nic trzeba. Nic poza nim.
- Nie. Dziękuję. - zasmucił się.
- Zaraz przyjedzie Mikey. Nie bój się już o Caluma. Ja i Mike się już nim zajęliśmy. I w tym momencie wpadł Mike w swoich rozczochranych czerwonych włosach.
- Hej Mike. Widzę że nowy kolor.- uśmiechnęłam się do niego ale widocznie ani on ani Luke nie mieli ochoty na humor.
- Przepraszam. To wszystko moja wina. Nie potrzebnie brałem cię na tą imprezę. Nie potrzebnie cie tam zostawiła samą. Byłem taki głupi So. Przepraszam. Naprawdę. - podszedł do mnie i zrobił coś czego się nie spodziewałam i nigdy bym o tym nie pomyślała. Wtedy było idealnie dopóki nie przypomniałam sobie o Luke'u który przecież siedział obok nas.
**********
4 rozdział. Miłego czytania kochani :* W połowie lipca rozdziały będą częściej :3
CZYTASZ
CALL IT WHATEVER »L.H«
FanficSophie,17 lat,typowa nastolatka tylko że z własnym domem wartym 5 mln dolarów i samochodem z własnym szoferem. Nic nadzwyczajnego. Co dziwne zero przyjaciół w pobliżu, no chyba że 2,5 tys. km to dość blisko. W Oslo wszystkie laski są identyczne. Lat...