Kruchość w praktyce

29 2 1
                                    

"Nie zapalaj światła" szepnęłaś, a moja dłoń, która niczym ogromny pająk wspinała się po ścianie opadła bezwładnie. Nie pojawiła się więc jasność, która niczym biały skalpel uczyniłaby nas od nowa dwiema odrębnymi postaciami, jednak w jakiś sposób sama idea wyrwała nas z harmonii. "To nie tak jak myślisz" powiedziałem - sam nie wiem dlaczego - ale ty tylko ciepło się uśmiechnęłaś. "Pamiętasz tamten dzień" zapytałaś, a ja pokiwałem głową wiedząc, że i tak tego nie zauważysz. "To było coś nieprawdopodobnego, nigdy nie przeżyłam nic, co równałoby się tamtej pasji. Czułam się jakbyśmy znaleźli się na szczycie góry, wzniesioną ręką dotykając Boga, dołączając do mgły spajającej wszechświat, to byłeś ty i ja..." "...To byliśmy my, zawsze to byliśmy tylko my, od początku, aż do..." "właśnie, aż do kiedy.." zapytałaś, a mi głos uwiązł w gardle. Właśnie, do kiedy, zasępiłem się. "Mógłbym oczywiśćie..." "pójść na ławiznę? Ale tego przecież nie zrobisz, zresztą, nie to jest tutaj najważniejsze." "To nie tak jak myślisz" powtórzyłem. Uniosłaś lekko głowę i spojrzałaś w moją stronę. Przez chwilę twoją twarz rozwświetlił blask zapalniczki, wydęte dumnie wargi kontrastowały z melancholijnym spojrzeniem. "Będziesz robił z siebie ofiarę? To jest ta twoja ostatnia sztuczka?" "Wszystkie swoje sztuczki zużyłem, żeby cię zdobyć" odpowiedziałem kładąc dłoń na twojej piersi.

Nastąpiła przejmująca chwila ciszy, pociągając papierosa sprawiałaś, że jego koniec zarzył się nerwowo, żar bijący z twojej piersi przenikał mnie na wskroś i docierał aż do trzewi. Spod półprzymkniętych powiek patrzyłem na twoją twarz, która pojawiała się i znikała. "To nie tak jak myślisz" powiedziałaś w końcu. "Wiem. To przyzwyczajenie, które każe ci droczyć się ze mną, a mnie droczyć się z tobą." "Będzie więcej takich przyzwyczajeń" odparłaś cicho. "Wiesz, że w blasku tego papierosa wyglądasz naprawdę olśniewająco?" "Nie próbuj zmieniać tematu." "Prawdę mówiąc" powiedziałem ze smutkiem, uważnie wpatrując się w swoje dłonie "nie ma żadnego tematu, już nie." "Tak.. pewnie masz rację, to głupie co?" "Bezdennie" odparłem i oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Wtuliłaś się we mnie i przez chwilę leżeliśmy tak bez ruchu pogrążeni we własnych myślach. W końcu zapytałaś: "chcesz się znowu kochać?" ...gdyby to ode mnie zależało... nigdy bym nie przestał.

One ShotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz