Właśnie zbliża się 18:00. Przed chwilą się umyłam włosy i je wysuszyłam. Kiedy przebrałam się w suknię balową, spojrzałam w lustro. Widziałam przed sobą niską, szczupłą dziewczynę z jasną cerą, błękitnymi oczami i czarnymi jak smoła włosami. Moje rzęsy błagały o podkreślenie maskarą, a usta o pomalowanie błyszczykiem. Szybko wykonałam obie czynności, a potem założyłam skromne kolczyki w kształcie skrzydeł wysadzanych maleńkimi diamencikami i wisiorek z napisem Love. Również był on ozdobiony takimi samymi kryształkami. Włosy lekko rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone, ponieważ mam kręcone kosmyki, a jeśli bym je porządnie rozwaliła, to loki zrobią się gęstym puchem bez ładu i składu. Na nogi włożyłam czerwone szpilki, aby być chociaż o te kilka centymetrów wyższa. Kiedy weszłam do Wielkiej Sali, większość par już tańczyło. Po chwili ujrzałam George'a wchodzącego za rękę z Angeliną Johnson. Już miałam tam podejść, kiedy zauważyłam Malfoy'a stojącego ze swoimi osiłkami. Postanowiłam być rozsądna i wyjść z sali. Cały czas myślałam o bliźniaku z tą afro-amerykanką. Nie żebym była nietolerancyjna, ale zabolał ich widok. Takich uśmiechniętych, szczęśliwych. Aż mi się niedobrze robi. Wybiegłam na dwór i usiadłam na śniegu. Zaczęłam cicho płakać. Po kilku minutach usłyszałam czyjeś kroki. Ukryłam twarz w dłoniach i pochyliłam się. Ktoś okrył mnie jakimś futrem.
-Co się stało?
-Nic, Fred. Naprawdę nic.
-Przecież widzę, że coś.
-Chyba wiesz z kim przyszedł George na bal? Więcej nie muszę tłumaczyć.
-Aaaa, ci chodzi o Angelinę. Wiem, najpierw zaprosił ciebie, a potem chciał się pochwalić swoim powodzeniem przed Ronem i zaprosił ją. Mówiłem mu później, że to zły pomysł, ale mnie nie słuchał.
-No i co z tego? Myślisz, że mu wybaczę? Bo jeśli tak, to się mylisz. Mógł mi chociaż powiedzieć.
-Rozumiem cię. Ale nie przejmuj się już nim. Zostałem jeszcze ja.
-Och Fred. Jesteś wkurzający, nadgorliwy, irytujący, ale za to przynajmniej szczery. W sumie, jesteś taki sam jak twój brat.
-A mój brat zrobił to kiedyś?
I mnie pocałował. Trwaliśmy tak z pół minuty. To było cudowne i zarazem ekscytujące. Jego usta były miękkie i delikatne. Całował prześwietnie! Chciałam by ta chwila trwała wiecznie. Nie wiedziałam, że się podobam Fredowi. Nawet tego nie okazywał. Może był zbyt nieśmiały? Nie no, on? Ten słynny żartowniś z tysiącami pomysłów? Nigdy. To ciekawe czemu mi o tym nie powiedział? Nie wiem. Nagle usłyszałam znajomy głos.
-Proszę, proszę. Nasze dwa gołąbeczki. Powinnaś się wstydzić, Liso. Masz w sobie krew Malfoy'ów, a ty jeszcze ją hańbisz!
-Zabieraj się stąd, tleniony tchórzu! Jak śmiesz się tak odzywać do damy?
-To moja sprawa.
-Lepiej ze mną nie zadzieraj! Chyba zapomniałeś, że masz do czynienia ze starszymi od siebie.
-Fred, uspokój się - pociągnęłam go za ramię. - To debil, zostaw go.
Ten spojrzał na mnie ze zdziwieniem, ale szybko odwrócił się do Malfoy'a.
-Ciesz się, że Lisa jest bardzo wyrozumiała. Nie będę już znęcał się nad twoją głupotą.
Pociągnęłam go do zamku. Na korytarzu spotkaliśmy George'a i Angelinę. Bliźniak chciał coś powiedzieć, ale go zignorowałam. Fred rzucił mu spojrzenie typu a nie mówiłem. Ten usiadł zrezygnowany na ławce, a Angelina zaczęła go pocieszać. Fred zaprowadził mnie do Wielkiej Sali, gdzie nadal trwała zabawa. Teraz grali spokojne utwory i pary tańczyły przytulone do siebie. Fred chwycił mnie mocno w talii i podniósł wysoko. Zaśmiałam się cicho i spojrzałam na rudzielca. Uśmiechał się szeroko, a jego brązowe oczy błyszczały z podniecenia. Postawił mnie w końcu na ziemi i zaczęliśmy tańczyć. Te chwile były cudowne! Muzyka i wystrój świetnie nadawały nastrój tej chwili. Patrzyłam się z boku na George'a z Angeliną, ale jakoś coraz mniej mnie to obchodziło. Teraz liczył się Fred. I tylko on...
Przepraszam, że tak długo nie wstawiałam, ale nie miałam kompletnie weny, więc ten rozdział także jest nudny. Mam nadzieję, że ktoś tam pozostał! Haaaaaloooo! Nie umarłaś/eś z nudów? Jeśli tak to zostaw kom... Nie no, żartuję, nie będę wymagać! Chamskie prośby zawsze na czasie. Dobra, kończę to gówno! Pa!
CZYTASZ
Fred I George : Moja Historia
Fanfiction-No i co, maluchu? Dalej będziesz się przekomarzać? -George, puść mnie! -Pytam. -No dobra, dobra. Pójdę. -Cieszę się - uśmiechnął się czarująco. -Gdzie jest Fred? Sama tego nie zrobię. -Fred już idzie. Widzisz Lisa? Spojrzałam na następnego r...