Rozdział dziewiętnasty / Akceptacja

1K 110 15
                                    

Yuuichiro Amane

Siedział w swoim pokoju przy biurku odrabiając angielski z słuchawkami z muzyką na uszach, "Fools" Troye'a Sivana to jedna z nielicznych piosenek które go 'otumaniały' i zarazem pomagały przy pracach domowych.
Zegarek w telefonie pokazywał aktualnie 22:57.
Westchnął ciężko przeciągając się i kładąc na książki z przymkniętymi oczami. Był wykończony po całym dniu wrażeń i jedyne co teraz chciał, to skończyć lekcje i położyć się spać w swoim łóżeczku.
- Nie chce mi się już odrabiać... Jebie to... - mruknął niezadowolony chowając twarz pomiędzy kartkami i książkami.
Zaczął już przysypiać w jakże wygodnej pozycji siedząco - leżącej gdy usłyszał głosy rodziców które go rozbudziły i pozbawiły marzeń o miłym śnie.
- Kochanie, pogadajcie o tym rano. Teraz chodźmy spać, jest późno.
- Ale jak? Rano ma szkołę, po niej pewnie znowu gdzieś idzie i nie dogadamy się.
- Przecież go odwozisz, w drodze możecie porozmawiać. Nie martw się już.
Yuuichiro słuchał tego uważnie zerkając na cienie przenikające się przez szyby w drzwiach. Nie wiedział czy ma się bać ojca, czy nie. Na pewno będzie chodziło o niego i Mike.
Jeszcze przez chwilę było słuchać rozmowę dorosłych a po niej ciszę i światła na korytarzu zgasły. Jedynym oświetleniem teraz była lampka z biurka chłopaka.
Odsunął powoli krzesło zdejmując koszulkę i rzucając ją w kąt pokoju. Wyłączył muzykę w telefonie gasząc ostatnie światła i rzucił się w odmęty skotłowanej pościeli na swoim łóżeczku.
Całą noc rozmyślał o tym wszystkim, tak, zebrało mu się na rozkminy tylko nie na tronie. Zmęczenie jednak wygrało około 1:30 w nocy dając chłopakowi prawie 6 godzin spokojnego snu który minął szybciej niż myślał.
- Yuu, skarbie, wstawaj do szkoły.
- Hmmm... Co?
Odkrył zaspaną twarz spod kołdry. No tak, najwspanialszy i niezawodny budzik, mama.
- Szkoła, od co.
- Aha... - ziewnął przeciągle nie zakrywające ust - Zaraz wstanę... - ćlamnął.
Kobieta przyglądała się bacznie twarzy syna próbując coś na niej wychwycić wzrokiem.
- Czyżby mój synek przestał w końcu płakać po nocach? - uśmiechnęła się nieznacznie przecierając mu policzki i wody pod oczami.
- Co masz na myśli? - odsunął od niej głowę.
- Nie płakałeś, albo już starłeś łzy.
- Ah... Tak... Nie płacze już ani nie mam tego snu... Wszystko się zmieniło odkąd poznałem Mike... - powiedział bardziej sam do siebie.
- Czyli to on ci pomógł się tego pozbyć?
- Można tak powiedzieć...
- Skarbie, posłuchaj. - odwróciła syna w swoją stronę - Razem z ojcem nie jesteśmy zadowoleni z tego że jesteś gejem... - zaczęła spokojnie przez co Yuu chciał płakać, czuł że zaraz coś złego się stanie - Ale jeśli kochacie się, to my nie stoimy wam na drodze. Chcemy byś był szczęśliwy. Jesteś dużym chłopcem i sam podejmujesz takie decyzje, nie my. Jeszcze ojciec chce z tobą o tym porozmawiać więc wstawaj szybko. - uśmiechnęła się szeroko i promiennie.
Czekaj... To sen czy prawda? Moi rodzice nie zaprzeczają mi związku z Miką? O boże... - nie dowierzał a łzy spływały po jego policzkach strumykami.
Rzucił się na kobietę szczęśliwy jak chyba nigdy obejmując ją mocno.
- Dziękuje! Dziękuje! - wołał uradowany wtulając się w ciało matki.
- Hahaha! - zaśmiała się przytulając go do siebie jak kiedyś gdy był mały - No już, już, syneczku. Zbieraj się do szkoły bo się spóźnisz. - ponagliła go puszczając i wychodząc z pokoju.
Błyskawicznie, pełen energii wyskoczył pierzyny i zaczął się ubierać do szkoły. To był już drugi raz kiedy miał ochotę iść do tej budy z taka pozytywna energią. Spakował na szybko książki nie patrząc na plan i zbiegł na dół skacząc na ostatnich stopniach.
Kiedy tylko wszedł do kuchni, dostał ścierką przez głowę od kobiety.
- Ile razy mam mówić żebyś nie biegał i nie skakał po schodach? - upomniała go kręcąc głową.
- No już, już, nie bij mnie! - pisnął śmiejąc się i poprawiając włosy w swoim artystyczny nie ład.
Zdarzył złapać na szybko tosta hawajskiego i wypić trochę herbaty.
- Yuuichiro, chodź szybciej! - zawołał ojciec stojąc już przy samochodzie.
Chłopak zgarnął plecak i bluzę z wieszaka wybiegając na dwór.
- Już, już! Pa mamo! - wskoczył do pojazdu siadając na przednim siedzeniu.
Sprawdzili jeszcze czy wszystko mają i ruszyli.
- Yuu, posłuchaj... - zaczął trochę niepewnie ojciec kiedy dojechali na pierwsze skrzyżowanie.
Więc teraz ta najtrudniejsza rozmowa.
- Wiem o czym chcesz porozmawiać, mama mówiła. - powiedział cicho Yuu - O mnie i Mice, tak?
- O-owszem. Chodzi o to, że nie podoba mi się to z kim chcesz chodzić, kogo kochasz ale to twój wybór. - skręcił w drogę gdzie znajdowała się szkoła chłopaka - Tylko obiecaj mi jedną rzecz.
- Jaką?
- Że jak ten cały Mika ci coś zrobi, oddasz mu dwukrotnie by poczuł ten ból i zapamiętał go do końca życia. - wyszczerzył się do syna zatrzymując się pod bramą.
Odetchnął z ulgą i odwzajemnił uśmiech.
- Pewnie, masz to jak w banku, tato. Cześć! - wysiadł z samochodu i poszedł zaczekać na Mike na 'ich' ławce pod wiśnią.

Mikaela Shindo

U blondyna natomiast sytuacja wyglądała zupełnie inaczej.
Po śniadaniu ojciec kazał zostać mu chwilę dłużej w domu by również porozmawiali na ten sam temat.
- O co chodzi, tato? - zaczął niepewnie Mika.
- O Yuuichiro. Nie podoba mi się to, że miałbyś być gejem. - powiedział prosto z mostu patrząc na syna stanowczo - Może i jesteś z nim szczęśliwy, kochacie się i tak dalej ale to nie jest prawdziwy związek... A jak byście założyli rodzinę? Przecież nie mielibyście dzieci.
- Tato, nie chce na razie zakładać rodziny, ani Yuu-chan. Dopiero mamy 16 lat.
- Wiem, ale warto pomyśleć o przyszłości, planach na dorosłość. Jedynie dobrze że nawet jakbyście byli razem, to i tak się rozdzielicie. Pamiętasz? - pogroził palcem synowi i wstał od stołu - A teraz czas do szkoły, Akane i Ai czekają na nas.
Te słowa zakuły chłopaka w serce, tym bardziej że to słowa jego ojca. Otępiały nimi zebrał swoje rzeczy i wyszedł z domu.
Nie mogę nikogo kochać bo nie pasuje to mu. Ale dlaczego? Pieprzony homofob? - zastanawiał się Mika zatrapiając coraz bardziej.
Przez całą drogę do szkoły wszyscy milczeli, w powietrzu unosiła się zła atmosfera której nikt nawet nie próbował rozwiać. Najpierw wysiadła Ai przy swojej podstawówce, następnie Akane i Mika pod jego liceum nie żegnając się z mężczyzną. Poszli do szkoły z spuszczonymi głowami. Szatynka wyczuwała że to nie jest dobry moment by pytać się, czy wszystko dobrze.

- Mika! - zawołał Yuu widząc przyjaciela wchodzącego przez bramę.
Nie odezwał się, nawet nie drgnął. Krzyknął ponownie, taka sama reakcja.
- Mika. Idioto, zaczekaj! - podbiegł do niego a blondyn przyspieszył kroku.
- Czemu mnie ignorujesz od wczoraj? - rzucił łapiąc go za kołnierz zmuszając do zatrzymania się na moment - Coś ci zrobiłem? Oi, słuchasz mnie?! Mika!
Akane zerknęła na chłopaków zdziwiona.
Na twarzy Yuu malowała się irytacja, zdenerwowanie i smutek a u Miki? Spokój, beznamiętność i co najgorsze, obojętność.
Czarnowłosy zgodnie z obietnica która złożył ojcu, podniósł do góry pięść na wysokość głowy blondyna. Nerwy jakie trawiły go od 25 godzin znalazły w końcu upust.
- Mika! - krzyknęła szatynka.

New StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz