Rozdział czternasty / W końcu

1.3K 153 31
                                    

- Ai, nie biegaj bo się przewrócisz! - zawołał za nią Yuu wstając i zaglądając do domu czy aby już nie zaliczyła gleby - Ehh... My to mamy szczęście, co, Mika? - odwrócił się do chłopaka śmiejąc pod nosem.
- Tak, nie ma co. - odparł z szczerym uśmiechem blondyn wstając i podchodząc do niego, ujął delikatnie jego dłoń po raz kolejny, w końcu są sami - Mogę teraz powiedzieć to co chciałem? - zapytał cicho i niepewnie.
- Tak... Jasne... Mów. - powiedział skrępowany czarnowłosy rumieniąc się od spojrzenia i dotyku swojego przyjaciela.
Te błękitne oczy, chyba nigdy mu się nie znudzą i zawsze będą go pociągać swoją głębią oraz tajemniczością.
- Yuu-chan, ja... - wziął głęboki wdech, wydech stresując się, złapał podbródek Yuuichiro podnosząc go niewiele i przysunął bliżej siebie szepcząc- Kocham Cię, Yuu-chan.
- M... Mika...
Zastygł, spalił buraka i milczał. Tak wyglądała reakcja na zewnątrz na wyznanie chłopaka, natomiast w sercu, tam wyglądało to inaczej.
On to powiedział naprawdę? To się dzieje naprawdę?! Mika mnie kocha!? O Boże... - piszczał ze szczęścia w głębi duszy rumieniąc się najbardziej jak to tylko możliwe.
Nie wiedział co ma zrobić, co powiedzieć, jak w ogóle zareagować. Stał, po prostu stał z lekko drżącymi ustami nie odrywając od niego wzroku pełnego niedowierzania. Jednak jeśli będzie dłużej tak stać, mógłby zrazić Mike, a tego przecież nie chce...
- M... Mika... Ja... - zaczął cicho przełamując się po dłuższej chwili aby odezwać.
- Zrozumiem jeśli uznasz to za żart, wyśmiejesz mnie, przestaniesz się odzywać... - zaczął ze stresu nawijać głupoty przerywając Yuu.
Puścił jego podbródek odsuwając od siebie speszony.
- Mika, co... Co ty bredzisz? Niby dlaczego miałbym cię wyśmiać?
- Bo jesteśmy chłopakami a ja wyznałem ci miłość? - zapytał w odpowiedzi ściszonym głosem.
- Idiota do kwadratu. - pokręcił głową uśmiechając się - Nie wyśmieje cię, nie mam za co. - wytłumaczył ściszonym głosem - Bo... Jakby to ująć... Bo... Ja... Też Cię kocham! - pisnął odwracając się szybko i zakrywające twarz dłońmi.
Niewierze, po prostu kurwa niewierze! Boże, ty to widzisz i nie grzmisz! Zachowuje się jak jakaś zakochana baba! Bo w sumie jestem zakochany ale nie jestem babą! I kto tu kogo może wyśmiać za postawę? - rozkminiał zdesperowany Yuu zaczynając bawić się nerwowo palcami.
- Powtórzysz to jeszcze raz? - poprosił Mika odwracając chłopaka do siebie tak, żeby mógł spojrzeć w jego zielone oczy.
Nie sądziłem że wyznawanie uczuć może nieść za sobą tyle zachodu, wstydu i zdenerwowania. - uznał w myślach Shindo jednocześnie uśmiechając się w duchu.
Yuuichiro był cały czerwony, jak taki dojrzały buraczek jednak, mimo tego i swojej nieśmiałości, podniósł wzrok na przyjaciela. Oparł delikatnie dłonie na jego barkach podciągając się bliżej jego ust.
- Kocham Cię, Mika... - wyszeptał ponownie przymykając powieki nim ich usta styknęły się.
W ich sercach zagościło pożądanie, silniejsze niż wcześniej. Popychało ono do pocałunku, objęć, potrzeby bliskości ukochanego.
Tak, teraz stało się to, czego pragnęli cały cholerny dzień a zawsze ktoś lub coś im przeszkadzało. Całowali się.
Czując się już pewniej przysunęli się jeszcze bardziej stykając piersiami, objęli mocniej, całowali zachłanniej. Yuu niezgrabnie trącał nosem policzek blondyna.
Jaki ja zielony w całowaniu... A on to robi tak wspaniale, pewnie miał już nie jedną dziewczynę i dlatego. Zazdroszczę im... - przyznał Amane odpływając w coraz to większe objęcia przyjemności.
Jedyne co im teraz przeszkodziło to ograniczona pojemność płuc.
Oderwali niechętnie od siebie usta by złapać powietrze. Motylki w brzuchach trzepotały skrzydełkami łaskocząc.
- Mikuś! Tatuś wrócił! - krzyknęła z domu Ai nie pozwalając już im na więcej przyjemności jak i prywatności.
- Tch! Tak, my mamy wspaniałe szczęście. - prychnął Mika całując krótko czerwoniutki policzek czarnowłosego.
Ten, zawstydzony jeszcze bardziej, schował twarz w piersi ukochanego starając się wymyśleć jakiś sposób by szybko pozbyć się buraka z ryjca.
Ciężkie kroki mężczyzny i chichot dziewczynki były coraz głośniejsze. Chłopcy nie chętnie odsunęli się od siebie na bezpieczna odległość.
- Yyy... Więc... Skoro twój tata już wrócił... To ja zacznę się zbierać do siebie... - szepnął czarnowłosy odwracając zakłopotany wzrok.
- Mikaela, już jestem! - zawołał ojciec wychodząc na taras - Mika?
- Hm? Co? - zamrugał zdziwiony blondyn.
Zaraz, co? Ja się zagapiłem na Yuu-chan przy ojcu?! - pisnął w myślach skrępowany.
Wzrok jego ojca przesuwał się powoli z jednego na drugiego chłopaka starając się wyczytać z ich twarzy, o co chodzi.
Przyjaciele spojrzeli na siebie, następnie na drzwi do domu, w których stał mężczyzna z małą Ai na ręku. Spojrzeli jeszcze raz na siebie i wybuchnęli głośnym śmiechem.
- Hm? Co was tak śmieszy chłopaki?
- Nic, nic proszę pana. - odparł szybko Yuuichiro.
- No dobrze... - pokręcił głową samemu się uśmiechając.
Trójka samców alfa pogadała ze sobą jakąś godzinę aż zaczynało się robić ciemno i Yuuichiro uznał że czas się zbierać do domu. Oczywiście Mikaela zgłosił się żeby go odprowadzić kawałek. Chciał z nim jeszcze pogadać a to była wręcz idealna okazja na to.
Przez dłuższy czas nie odzywali się do siebie, nie wiedzieli jak zacząć, o czym dokładniej gadać.
- Yuu-chan? - Mika nie mógł znieść tej napiętej ciszy.
- Tak? - chłopak odwrócił głowę w jego stronę.
Policzki nabrały rumieńcy kiedy tylko wzrok niebieskookiego utkwił na jego twarzy. Od teraz będzie się zawsze przy nim tak peszył?
- Więc... Od teraz jesteśmy... Razem? - zapytał cicho - Kochamy się, pocałowaliśmy... Wszystko na to wskazuje.
- Raczej tak... Tylko narazie nikt się nie może dowiedzieć. Nie każdy by strawił... Nasz związek. - przyznał Yuu rumieniąc się jeszcze bardziej.
Więc mam chłopaka? Jakoś tak fajnie ale prawie nic się nie zmieniło. - przyznał z delikatnym uśmiechem.
Mika chwycił dyskretnie jego dłoń nie mówiąc już nic więcej. Po prostu cieszył się jego bliskością z szerokim uśmiechem.
Ulice były puste, przydrożne lampy zaczynały pobłyskiwać swoim jarzeniowym światłem oświetlając drogę idącym. Ptaki już dawno były w swoich gniazdach, jedynie gdzie nie gdzie jakieś gawrony lub głębie przelatywały z jednego drzewa na drugie.
Ruch drogowy zaczął ustawać ograniczając się do rzadkich przejazdów samochodów osobowych.
Tą słodką ciszę przerwał dzwoniący telefon Yuu.
- Halo? - odebrał
- Yuuichiro, gdzie ty jesteś? Już późno. - to była jego matka.
Kurde! Miałem z nią dzisiaj spędzić popołudnie! - strzelił sobie mentalnego facepalma.
- Przepraszam, byłem u Mikaela Shindo, wiesz, tego z IIb. Nowego w szkole. Zapomniałem ci o tym napisać. Ale zaraz będę w domu, już jesteśmy blisko.
- Jesteśmy? - zaciekawiła się kobieta - Twój kolega cię odprowadza?
- T-tak. - zaciął się na chwilę - Chyba nic w tym złego nie jest, nie?
- Haha, nie, nic złego. No nic, przychodź szybko, kolacja czeka. A, i pozdrów Mikę ode mnie. - i rozłączyła się.
Czarnowłosy westchnął z ulgą. Teraz jedynie przetrwać kolejne wypytywania w domu o tym co robili.
Przeszli jeszcze kilka metrów i przystanęli przy skrzyżowaniu prawie że kilometr od domu blondyna.
- Dziękuje że mnie odprowadziłeś, Mika. Dalej już pójdę sam. - uśmiechnął się patrząc chłopakowi w oczy - Dzięki za fajne popołudnie.
- Polecam się na przyszłość. - zaśmiał się cicho niebieskooki schylając do przyjaciela - Dobranoc, Yuu-chan...
- Dobranoc, Mika...
Szepnęli cicho całując się na pożegnanie.

_____________________________________________

❕⭐!!AWESOME!!⭐❕
3000 wyświetleń i 300 głosów

Jesteście niesamowici! Dziękuje wam bardzooo ~~~ <3

New StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz