Rozdział czterdziesty czwarty / Fajerwerki smutku

625 51 37
                                    

- Gdzie mnie prowadzisz w końcu, hmm?
- Zobaczysz, na pewno ci się spodoba.
- Rolę się zamieniły? Hahahaha. - zaśmiał się melodyjnie blondyn - Weź no, boję się, że w coś przywalę.
- Przecież cię prowadzę. Nie ufasz mi?
- Wiesz... Na W-Fie prawie wpadłem przez ciebie na słup od kosza. - wypomniał mu.
- To było na początku roku! Nie musisz tego cały czas przytaczać. - odparł oburzony czarnowłosy.
- Nie sadze, by twoja zdolność prowadzenia kogoś na ślepo uległa poprawie przez ten czas.
Chłopcy kierowali się na festyn z okazji końca roku kalendarzowego. Na miejscu mieli czekać już na nich przyjaciele z klas. Obmyślili, że właśnie w ten sposób spędzą wspólnie sylwester.
Tak jak kiedyś, na oczach jeden z nich miał przepaskę by nie widzieć drogi czy też niespodzianki którą uszykował drugi. Tym razem ofiarą był Mika.
- Daleko jeszcze?
- Nie rób się na osła ze Shreka, co? - prychnął kręcąc głową zielonooki - Jeszcze chwila i będziemy na miejscu.
Jak powiedział, tak też było. Po blisko 2 minutach szybkiego marszu para przystanęła w miejscu a opaska znajdująca się na oczach jasnowłosego została ściągnięta ukazując cudowny widok festynu noworocznego.
W długim, podwójnym rzędzie pod świątynią stały kolorowe stragany udekorowane najróżniejszymi lampionami oraz światełkami w najróżniejszych odcieniach tęczy. Na niebie z kolei błyszczała doskonale widoczna, srebrna tarcza księżyca otoczonego rojem migoczących gwiazd na granatowym tle.
Mikaela widział nie raz takie imprezy lecz tym razem, to co miał teraz przed sobą, przekroczyło jego najśmielsze oczekiwania. Było na swój sposób magiczne.
- Podoba się? - zapytał zniecierpliwiony Yuu łącząc ręce za plecami oczekując odpowiedzi.
- I to jak... - westchnął odrywając na chwile oczy od krajobrazu - Piękny widok. - powiedział z szerokim uśmiechem zerkając na ukochanego którego zaraz objął ramieniem i ucałował w głowę czule - Dziękuje.
- Nie masz za co. - automatycznie wtulił się w tors nieco starszego chłopaka gdzie czuł się bezpiecznie - Potem będzie jeszcze fajniej. - stanął na palcach by sięgnąć jego uszka - Fajerwerki i jeszcze stragany z zabawami~. - wymruczał z dużym bananem na twarzy.
Kąciki ust jasnowłosego od razu się uniosły słysząc zapowiedź następnych atrakcji która miały upiększyć ich wspólną wieczoro-noc.
Schylił się do niego łącząc jego słodkie wargi z swoimi w czułym, krótkim pocałunku.
- Chodź, obejrzymy stragany z innymi. - zaproponował Yuu bawiąc sie długimi kosmykami niesfornych włosków swojego partnera.
- Innymi? Shinoa, Krul i ich spółki z.o.o. też mają być?
- No tak. - zachichotał pod noskiem - Zawsze na takie imprezy chodziły wszyscy razem. W tym roku jest nas więcej. Zobaczysz, będzie fajnie. - rzekł łapiąc jego dłoń ciągnąć wąską ścieżką przez lasek na plac świątynny.
Był nieźle podekscytowany tym wszystkim. Wręcz tryskał radością i entuzjazmem na kilometr. Chciał by wszystko wyglądało idealnie i trochę nawet romantycznie, tak jak planował w głębi serca.
Chciał, aby ten wieczór zapadł w ich pamięć na długo.
- Hej chłopaki! - zawołali wszyscy widząc kroczących w ich stronę przyjaciół.
- Gotowi na balangę do rana? - zapytał Asura jak zwykle gotowy do działania jako pierwszy.
- Jasne. - przytaknął czarnowłosy energicznie spoglądając na każdego z szerokim uśmiechem radości i podekscytowana - Idziemy.
Po tej komendzie wszyscy zaczęli iść w stronę targowisk z różnymi atrakcjami gdzie można było wygrać jakieś nagrody i fanty.
Tak też spędzili cały wieczór aż nadeszła najwspanialsza chwila na jaką można czekać podczas festiwali w Kraju Kwitnącej Wiśni.
Gdy wybiła północ, na niebie pojawiły się pierwsze fajerwerki, po nich następne, coraz większe i bardziej kolorowe. Wszyscy ustali w miejscu na chwilę oglądając ten barwny i cudowny widok.
Mikaela sięgnął automatycznie ręką w bok by znaleźć dłoń Yuu lecz ku jego zdziwieniu nie znalazł tam poza powietrzem niczego. Obejrzał się wokół.
Pusto?
- Yuu-chan? - zapytał zaczynając chodzić pomiędzy ludzmi by go znaleźć - Przed chwilą tu był...
Z każdym krokiem czuł coraz większy smutek jak i rozczarowanie, niepokój. Gdzie mógł zniknąć.
Po jego poszukiwaniach które zakończyły się fiaskiem postanowił na chwile przysiąść na kamiennych schodach by obserwować najpiękniejsze niebo w samotności.
Spuścił wzrok gdy ostatnia fajerwerka wybuchła na niebie rozdzielając się na mniejsze. Koniec cudownego widoczku.
- Umh! Ugh! - do uszu chłopaka dobiegły stęknięcio podobne dźwięki które wydobywała podobnie znana mu barwa głosu.
Zaciekawiony tym, podążył w kierunku odgłosów lecz po chwili, po tym co ujrzał, zaczął tego żałować.
Pod jednym z drzew w zaroślach stal Yuu razem z Mitsubą zatracenii w namiętnym pocałunku przy którym po ich brodach ciekły strożki wspólnej śliny.
Na ten widok blondyn poczuł jak brzuch wykręca mu się do góry nogami.
- Yuu-chan... - wyszeptał niedowierzając w to, co widzi.
W duszy nadal wierzył, że to jakieś złudzenie albo mało prawdopodobny koszmar.
- Mika?! - zawołali oboje natychmiast odrywając się od siebie - Skąd ty...
Blondyn złapał się za kawałek ubrania w miejscu gdzie jest serce i spuścił głowę zaciskając szczękę z całej siły.
- Mika, ja wytłumaczę. - zaczął zielonooki idąc w jego stronę.
- Nie ma już co tłumaczyć. - przerwał mu natychmiast - Już wam nie przeszkadzam. - machnął na to ręką i odwrócił się idąc w stronę innych - Wracam do domu.
- Mika! Nie! Ja pieprze... Zaczekaj! Proszę!
- Po chuja?! - przystanął odwracając się nieźle wkurzony.
W oczach blondyna było widać gniew w czystej postaci. Zęby miał zaciśnięte aż do zgrzytania byle, by nie powiedzieć jakiejś głupoty której będzie żałować.
Do oczu Yuu napłynęły gorzkie łzy żalu i poczucia winy widząc go w takim stanie. Wyciągnął ostrożnie dłoń w kierunku chłopaka ale ten ją tylko odtrącił idąc dalej gdzie miał zamiar.
Gula w gardle która go męczyła była wręcz nie do zniesienia. Chciał powiedzieć coś,  wytłumaczyć i prosić o wybaczenie ale nawet nie mógł ruszyć ustami czy nawet wydać z siebie jakikolwiek dźwięk.
To... Koniec? - zapytał sam siebie dając upust uczuciom i łzom które zaraz zaczęły spływać po jego policzkach - Zjebało się..?
- Yuu... - zaczęła Mitsuba kładąc dłoń na jego ramieniu - Tak musiało się tak skończyć.
- Że co?! - zawołał rozzłoszczony jej słowami jak nigdy.
Spojrzał na blondynkę której wyraz twarzy wyrażał powagę i pewność siebie. Przesunęła powoli dłoń z jego barku na pierś wywołując tym u niego dreszcze.
Reszta ich znajomych stała na środku dróżki oczekując aż wrócą. Niezmiernie się zdziwili kiedy zauważyli niemal biegnącego blondyna.
- Mika-san? - zaczęła Shinoa chcąc zatrzymać na chwilę chłopaka - Co się stało? Gdzie jest Yuu-san i Mit-chan?
- Daj mi z nimi spokój. - odwarknął.
- He? Co się tam stało?
- Mika-kun? - podbiegł do niego Yoichi łapiąc za ramie - Gdzie idziesz?
- Do domu, jestem zmęczony. - odtrącił go jednym ruchem.
- Jest dopiero północ. - rzekł zdziwiony Lacus odwracając wzrok za siebie w stronę, skąd za chwile wybiegł zdyszany Yuuichiro.
Spojrzał po wszystkich zatrzymując swoje spojrzenie na byłym kochanku. Zmarszczył brwi zaciskając usta w wąską kreskę.
Inni zauważyli ich jakie teraz odmienne zachowanie.
- Co się tam stało? - zapytała Krul z świadomością nie dostania upragnionej odpowiedzi.
- Mit-chan! - zawołała Shinoa widząc kroczącą przyjaciółkę.
Wykorzystując ten krótki moment, Mikaela uciekł od nich zbiegając z kamiennych schodów a za nim biegiem rzucił się Yuuichiro.
- Mika... - zaczął cicho zwalniając - Naprawdę teraz to wszystko ma się iść jebać? - spojrzał na niego z wyrzutem - Naprawdę..?
Zatrzymał się na moment w pół kroku.
- Zadecydowaliście oboje, że tak... Nie dziwie się. - rzekł spuszczając głowę stojąc od niego trochę dalej.
- Źle to zrozumiałeś!
- A jak mam to inaczej zrozumieć?! Całujesz się z inną podczas gdy ja jak ostatni idiota szukałem cię wszędzie!
Czarnowłosy zbiegł szybko do niego chcąc się wytłumaczyć jednak nie było mu to dane.
- Mika...
Wszystkie emocje budujące w żyłach jasnowłosego musiały znaleźć upust.
- Zostaw mnie! - ryknął odkręcając się szybko.
W tym momencie złość przejęła nad nim kontrole pchając go do czynów, których na trzeźwo by nie zrobił.
Uniósł zaciśnięta pięść w górę i wymierzył z całej siły cios w Yuuichiro mając głęboko w dupie konsekwencje tego czynu.
- Yuu-san!

_____________________________________________
Cóż... Wiem, bardzo długo nie było rozdziału, nie bijcie ><
Dodatkowo informacja : Książce zostało blisko 5 rozdziałów do końca. Chciałabym żeby miała ona równo 50 razem z prologiem i epilogiem.
A po za tym... Udanych wakacji wam życzę~!

New StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz