Miałam wątpliwości, czy naprawdę chcę zmarnować jeden tydzień ferii. Ale może nie będzie tak źle...
- Kto dzwonił? - spytał Shane.
- Moja mama. Jedziesz ze mną do Cleveland.
- Ale...
- Tak, to kupa drogi. Wierz mi, nie będzie tak źle.
Shane miał niewyraźną minę.
- Jak chcesz, możesz zostać w szkole.
- Nie!
Zaśmiałam się. Sprawdziłam godzinę. W pół do dziesiątej. Była sobota. I co my mamy robić cały dzień?
Caroline chyba pomyślała to samo.
- No to kto pokaże mi, co tu można robić?
Zupełnie zapomniałam, że Caroline jest tu dopiero drugi dzień, i w ogóle nie wie, co gdzie się znajduje.
- Może cię oprowadzimy? - zaproponowała Rae.
Zaczęliśmy od szkoły. Na stołówce było już wielu dzieciaków, większość tych, którzy nie pojawili się na imprezie bo byli zbyt mali, nie chciało im się, albo po prostu nie przesadzili z alkoholem. O dziwo, na śniadaniu był już Jake, który zorganizował tą balangę. Zobaczył, że na niego zerkam, i uśmiechnął się do mnie. Był... naprawdę inny niż większość ludzi z tego internatu. Czarne dredy, chyba nikt nigdy nie widział go bez jego żółto-zielono-czerwonej czapki. Nie miał współlokatora odkąd Michael skończył osiemnastkę i odszedł z tego odludzia. Jake, no cóż, nie posmutniał po tym wydarzeniu. Gdy kiedyś weszłam do jego pokoju, by pożyczyć od niego Stephena Kinga, dawne łóżko Michael'a używał jako szafę, na podłodze miał biblioteczkę (a miał całkiem sporą kupkę książek), a biurko posłużyło mu jako stojak na głośniki.
Następnie pokazaliśmy Caroline świetlicę dla Primary School i skrzydło szpitalne (zawsze dobrze wiedzieć, skąd można brać bandaże na owijanie gałęzi drzew).
Gdy skończyliśmy, całą grupą poprosiliśmy Phila, by otworzył nam małe przejście pod małą cukiernię. I tak stoczył nam się kolejny dzień. Chodząc po małych sklepach i cukierniach. Spotkaliśmy również... Tracey i jej poddane. Tracey chodziła z nami do internatu i miała podobną historię jak tą, którą próbowała nam wcisnąć Posłanka Chris, gdy jeszcze nie wiedzieliśmy o jej prawdziwej tożsamości. Trafiła do szkółki z małymi pokoikami, bo miała złe oceny :(. Nikt jej nie lubił oprócz jej potakiwaczek: Andrei i Samanthy.
Za dwa dni zaczynają się ferie i wyjazd do Cleveland. Chyba zacznę się pakować.
Wróciliśmy do internatu. Shane i Patrick poszli do sypialni chłopców , a ja, Caroline i Rachelle - do naszego pokoju.
~*~
Tori... Musisz przyprowadzić.
Kogo...?
Przyprowadź Rachelle...
Gdzie...?
Siedziba... Posłańcy...
Jak się tam dostanę...?
Ustal miejsce spotkania...
Co będę mieć w zamian...?
Sombre...
BUM!
Krzyknęłam, gwałtownie usiadłam na łóżku. Byłam spocona, szybko oddychałam. Swoim krzykiem obudziłam Caroline i Rae.
- Tori?! Wszystko w porządku?
Powoli odzyskiwałam poczucie bezpieczeństwa. Tylko co, do cholery, to było?! Zwróciłam się do Caroline.
CZYTASZ
Zagubiona
ParanormalVictoria skrywa pewną mroczną tajemnicę. Mieszka w internacie, przeszła depresję po śmierci starszego brata, Kevina. Razem z przyjaciółmi musi stawić czoło Posłańcom i ich władcy. Czy połączą swoje siły, by postawić się wrogowi? Czy uczucia Tori do...