W takich momentach nie pękam. Stwierdziłam że jakoś się na pewno uwolnię. To było jedno, a wyjść z toalety drugie. Po chwili szarpania stwierdziłem że w plecaku mam scyzoryk. Tak wiem- kto normalny nosi w plecaku scyzoryk, ale ja nie jestem NORMALNA. To jest mój ulubiony scyzoryk- taki na szczęście. Wyjęłam go dwoma palcami i powoli zaczęłam ciąć (węzły). Po (chyba) godzinie udało mi się kompletnie uwolnić. Byłam szczęśliwa że jednak COŚ umiem. Pchnęłam drzwi. Nic. No tak ten debil nie zostawia otwartych drzwi z ofiarą w środku. Nawet nie wiem co chciał ze mną zrobić. Wyszłam górą. Drzwi wejściowe-zamknięte. Okno- otwarte.
-Yessss!!!
Wygramoliłam się na zewnątrz byłam przed szkołą.