Dziewczyna błąkała się po lesie samotnie od kilku godzin. Zaczęło się ściemniać, a ona nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Szła i płakała, a jej długie niebieskie, choć wpadające wręcz w czerń włosy przysłaniały jej zapłakaną twarz. Nie wiedziała gdzie idzie i gdzie jest, ale bała się zostać w jednym miejscu, las był ogromny. Ludzie jej nie lubili, a wręcz bali się jej. Wszystkich odstraszała jej niezwykła umiejętność, o której sama nie wiedziała. Potrafiła wejść do ogniska nic nie czując, a zarazem nie miała żadnych poparzeń. W zimie nie musiała ubierać odpowiednich ubrań ponieważ nie czuła chłodu. Nigdy nie poczuła miłości rodziców i nie wiedziała czym jest przyjaźń, kiedy próbowała porozmawiać z kimś, ta osoba uciekała. Idąc ciągle w jedną stronę minął jej jeden, może dwa dni, straciła poczucie czasu. Nie mogła iść dalej, była wyczerpana, nie miała nawet sił żeby płakać. Poddała się, zamknęła oczy i powiedziała smutnym, cichym i zrezygnowanym ze wszystkiego głosem:
Dlaczego? Dlaczego mam takie życie? Ja już nie chce żyć..
Obudziła się w ciepłym łóżku, na dużym dębowym stole stała ciepła herbata i ciasteczka. Rozejrzała się po pokoju. Był pusty, żadnej żywej duszy. Kiedy usłyszała kroki, szybko schowała się pod koc. Drzwi otworzyły się, a ona trzęsąc się ze strachu nasłuchiwała. Nagle usłyszała miły, męski głos:
-O, widzę że się obudziłaś. Otwórz oczy, wiem że nie śpisz. -Ktoś mówił do niej -Napij się herbaty.
Usiadła do stołu i mocno się wahając wzięła łyk herbaty. Osoba, która do niej mówiła wyszła do drugiego pokoju. Yuki zaczęła się rozglądać uważniej, nie czuła już strachu, była zdziwiona że ten ktoś nie uciekał i był taki miły.
Nagle zza rogu usłyszała:
-Jesteś głodna? Co chcesz do jedzenia? -Wszedł do pokoju krzycząc zza rogu.
-Nie, dziękuję. -Powiedziała maskując smutek uśmiechem.
-To co dzisiaj zjesz?
-Nie chcę przyjmować jedzenia od pana, ale jeśli pan ma to poproszę o chleb i kubek wody.-Powiedziała drżącym i cichym głosem
-Chleba?! Sam chleb? Nieee. Zjesz dzisiaj ciepły obiadek. Hmm..Wiem! Co powiesz na kawałek mięsa w sosie? Ale na początek ciepła zupka. No leć umyć rączki łazienka jest za tymi drzwiami. -Mówiąc pokazał na duże ciemne drzwi.
Yuki udała się w stronę łazienki i umyła ręce. Czuła się dziwnie, jakby wreszcie miała dom, rodzice nie pozwalali jej spać w domu od kiedy sama nie odczuwała temperatury. Wróciła i wdrapała się na duże dębowe krzesło.
-Magna, nazywam się Magna, a Ty? -Zapytał nucąc jakąś piosenkę, gotując obiad i robiąc dziwne pozy, tak jakby tańczył..
-Yuki
-Tak więc Yuki, jak znalazłaś się sama w lesie? Byłaś nieprzytomna. Martwiłem się o Ciebie, że Cię zgwałcą czy kij wie co, więc cię tu przyniosłem. -nagle tak jakby się zmartwił.-Wie pan, pochodzę z małej wioski zwanej Hokaze, rodzice mnie porzucili. Wszyscy w wiosce się mnie bali i nikt nie chciał się ze mną bawić. Zawsze spałam na dworze, a właściwie od pewnego momentu, kiedy weszłam w ogień.. Nie rozumiem dlaczego się tak bardzo bali. -Zaczęła płakać
-Hokaze?! To taki szmat drogi. Sama tu przyszłaś? Musiałaś mieć trudne życie, a ja nawet chyba wiem dlaczego. Wyczuwam w tobie magiczną moc, jest inna niż dotąd mi znane, a właściwie jest przyćmieniona jakimiś dziwnymi siłami.
-P-pan jest magiem? Przepraszam już sobie idę.
-Poczekaj! Nie masz gdzie pójść. Zostań! Opowiem ci o sobie i jutro pójdziemy do Królowej.
Magowie uważani byli za strasznych i okrutnych mężczyzn. Nikt ze zwykłych wiosek ich nie widywał dlatego mieszkańcy bali się ich, tak samo jak Yuki..
-Więc jak już wiesz nazywam się Magna. Jestem magiem, a moją magią jest magia teleportu. Mogę teleportować ludzi w dowolne miejsca. Działa to też dobrze podczas walki. A ty, ty też jesteś magiem.
-Ja?!
-Tak, posiadasz ogromne ilości magii, ale ta magia..ona jest jakaś dziwna.
Magna miał błękitne włosy i oczy. Jego wzrok był przejrzysty i ciepły. Nie wyglądał na maga, ale najwyraźniej nim był. Miał 19 lat. Nie znał swoich rodziców, został wychowany w sierocińcu, a kiedy skończył 18 lat dostał mieszkanie. Wstąpił w szeregi innych magów i z tego się utrzymywał. Z tego co można było zauważyć, był bardzo opiekuńczy i miły.