Rozdział 3 - Kristin

24 4 0
                                    


Mój przyjaciel chwycił za koszulę kelnera i jednym szarpnięciem postawił go na nogi.

- Ten kundel próbował podać nam synoje! - Krzyknął zły Natan. - Jestem jej opiekunem. Wiesz, co grozi twojej firmie za coś takiego?!

Kamil postąpił mądrze. Nie wyrywał się.
- Natan, nie krzycz - poprosiłam. Spojrzałam na goblina. Bał się. Nie o to, że mógł ktoś zginąć, tylko o to, że straci kasę.

- Może przejdźmy do mojego gabinetu - Powiedział, pokazując ręką byśmy poszli pierwsi. Natan poszedł przodem, nadal trzymając przestraszonego Kamila, a na końcu goblin, który ani trochę nie kontrolował swoich myśli. Biedak. Każde stworzenie, które ma zdolność telepatii je słyszy. Straci sporo klientów. Weszliśmy do gabinetu. Było to nie za duże pomieszczenie z białymi ścianami. Na środku stało biurko na którym wszystko było poukładane, a przy ścianie dwie szafki zamykane na klucz. Na ścianie naprzeciw drzwi było wielkie okno z którego był widok na całe miasto. Gruby goblin siadł na obrotowym krześle, które było za biurkiem.

Natan popchnął Kamila na podłogę i oparł się o ścianę.

- Więc skąd wiadomo, że to była synoja? - Zapytał, przyglądając mi się uważnie małymi oczkami.

Dlatego wybrałam ten hotel. Jego właściciel był tak skąpy, jak głupi. Interesował go tylko zysk. Nic więcej. Nie wiedział kim jestem. Teraz to się zmieni. Chyba. Jeśli skojarzy moje imię i nazwisko.

-Uwierz mi gdyby nie to, że jestem tym czym jestem, miałbyś trupa do sprzątanie- Powiedziałam zła i uderzyłam ręką w blat biurka. Stwór podskoczył na krześle.

-Proszę, spokojnie- Powiedział, próbując udawać nonszalancję. Zastrzelcie mnie.

-Nie będę spokojna, bo ktoś albo zdradził Rade albo chciał zrobić rzeź! -Krzyknęłam wściekła. Co za ignorant. Ma klapki na oczach! Debil.

- Uciszanie kobiety nic ci nie da - powiedział Natan, zakładając ręce. - W każdej chwili mogę wezwać Radę. Nie będą zadowoleni. Ich ulubienica ranna i w dodatku wściekła. Oj.. Nie chciałbym być w twojej skórze. - Zaśmiał się cicho, kręcąc głową. Odsunął się od ściany i zbliżył powoli do goblina.

- Jestem pewny, że to nie on dodał synoję - powiedział właściciel kasyna, kuląc się na krześle.

- On stanie przed sądem - oznajmił Natan pokazując palcem na Kamila, który się cofnął. Goblin zacisnął zęby i powiedział:

- Weź go sobie. Pozbawcie go wolności, ale mnie i moja firmę zostawcie w spokoju - Powiedział machając ręką na Kamila.

-Zgoda, ja też nie chce problemów - powiedziałam, nie dając dojść do słowa mojemu opiekunowi. Po co rozgłos sprawy? Nic nikomu się nie stało i niech tak zostanie. Odwróciłam się na pięcie i poszłam do drzwi. Po drodze rzuciłam:

-Niech będzie gotowy o 1 w nocy, wtedy będziemy wyjeżdżać

Wyszłam z dusznego gabinetu, a za mną Natan. Był zły. Wolałby rozwalić tą dziurę, ale po co od razu wszystkich winić przez mały wypadek. Wiem, wiem, że to było coś poważnego. Za samo posiadanie synoi można zostać skazanym na śmierć. Jestem samolubna, że tego nie zgłoszę, ale nie chce znowu być zamknięta w 4 ścianach.

-I co z nim zrobisz? Wytresujesz na pieska pokazowego? -Zapytał mrużąc oczy. Zaciskał dłonie w pięści.

-Będzie pilnował domu albo pomagał Sae i Samuelowi- powiedziałam, pierwszą rzecz jaka przyszła mi do głowy.

Rada wysłała do mnie dwa demony (kolejne istoty potępiane), które jak myśleli wykorzystam lub sama nie wiem. Czasem mam wrażenie, że sprawdzają mnie. Nie rozumiem ich. Nigdy nie zrobiłam niczego co, by było nie do zaakceptowania. Bywam różna. Jestem porywcza i czasem nie myśle o konsekwencjach, ale nigdy nikogo nie skrzywdziłam.

Sae jest kochaną i piękną demonicą, która upadła przez próżność, której nabyła się wśród ludzi. Wygląda jak modelka, a kocha sprzątać. To ona zajmuje się moim domem. Nikt tak jak ona nie potrafi zadbać o szczegóły, które by nie przyszły mi do głowy, a Samuel... Cóż on jest bardzo specyficzną osobą. Zajmuje się dużym ogrodem, który jest wokół domu. Wie wszystko co trzeba o roślinach i zwierzętach. Kocha swój różowy naszyjnik, zawsze ma na sobie ogrodniczki i słomiany kapelusz. Z zamyślenia wyrwał mnie Natan.

-Rada nie będzie zadowolona- powiedział, nie usatysfakcjonowany moją decyzją. Poszliśmy do naszego pokoju, znaczy apartamentu, który miał dwie sypialnie, salon i zarąbiste, duże akwarium w którym było mnóstwo świecących rybek. Poszłam do swojego pokoju i spakowałam wszystkie moje rzeczy. Gdy wróciłam do salonu z moją walizką Natan już na mnie czekał.

-Wreszcie, już myślałem, że zdarzą wyjść mi zmarszczki niż ty w końcu skończysz się pakować - powiedział, wstając z kanapy. Z podłogi podniósł swoją torbę i zarzucił na ramie.

-Znalazł się pan szybka strzała- powiedziałam udając obrażoną. Ręce założyłam po bokach. - A kto ostatnio siedział w łazience dwie godziny?

- Ty myślisz, że te włosy układają się same?! -Oburzył się Natan. Jednocześnie wybuchliśmy śmiechem.

Gdy w końcu po paru minutach się uspokoiliśmy, zeszliśmy na dół do holu gdzie czekał Kamil. W trójkę weszliśmy do transportera, czyli małego pomieszczenia w którym stoi trójka czarownic ( ten zawód nazywa się transporter) i one rzucają czar, a przynajmniej jedna z osób do transportu myśli o miejscu w którym chce się znaleźć. W naszym wypadku był to mój dom.

--------------------------------------------

Oto drugi rozdział z punktu widzenia Kristin :D i jak wam się podoba?

Kristin i Ellie: PoczątekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz