Rozdział 6 - Ellie

23 4 1
                                    

Następnego dnia wykopałam Dymitra z domu. Przez cały wieczór ględził o moim braku emocji przy śmierci Kate.

Oj, błagam. Ja nigdy nic nie czułam. Powinien być do tego przyzwyczajony.

Po wyjściu mojego przyjaciela, ubrałam się w czarną sukienkę i założyłam koturny. Musiałam w końcu pojechać do baru, bo mój zapas bourbona skończył się wczoraj, przy popijawie jaką urządziliśmy z Dymitrem.

Zaczynałam już czuć symptomy odstawienia. Albo to tylko kac?

Nie miałam pojęcia, ale moje myśli i tak w większości zajęte były Kestin. Nie, to była Kirsti... Kristin!

Kristin Ress. Prawie popłakałam się ze śmiechu, kiedy zobaczyłam kto jest jej ojcem. Nicolas Ress. Mężczyzna, z którym miałam romans przez pół roku. Poznałam go, kiedy skończyłam 17 lat.

Wątpiłam, że Kristin wiedziała o skoku w bok swojego ojca.

Zapewne uważała go za nieskazitelnego. Jak bardzo się myliła.

Śmiejąc się, wyszłam z domu, nie fatygując się zamykaniem drzwi na klucz.
Wsiadłam do niebieskiego Cadillaca Escalade. Głośne dźwięki rapu Fort minor - Remember the name, prawie rozsadziły mi bębenki. Uderzając palcami o kierownicę w rytmie muzyki, wyjechałam z lasu, kierując się do miasta, znajdującego się pół godziny drogi od mojego domu.

Ulice były puste, pewnie dlatego, że była niedziela i większość wolała odwalać lenia przed telewizorem.

Mogłam się założyć o miesięczny brak zadawania śmierci, że Rada nie rezygnowała z poszukiwania mnie nawet dziś. Kristin miała dom gdzieś w pobliżu tego miasta i podejrzewałam, że nawet podwojono liczbę strażników szukających mojego miejsca postoju. Wyjazd poza dom był ryzykowny, ale żyłam z powiedzeniem "bez ryzyka nie ma zabawy".

Próbowano mnie stąd wykurzyć, ale tym razem to ta Kristin przyjechała w miejsce gdzie się zadomowiłam, więc nie miałam zamiaru stąd uciekać. Czułam, że spotkanie tej dziewczyny odbędzie się bardzo szybko. Nie dlatego, że jej szukałam, choć mógł to być jeden z powodów.

Rada była jak uparta wiewiórka, która chroniła w dziupli swój orzeszek przed drapieżnikami. Rzucała gałązkami, w tym przypadku wysyłała strażników, żeby orzeszek pozostał bezpieczny.

Ale drapieżnik zawsze wygrywa. I to ja byłam tu drapieżnikiem.

Kristin musiała zobaczyć, że ktoś w Radzie zachowuje się dziwnie, chyba że wysyłają ją na wakacje, albo zapewniają inne rozrywki, żeby nie miała czasu się rozglądać.

Rada miała wiele sekretów, których Kristin nie znała, choć niby miała być wybawicielem świata.

Po pierwsze i najważniejsze, nie wiedziała o mnie. Jak narazie uznawano mnie za najniebezpieczniejszą istotę chodzącą po ziemi. Brak poinformowania Kristin o moim istnieniu wydawał się dziwną sprawą.

To było tak, jakby jej nie ufali. Wierzyłam, że powodem były wybryki ze strony ich dziewczynki.

Jeśli tak i jeśli Kristin jest naiwna, mogłam ją przeciągnąć na swoją stronę liny.

Był to prawdopodobny plan, biorąc pod uwagę, że nie zauważyła manipulatorstwa Rady.

Myśląc o tym wszystkim, dojechałam do baru i zaparkowałam. Otworzyłam okna w samochodzie, żeby potem nie czuć się jak w saunie. Dzisiejszy dzień był gorący.

Poprawiłam włosy w lusterku i wysiadłam, rozglądając się po parkingu. Przez ostatni tydzień nie przesłano do mnie żadnego strażnika. Zaczynałam się nudzić i miałam nadzieję, że tutaj, na otwartej przestrzeni ktoś mnie wypatrzy.

Kristin i Ellie: PoczątekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz