Rozdział 5 - Kristin

26 3 4
                                    


Mój dom, nie był skromnym budynkiem. Odziedziczyłam go po rodzicach, a oni po dziadkach mojej mamy i było tak przekazywane z pokolenia na pokolenie. Rezydencja "Czerwień" leżała na około 2 hektarach. Oprócz dużego budynku, który nie był bardzo bogato zdobiony, był tu duży ogród. Zapierał dech w piersi. Przed domem była weranda, której schody prowadziły do ścieżki, rozsypanej białymi kamykami. Ogród był calutki zadbany, nawet las, który zajmował 1/4 powierzchni.

Powoli weszłam po stopniach. Natan popchnął Kamila na ziemie, bo w miejscu w którym się pojawiliśmy, zaczęło świecić zielone światło. To znaczy, że ktoś się tu teleportuje. Mieliśmy racje. To była Mira i Roman. O cholera. Wiedzą.

- Kristin! - Krzyknęła przejęta Mira. Podbiegła do mnie i zaczęła obracać, by sprawdzić czy nic mi nie jest.- Tak się martwiłam!

Uważajcie, bo uwierzę. To jest najbardziej próżny elf na tej ziemi. Mira jest wysoką blondynką o niebieskich oczach. Strasznie jest zafiksowana na punkcie wyglądu. Ostatnio widziano ją z młodą wilczycą, jak ją obmacywała. Samica nie wyglądała na zadowoloną na zdjęciu. Delikatnie odsunęłam się od Miry.

Roman stał i przyglądał się wilkołakowi. Czarnoksiężnik miał na sobie prochowiec, a czarne włosy elegancko ułożone.

- Jestem cała i zdrowa- powiedziałam do nich. - To drobne nieporozumienie. - Zapewniłam ich. Spojrzałam na Kamila. Roman do niego podszedł i chwytając za szyje, podniósł do góry.

- To ten nędzny pies wylał na ciebie martini z synoją?- Zapytał zły czarnoksiężnik. Mocno ściskał jego gardło. Biedak się dusił.

- Zostaw go! -Krzyknęłam spanikowana. Nie chciałam, by coś się komuś stało. - Wzięłam go tu. Nie sądzisz, że to wystarczająca kara?

- Ależ Kristin! Dlatego nędznego kundla to zaszczyt - oburzyła się sztucznie Mira, po czym zachichotała. - Ten śmieć ma nawet apetyczne ciało.

-To przecież wilkołak! A one są przywiązane do swojego terytorium i sfory. On będzie od nich oddzielony. Nawet nie dostanie kasy- powiedziałam spanikowana. Roman puścił Kamila, a ten spadł na ziemie.

- Masz racje, przecież jesteś dorosła - powiedział i podszedł do Miry. Gdy zaczęli znikać usłyszałam jak mówił do niej:
- On nie ma nic wspólnego z Ellie Ground.
-Oby się do niej nie zbliżała - Opowiedziała Mira i wtedy znikli całkowicie. 

O kim oni mówili? Czemu mam się nie zbliżać? Nie mają prawa o mnie decydować. Będę musiała się więcej dowiedzieć. Już chciałam z rozpędu wejść do domu, ale usłyszałam jak Kamil charczy. Zaraz się wyleczy. Podeszłam do niego i pomogłam mu wstać. Bał się. Westchnęłam.

-Ty kasy nie dostaniesz, ale twoja rodzina tak- Powiedziałam i zobaczyłam jak wyraz jego twarzy się zmienia. Z niedowierzania, po szok, aż do szczęścia.

-Dziękuję pani, na prawdę tak bardzo. Ja... - Zatkało go. Nie wiedział co powiedzieć.

- Jestem Kristin, a nie żadna pani- Powiedziałam z uśmiechem. - Idź do Sae, ona ci pokaże twój pokój.

-Dostanę swój pokój? - Zapytał w szoku.

Pokiwałam głową i poszłam do domu. Ellie Ground cały czas chodzi mi po głowie. Kim ona jest? Uderzyłam się w czoło. Zamyśliłam się i zapomniałam walizki! Zawróciłam po nią, ale w drzwiach zobaczyłam Natana, który niósł moją walizkę.

-Jesteś boski! - Krzyknęłam i podbiegłam do niego. Dałam mu całusa w policzek. Poczerwieniał. Przyszła do nas Sae.

-Jesteś w końcu- Powiedziała, biorąc od Natana walizkę. Była podenerwowana.- Przyszły listy. Odebrałam je.

Kristin i Ellie: PoczątekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz