Rozdział 1.

592 19 2
                                    

Wstałam o 6;30. Za trzy i pół godziny odjeżdża pociąg z peronu 9 i 3/4. Mam mało czasu.
Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w czarne skórzane spodnie, jasno różową bluzkę, czarne tenisówki i czarną bluzę z kapturem. Spojrzałam w lustro, i zobaczyłam dobrze znaną mi twarz. Duże szare oczy, otoczone ciemnymi rzęsami patrzyły na mnie z powagą, długie brązowe włosy jak zwykle zaplotłam w warkocz.
Kiedy doszłam do wniosku że jestem gotowa, zeszłam na dół do jadalni. Matka, ojciec i mój brat już siedzieli przy stole.
- Dziecko, czemu nie ubierasz się jak powinni ludzie z lepszej ligi? - spytała się mnie matka. Zignorowałam ją. Nienawidzę mojej rodziny. Nie pasuję do niej. Nienawidzę ich wszystkich..oprócz brata.
- Lor, wszystko w porządku? - spytał z troską w głosie.
- Tak Draco. W najlepszym. - i to była prawda. Całe życie czekałam na ten dzień. To mój pierwszy rok. Pierwszy raz mogę coś zmienić.
Kiedy wysiadłam już do pociągu, zaczęłam szukać miejsca. Tylko jeden przedział był prawie wolny. Siedziały w nim tylko dwa rudzielec.
- Część mała, odezwali się jednocześnie.
-Jestem Fred - powiedział ten po prawej - a to jest George. A ty jak masz na imię?
- Loren.
- Miło mi - powiedział George uśmiechając się lekko. Poczułam sympatię do tych dwóch rudzielców.
- Nawzajem - odparłam z uśmiechem.
- A nazwisko? - Fred nie odpuścił.Westchnęłam.
- Malfoy - chłopaki wytrzeszczyli oczy.
- Jak to? Każdy z Malfoyów by nas przezywał - George szybko wrócił do siebie.
- Nie jestem taka jak reszta mojej rodziny. Nie czuję że tylko ,,czysta krew" ma prawo uczyć się magii. Jak czarodziej to czarodziej. Nic dodać nic ująć - aż się zachłysnęłam z wściekłości. Fred i George spojrzeli po sobie, i jednocześnie skłonili się przede mną. Wybuchnęłam śmiechem. Nie mogłam się powstrzymać. Bliźniaki spojrzały na mnie, i szybko do mnie dołączyli. Reszta podróży minęła nam w miłej atmosferze.
Kiedy wsiedliśmy z pociągu, okazało się że musimy się rozdzielić. Pierwszoroczniaki płynęli łodziami, kiedy reszta jechała do zamku powozem. Pożegnałam się z chłopcami i wysiadłam do pierwszej lepszej łodzi.
- Przepraszam, czy mogę się dosiąść? - spojrzałam na chłopaka który stał obok mnie. Miał ciemne włosy które opadały mu na czoło i duże, niesamowicie zielone oczy. Kiedy odgarnął włosy zobaczyłam bliznę w kształcie błyskawicy. Otwarłam szeroko oczy.
- No pewnie - odważyłam się zadać pytanie, które ciągle chodziło mi po głowie - Ty jesteś Harry Potter? - chłopak zarumienił się.
- Tak, to ja - spuścił wzrok zawstydzony.
- Spokojnie, nie mam zamiaru cię męczyć, pytałam z czystej ciekawości -Harry uśmiechnął się słabo.
- Jestem Loren Malfoy - przedstawiłam się.
- Siastrą Dracona? - rozległ się głos za mną. Odwróciłam się. Za mną stał chłopak z rudymi włosami i dziewczyna z burzą kręconych brązowych włosów.
- Tak. A ty jesteś bratem Freda i Georga?
- Skąd ich znasz? - zapytał się z podejrzliwą miną rudzielec.
- Zaprzyjaźniłam się z nimi w pociągu. I od razu mówię że nie jestem taka jak reszta rodziny. Uważam że to nie mnie należy osądzać, kto jest godzien bycia czarodziejem, a kto nie.
Rudy spojrzał na mnie i po chwili namysłu posłał mi szeroki uśmiech.
- Jestem Ronald. Ronald Wesley, ale to już chyba wiesz...
- Bardzo mi miło. A ty jak masz na imię? - spytałam dziewczyny z wspaniałymi włosami.
- Jestem Hermiona Granger. I coś czuję że zostaniemy przyjaciółkami - uśmiechnęła się figlarnie.
- Też mam takie przeczucie - powiedziałam puszczając jej perskie oko. Po tym zdaniu łódź ruszyła, a my ją zaczarowany patrzyliśmy z zbliżającą się budowlę.
W pomieszczeniu do spożywania posiłków odbył się przydział do domów. Hermiona została przydzielona do Gryffindoru, a mój brat do Slytherinu. Potem nadeszła moja kolej. Usiadłam na stołku, i ledwie tiara dotknęła mojej głowy krzyknęła:
- GRIFFINDOR!!! - rozległy się wiwaty. Zarumieniona że szczęścia usiadłam między Georgem a Hermioną. Oby dwoje mi pogratulowali, a George uśmiechnął się jakby odniósł zwycięstwo.
- Coś się stało? - szepnęłam mu do ucha. Spojrzał na mnie, i uśmiechając się zawadiocko pochylił się i dał mi szybkiego buziaka w policzek. Zaczerwieniłam się. Kiedy okazało się że przydzielili i Harrego i Rona do Gryffindoru, rzuciłam się każdemu na szyję. W ciągu jednego dnia zdobyłam przyjaciół i wszystko o czym pragnęłam. Jednak kiedy spojrzałam na stół Slytherinu i zobaczyłam zrozpaczony wzrok mojego bliźniaka, serce pękło mi na 1000 kawałeczków. Po przemowie Dumbledore'a szybko pobiegłam do dormitorium, ale w połowie drogi wpadłam na George'a. Nie wytrzymałam i zaczęłam wypłakiwać mu się w koszule.
- Ciiii, już dobrze - szepnął.
- Nic nie jest dobrze! Mój brat cierpi, a ja się bawię. Jak ty byś się zachował gdyby Fred się tak zachowywał. Jestem okropną sio...
- Nieprawda - usłyszałam głos mojego brata - jesteś najlepszą siostrą jaką mogłem sobie wyobrazić. - odsunęłam się od George'a i pobiegłam do Draco.
- To ja może was zostawię - powiedział George. Uśmiechał się, czułam to w jego głosie.
- Dziękuję za zaopiekowanie się mojaa siostrzyczka - powiedział Draco. Nie wierzyłam własnym uszom. Odsunęłam się trochę i spojrzałam na mojego brata. Ten uśmiechnął się zawadiacko.
- Nie tylko ty jesteś inna. Po prostu ją jestem lepszym aktorem - roześmiałam się przez łzy - Ale Lor... - podniosłam głowę.
- Dalej muszę udawać. Więc powiedz tylko najlepszym przyjaciołom. Nikomu innemu, rozumiesz? - pokiwałam głową na znak zgody, i jeszcze raz wtuliłam się w moje brata.
Kiedy leżałam w łóżku w dormitorium, dotarło do mnie, że to najlepszy dzień mojego życia.

Jestem tu nowa, więc jeśli zauważycie jakiegokolwiek błędy, to piszcie, a postaram się je poprawic 😉. Komentujcie 😊😘

Harry Potter - Inna HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz