George
Nie rozumiałem o co chodzi. Co ja mogłem zrobić? Zaraz po tym, jak Katie Bell mnie pocałowała, zrozumiałem, że myślę jakby to było, gdyby na jej miejscu była Loren. Podoba mi się ta mała Malfoy. Jest młodsza, denerwująca...piękna inteligentna...stop. opanuj się Georgu Wesley!
Loren
Nie wiem, czemu się wkurzyłam. Nawet nie byliśmy razem, a czułam się jakby mnie ktoś zdradził. Zauważyłam że jestem na Błoniach. Jak ja się tu dostałam? Usiadłam pod drzewem i oparłam głowę o kolana. Poczułam że ktoś mnie łapie za ramię. Odwróciłam się, a za mną stał nie kto inny niż George Wesley. Czemu ja mam takiego cholernego pecha?
George
Kiedy się odwróciła, zobaczyłam że ma zaczerwienione oczy i twarz mokrą od łez. Nie mogłem znieść tego widoku. Wyciągnąłem do niej rękę, i lekko, przyciągnołem do siebie. Zacząłem ją głaskać po plecach. Poczułem że się udsuwa. Natychmiast zabrałem ręce.
- Gratuluję dziewczyny - powiedziała drżącym głosem. Że co? O to jej chodziło? Zacząłem się śmiać. Lor wstała i chciała już sobie pójść, ale zmusilem ja żeby znowu usiadła.
- Lor...Katie to nie moja dziewczyna. Faktycznie, pocałowała mnie, ale ja myślałem tylko o tobie. Podobasz mi się - zaczerpnąłem tchu. Loren szeroko otworzyła oczy.
- Nabijasz się ze mnie, prawda?
- Cholera jasna!!! Mam to wykrzyczeć?
Wstałem i...
Loren
George wstał.
- Loren Alice Malfoy! Oficjalnie ogłaszam, że jesteś jedyną dziewczyną o której myślę! - po tych słowach usiadł i spokojnie popatrzył na mnie. Szczęka mi opadła do ziemi. Tego się nie spodziewałam. Widząc moją minę, nie wytrzymał i zaczął się śmieć się jak szalony. Kiedy się podniósł, moja twarz była tak samo zdziwiona jak wcześniej. Mina mu przęsła...
- Jeśli zrobiłem coś złego... - nie pozwoliłam mu dokończyć tylko rzuciłam mu się na szyję. George odprowadził mnie do pokoju, i po chwili zastanowienia pocałował w policzek. Weszłam do dormitorium z głupim usmiechem na twarzy.
Następne dni mijały spokojnie, i wesoło. Na dworze było coraz zimniej, zbliżały się święta. Dzień przed wyjazdem siedziałam z Harrym, Ronem i Hermioną na naszych ukochanych fotelach przy kominku. Nagle podeszli do nas Fred i George. Ten drugi podniósł mnie i posadził sobie na kolanach, zobaczyłam że Fred zrobił to samo z Hermioną, a ta cała czereona na twarzy spojrzała na wszystkich z iskierkami w oczach.
- Ja i Fred...my..my..
- Jesteśmy parą - dokończył rudzielec. Harry i Ron wytrzeszczyli oczy, a ja i George zaczęliśmy bić brawo. Zakochani uśmiechneli się nieśmiało. Nagle George wstał i poszedł do dormitorium. Po chwili wrócił z pudełeczkiem w ręce. Uklęknął przede mną.
- Czy ty Loren Alice Malfoy, chciałabyś zostać moja dziewczyną, i spędzić ze mną resztę życia? - uśmiechnął się szarmancko. W odpowiedzi tylko go pocałowałam. Reszta zaczęła się śmiać i pogwizdywać.
- W takim razie przyjmij ten oto prezent - otworzył pudełeczko. Był tam zloty naszyjnik z szmaragdem. Był piękny. George pokazal dłoń. Miał tam pierścionek do kompletu, jednak widać że dla mężczyzny.
- Pracowałem nad tym tygodniami. Dzięki temu, zawsze będziesz wiedzieć jak mnie znaleźć, czy coś mi grozi, i czy żyje. Działa to w dwie strony. - uśmiechnął się delikatnie. -
Nigdy mi nie zginiesz.
Zatkało nas wszystkich. To było cudowne.
- George, to najpiękniejszy prezent jaki kiedykolwiek dostałam - powiedziałam ze łzami w oczach. Znowu pocałowałam rudzielca. Zobaczyłam konta oka że Hermiona całuje się z Fredem, a Harry i Ginny się przytulają. Ron gdzieś znikną. Ciekawe gdzie się podziewa...
Następnego dnia musiałam wracać do domu. Stałam na dworcu i całowałam George na pożegnanie, kiedy jak z pod ziemi wyrósł mój ojciec.
- Loren, natychmiast wytlumacz mi co to ma znaczyć.
- Tato..to mój chlopak, George Wesley.
- Jak śmiesz się zadawać z zdrajcami krwi!
- Tato...
- Nie chcę cię widzieć w moim domu, póki się nie opamiętasz. A teraz żegnam.
Stałam jak słup soli. Pociąg już odjechał, co ja teraz zrobię. Draco posłał mi smutne spojrzenie, i poszedł za ojcem. Co ja teraz poczne?
Poczułam z ktoś mnie obejmuje.
- Będzie dobrze, spędzisz święta u nas - powiedział mój chłopak i pocałował mnie w głowę. Zaczęłam płakać, i wtuliłam się w niego jeszcze mocniej.
***
- Oczywiście kochanieńka że możesz zostać. Ale ty jesteś chuda, ty Harry też. Dzieci moje kochane, musicie zaraz szybko coś zjeść - powiedziała pani Wesley na wstępie.
- Proszę pani...
- Mów mi Molly skarbie
- Dziękuję. Molly...jak mogę się odwdzięczyć?
- Skarbie, nic nie musisz robić, idź się przecież, zaraz będzie obiad.
Poszłam na górę, założyłam wielkie kabcie misie, biały wełniany sweter i legginsy. Uczesałam nowy warkocz i zeszłam na dół.
- Cóż za wyczucie czasu, siadaj do stołu maleńka, właśnie miałam cię wołać. Reszta już czeka.
Kiedy weszłam do jadalni zobaczyłam Freda w niebieskim swetrze w Mikołaje, George w czerwonym w renifery, Rona kasztanowym Hermionę w fioletywym i Harrego w zielonym. Każdy miał pierwsza literę swojego imienia wyszysta złota nicią, oprucz Harrego który miał sweter z zniczem. Uśmiechnęłam się cynicznie.
- Pięknie wyglądacie.
- Nie śmiej się. Tu jest twój. - powiedział mój chłopak z zadziornym uśmiechem.
- Otworzyłam prezent od pani Wesley. W środku był różowy sweterek z wielkim L. Był mięciutk, wydawało mi się że przepływa mi przez palce. Kiedy się przebrałam, że zdziwieniem zauważyłam że chociaż cieniutki, to bardzo ciepły. Kiedy wyszłam z pokoju pani Wesley uśmiechnęła się.
- I jak?
- Jest cudowny. Dziękuje - rzuciłam się jej na szyję. Wchodząc do jadalni usiadłam przy stole obok George. Pochylił się w moją stronę.
- Widzisz, już należysz do rodziny, a za parę lat będziesz nosić nazwisko Wesley. - uśmiechnęłam się. W końcu mam prawdziwą rodzinę. Zobaczyłam se Fred obejmuje Hermionę, byli przesłodcy. Ginny i Harry ciągle się na siebie patrzą, a Ron znowu gdzieś zniknął..to już się zaczyna robić dziwne. Wstałam i poszłam go szukać.
Weszłam do jego pokoju, i zobaczyłam że całuje się z jąkaś laską. Chrzaknelam znacząco. Dziewczyna odwróciła się. Zobaczyłam że to...
![](https://img.wattpad.com/cover/76098553-288-k688255.jpg)
CZYTASZ
Harry Potter - Inna Historia
ФэнтезиPrzekonania Loren Malfoy, mimo więzów krwi znacznie różnią się od przekonań jej rodziców oraz brata. Połączyła ją przyjaźń z Fredem i Georgem Wesleyami, jednak z jedenym z braci zaczyna ją łączyć coś więcej.