Rozdział IV - Bylbym zbyt litościwy

565 55 9
                                    

Znowu byłam w sukience. Tym razem innej, mniej rzucającej się w oczy.

I szłam u boku Vlada w stronę obozu. Musiałam przyznać, że wyglądał imponująco. Nie ubrał żadnej zbroi, miał na sobie ten sam typ skromnych, dobrze wykonanych ubrań co zwykle, ale miałam wrażenie, że przybyło mu władczej aury. Mógł to powodować wąski miecz u boku, ze smokiem wygrawerowanym na rękojeści. A mogło to po prostu być skupienie, którym wręcz promieniował.

Sądziłam, że weźmie to długie ostrze, którym ćwiczył, jednak gdy go o to spytałam, odpowiedział mi:

– Wziąłbym je, gdyby była to walka na śmierć i życie. Tym razem potrzebuję go tylko zranić, a do tego lepiej nadaje się krótszy i lżejszy miecz.

A zaraz potem zmienił temat, każąc mi ubrać sukienkę. Przynajmniej nie zakazał brać broni.

O zwiedzaniu zamku sprzed dwóch dni nic nie mówił. Pokazał mi dokładnie te miejsca, które chciałam – i jeszcze kilka innych, łącznie z wewnętrznym ogrodem.

– Co ty knujesz?

Julius wyrósł koło Vlada jak spod ziemi. Podskoczyłam zaskoczona, ale Vlad nie zatrzymał się, ba!, nawet na niego nie spojrzał. Wampir ruszył koło niego, spoglądając ze złością.

– Nie będę ci zdradzać planów przeciwko tobie, Juliusie. I lepiej idź, bo zaraz będzie nas widać z obozu.

Ten spojrzał w kierunku, w którym zmierzaliśmy i zniknął. Ja sama nie wiedziałam, jaki jest plan Vlada. Nie wątpiłam w jego umiejętności, ale był aż tak pewny zwycięstwa? Ja byłam przekonana, że Julius będzie w jakiś sposób oszukiwać.

– Co zamierzasz zrobić? Powiesz...

– Podsłuchuje – uciął krótko. Powstrzymałam dreszcz. Dwa dni temu zapomniałam, kim jest, ale jego postawa i zachowanie teraz sprawiało, że znowu zaczęłam się bać.

– Nie obawiaj się mnie – mruknął, a ja spojrzałam zaskoczona. Skąd wiedział? – Obiecałem ci bezpieczeństwo, jeśli tylko nie współpracujesz z moim wrogiem. A nie współpracujesz.

Nie, nie współpracuje. Ja jestem jego wrogiem. I Vlad zdawał sobie z tego sprawę. A mimo to nie zabił mnie, a nawet pozwolił używać broni. Albo miał jakiś plan, albo nie obawiał się, że jestem w stanie mu coś zrobić. Nic dziwnego.

– Czemu nie ubrałeś zbroi?

– Julius też nie będzie miał. Zbroja dla wampirów jest utrudnieniem, tym bardziej taka, jak moja. Spowalnia nasze ruchy, co może źle się skończyć w walce z drugim wampirem.

– Stój!

Vlad zatrzymał się i spojrzał na strażnika spokojnie.

– Dlaczego nas zatrzymujesz?

– Mam... – mężczyzna zaciął się przestraszony – Mam sprawdzić, czy masz tylko miecz. Czy nie ukrywasz jakiegoś sztyletu.

Vlad uniósł brwi i rozłożył ręce na boki, odkrywając ciało.

– Więc śmiało.

– Julius będzie ci utrudniać walkę, jak tylko może – wymamrotałam, a wampir spojrzał rozbawiony.

– Wiedziałem od początku. I ten żołnierz chyba zbyt boi się podejść, by móc mnie przeszukać.

Spojrzałam na strażnika. Zbliżał się do nas, ale z ociąganiem. Wyraźnie przerażała go perspektywa przeszukiwania Vlada Tepesa.

– Mam propozycję – odezwał się wampir – Aleksja mnie sprawdzi.

Co?!

– Zapewniam, że jeśli znajdzie broń, zaraz mi ją zabierze. Nie stoi po mojej stronie.

Nienawidzę goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz