Rozdział V - Nie chcę cię zabijać

683 62 48
                                    

Przyszedł do mnie w nocy. Obudziło mnie ugięcie się materaca. A może to był sen. Byłam zaspana, otumaniona jakimiś sennymi majakami, by zareagować całkowicie logicznie. Najpierw zerwałam się przestraszona, sięgając po sztylet, ale zanim go chwyciłam, moich ust dotknął palec. Wstrzymałam oddech zaskoczona, wpatrzona w ciemną sylwetkę, i rozpoznałam Vlada. Odsunął rękę, ale czułam, jakby moje serce przestało bić. Środek nocy. Wampir. Ciemność. Nic tylko oczekiwać śmierci od kłów wampira. Już mnie nie potrzebuje, spełniłam swoje zadanie, pomagając dojść do prawdy o morderstwie dowódców. Wszystkie te myśli przemknęły przez głowę w ułamku sekundy.

– Czego chcesz? – wyszeptałam ledwie dosłyszalnie. Przez ściśnięte gardło ledwo umiałam złapać oddech.

– Położyć się koło ciebie.

– Co? Po co? – byłam zbyt zaskoczona, by od razu zaprotestować.

– Chcę... – urwał jakby zakłopotany. Słysząc ten ton moje obawy o śmierci się ulotniły, zastąpione przez niedowierzanie – Potrzebuję bliskości drugiej osoby.

Milczałam. Chciał się ze mną położyć, bo dawno nie miał okazji żyć z człowiekiem? O to chodziło? Vladowi Tepesowi, którego znałam z legend i opowieści, nie mogłabym odmówić. Mogłoby to skończyć się moja śmiercią lub nabiciem na pal. A u Vlada, którego poznałam, który był tak różny od tego z legend i opowieści... Nie miałam pojęcia, jak to się mogło skończyć. Że i tak się położy? Odejdzie? Nabije na pal albo zabije?

Poza tym... ja go rozumiałam. Też potrzebowałam bliskości. Nie seksu, nie romantyczności, po prostu drugiej osoby, kogoś, kto mnie obejmie i przytuli tylko po to, by poczuć drugą osobę.

Nagle poczułam, jakbym się rozsypała na kawałki. Cała złość, stres, napięcie wywołane przez Juliusa, nienawiść do Vlada, żądza zemsty, tęsknota za nieżyjącym bratem i żyjącą daleko stąd matką. Wszystko uderzyło we mnie naraz, wraz ze zmęczeniem i poczuciem bezsilności. Jak mam zabić osobę, która przyszła do mnie z prośbą o trochę bliskości? Jak zabić kogoś, kto jako jedyny uwierzył, że nic złego nie zrobiłam? Jak zabić taką osobę, nawet jeśli to Vlad Tepes we własnej osobie?

Łzy spłynęły po moich policzkach, zanim zdążyłam je zauważyć i powstrzymać, a gdy tylko zdałam sobie z tego sprawę, wstrząsnął mną szloch i rozpaczliwie zaczęłam je wycierać. Poczułam, jak chłodne dłonie ostrożnie odsuwają moje i nagle znalazłam się w męskich objęciach. Objęciach Vlada Tepesa. Zamiast natychmiast się opanować i z nich uciec, wtuliłam się bardziej i znów zaszlochałam.

– Jesteś- okropny- nienawidzę cię.

Zamiast zakpić, wyśmiać mnie lub zabić, przycisnął mnie mocniej do siebie.

– Cóż, pozwolę sobie to zinterpretować jako pozwolenie - odparł ledwo dołyszalnym mruknięciem. Wtedy nagle przeszyło mnie zapomniane, instynktowne przerażenie. Gwałtownie odsunęłam się z sercem w gardle.

– Nie skrzywdzisz mnie? - wykrztusiłam. W mroku, do którego mój wzrok zdążył się przyzwyczaić, zobaczyłam, że zmarszczył brwi zaskoczony.

– Mówiłem ci, co myślę o krzywdzeniu cię.

– Nie- Ja-

– Nie skrzywdzę cię, Aleksjo. Nic się nie zmieniło.

– Nie mówię- o zabiciu - wciąż miałam ściśnięte gardło. Otworzyłam usta, by ubrać jakoś w słowa pytanie "Nie zgwałcisz mnie?", ale zanim zdążyłam wytłumaczyć, Vlad odpowiedział:

– Rozumiem. Oczywiście, że nic ci nie zrobię. Powinienem się obrazić za to, że w ogóle tak pomyślałaś.

Bladość na mojej twarzy zastąpiła czerwień, gdy pod powagą i ostrożnością wampira, wyczułam nutę śmiechu. Nie wierzył, że mogłam tak pomyśleć. Wytarłam oczy, żeby się czymś zająć i nie patrzeć prosto na niego. Potem bez słowa, z lekkim wahaniem, obróciłam się na bok, tyłem do wampira. Poczułam, że materac się ugina, gdy położył się za mną... i otoczył mnie ramieniem, przyciskając do swojego wyjątkowo ciepłego ciała.

Nienawidzę goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz