Cassie's POV:
- Wyjeżdżasz na wakacje do cioci Melanie do Melbourne - odezwała się moja rodzicielka od razu jak wróciłam z zakończenia roku.
-Nie łatwiej wprost powiedzieć że nie chcesz mnie tu widzieć? - przewróciłam oczami. Byłam po prostu szczera, ledwo weszłam do domu, a ona od razu coś wymyśla.
- Skoro tak wolisz to dobrze. Nie chcę żebyś tutaj była na wakacje, jesteś mi tu niepotrzebna. I tak cały czas siedzisz w pokoju więc co za różnica - ała, kurwa. Dziękuje mamusiu.
- Jesteś straszna - powiedziałam i poszłam do swojego pokoju trzaskając drzwiami.
Żeby było jasne. Nie jestem typem buntowniczki, ale jak zaczynam z nią rozmawiać to mam ochotę wylać jej jakiś kwas na twarz. Zawsze ma do mnie problemy. Normalne matki chyba się cieszą z dobrych ocen dzieci, ale nie. Ona ma problem bo nie wychodzę ze znajomymi. To normalne? Tak czy siak, w Melbourne będzie lepiej niż tutaj bo chociaż ktoś się mną interesuje. Jadę do cioci (siostry mojej matki i jej totalnego przeciwieństwa) i do jej syna Caluma. On to chyba jedyna osoba z którą mogę pogadać zawsze.
Szybko wyciągnęłam fioletową walizkę spod łóżka i zaczęłam wrzucać do niej poszczególne rzeczy. Gdy skończyłam, szybko poszłam do łazienki i wzięłam prysznic, po czym założyłam koszulkę, majtki i wróciłam do siebie do pokoju i się położyłam. Wzięłam jeszcze na chwilę telefon i napisałam do kuzyna.
Ja: Widzimy się jutro bae xx.
Wysłałam wiadomość, przejrzałam Twittera i poszłam spać.
-----------------------
Rano obudził mnie mój nieznośny budzik (oh ironio, wakacje się zaczęły a on nadal dzwoni) który miałam ochotę zabić, ale czym prędzej zwlokłam się z łóżka. Zabrałam mój ulubiony top, szorty, converse i koszulę w kratę i poszłam się ogarnąć. Ułożyłam włosy, ubrałam się i zabrałam się za mój makijaż.
http://www.polyvore.com/fly/set?id=202785289
Szybko wzięłam plecak, telefon i zbiegłam na dół. "Brawo, zapomniałaś walizki" pomyślała i wróciłam na górę po mój bagaż. Z powrotem zeszłam i poszłam w stronę kuchni.
- Gdzie tata? - zapytałam brata, a ten tylko kiwnął w stronę salonu
- Tatoooo - zawołałam gdy weszłam do kolejnego pomieszczenia - możemy iść?
- A śniadanie?
- Nie jestem głodna, zjem później
- Może to i lepiej, ostatnio przybyło ci troszkę ciałka - powiedziała moja bardzo kochająca mnie mama. Ta.
- Ktoś cię prosił o komentarz? - odpyskowałam, a tata żeby uniknąć kłótni, pociągnął mnie w stronę drzwi wyjściowych. Ugh, jak ja nienawidzę mojej matki.
Jechaliśmy około pół godziny na lotnisko przez poranne korki i przez cały czas śpiewaliśmy piosenki które leciały w radiu. Nie rozumiem jak moi rodzice mogą być razem. To totalne przeciwieństwa. On jest super, a matka jest koszmarna. Ale cóż, miłość nie wybiera. Na lotnisku zostałam sama, bo ojciec musiał wracać do pracy. Wszystkie przejścia przez bramki minęły dosyć szybko i nie miałam z niczym problemów więc gdy dotarłam do odpowiedniego wyjścia, została mi jeszcze godzina czekania. Wyjęłam telefon i weszłam w wiadomości z Calumem.
Cal: Nie mogę się doczekać bae <3
Ja: Czekam na lotnisku jeszcze godzinę, ugh.
Cal: Dasz radę.
Cal: A jak przylecisz to od razu idziesz poznać moich przyjaciół.
Cal: Cóż, znając ich to sami przyjdą.
Ja: W sumie chciałam posiedzieć i poczytać książkę...
Cal: Pojebało?
Cal: Nie dam ci się nudzić!
Ja: Uh, niech ci będzie
Cal: I tak nie miałaś nic do gadania sis.
Pisaliśmy cały czas, aż w końcu musiałam wchodzić do samolotu. Szybko znalazłam miejsce, włożyłam słuchawki i zamknęłam oczy.
----------------
Poczułam że ktoś puka mnie w ramię. Otworzyłam oczy i zobaczyłam stewardesse powtarzającą w kółko "proszę wstawać, wylądowaliśmy". Szybko zebrałam plecak i ruszyłam do wyjścia. Po drodze zabrałam walizkę i ruszyłam w stronę wyjścia lotniska.
- Cassie! - usłyszałam i wzrokiem wyszukałam mojego kuzyna. Cóż, to nie było trudne patrząc na to, że miał 185 cm wzrostu. Podeszłam do niego i przytuliłam go.
- Jaka ty mała - zaśmiał się przez co walnęłam go w ramię
- A ty jaki wielki - odpowiedziałam
- Inni też tak mówią - zaśmiał się, a ja zrozumiałam jego dwuznaczne stwierdzenie
- Jesteś niesmaczny
- Cóż...
- Nic nie mów...
Droga do domu zajęła nam około 25 minut, a my cały czas gadaliśmy lub krzyczeliśmy jakieś głupoty przez okno. Tęskniłam za nim hah. Mam nadzieję że te wakacje będą równie udane jak te wszystkie które spędzaliśmy razem w dzieciństwie. Kiedyś byliśmy nierozłączni. Nie robię sobie dużych nadziei na przyjaciół, romanse czy inne gówna, ale fajnie by było przeżyć coś nowego, coś innego.
____________________________
Hejka hej! Witam was w moim pierwszym fanfiction. Mam nadzieję że wam się spodoba i nie zrezygnuję z niego tak szybko ;*
CZYTASZ
LOST BOY [L.H]
FanficCassie Maria Torres - przeciętna 17-latka mieszkająca w Sydney razem z rodzicami i młodszym bratem. Jest dobrą uczennicą i córką. Nie wpada w kłopoty, jest poukładana, a jej życie jest pozornie idealne. Jednak po zakończeniu tego roku szkolnego jej...