5. Gorszym od ogórka w cheeseburgerze może być jedynie brak frytek.

819 75 11
                                    


      Shūriō nie była jakąś zaciętą fanką siatkówki. W istocie to nie przepadała za jakimikolwiek sportami. No bo takie ekscesy równały się z wysiłkiem. Z kolei wysiłek równał się ze zbytnim nadwyrężaniem oszczędzanej energii, co prowadziło do nieuchronnego zmęczenia. Tak, Shū nie lubiła się zbytnio przemęczać.

      Pot ściekający po twarzy, całym ciele, w miejscach gdzie światło słoneczne nie dochodziło... niemożność złapania oddechu, spazmatyczne pochwytywanie haustów powietrza niczym napalony zbol na gorącej linii zero siedemset.

      Nie, to po prostu nie było stworzone dla niej.

      Na wychowaniu fizycznym ćwiczyła, ponieważ nie miała wyjścia. W końcu musiała dbać o to, by jej oceny wyglądały w miarę jednostajnie. Choć z trudem ukrywała atakującą ją niechęć, gdy kochana wuefistka na samą rozgrzewkę egzekwowała, by okrążyć, nie taką znowu małą, salę gimnastyczną dziesięć razy, a potem jeszcze dorzucała jakieś inne niehumanitarne tortury.

      Shūriō skrzywiła się na samą myśl o tym bezlitosnym wysiłku cielesnym, jaki każdorazowo musiała przeżywać kilka razy w tygodniu między lekcjami bardziej aprobowanej edukacji umysłowej, i napełniwszy wodą kolejny bidon, zamknęła dopływ wody do umywalki, po czym dokręciła korek do gwintu butelki i niosąc mokre orzeźwienie dla drużyny siatkarskiej, wróciła na salę.

      Minęła już jakaś połowa treningu. I w przeciągu tego niedługiego czasu, Shū oberwała kulistym pociskiem trzy razy. Najpierw w bark. Potem w swoją PKP (płaska klatka piersiowa). I na koniec w dupę.

      Tak, w dupę.

      I to w momencie gdy schylała się po jedną z piłek, która niesforna poturlała się poza wyznaczony dla niej teren.

      Na szczęście nie doznała jakiegoś poważniejszego uszczerbku na zdrowiu. No, chyba że brać pod uwagę zdrowie mentalne. To wtedy można by spekulować co do tego zagadnienia. Ale nawet przez wzgląd na to, nie zniechęcała się zbytnio co do kwestii menadżerowania, chociaż zbytnim zapałem też jakoś nie pałała.

      Shūriō z nieco obolałym pośladkiem siedziała na ławeczce i w pełni przygotowana na ewentualne starcia z lecącymi w jej stronę rozpędzonymi piłkami, z nieposądzoną ciekawością spoglądała na trwający, zacięty mecz.

      Gdyby nie kartki, które przerzucała za każdym razem, gdy któraś ze stron zdobywała punkt, zapewne straciłaby rachubę i nie ogarniałaby ile setów zostało już rozegranych, bo tych minęło już sporo.

      Widowisko było naprawdę interesujące. I wcale nie chodziło o te idealnie zbudowane mięśnie poszczególnych partii ciała, które napinały się zależnie od wykonywanego ruchu. Nie, nie. Ów landszaft był na drugim planie. Shū na pierwszy ogień brała pod uwagę imponującą grę chłopaków. Bo była dynamiczna i obfita w rozmaite akcje.

      I być może Shūriō jakoś specjalnie nie znała się na sportowych ekscesach, nie interesowała się nimi i zazwyczaj samo patrzenie na wysiłek innych sprawiało, że ona sama czuła się zmęczona; aczkolwiek dziś było zgoła inaczej. Entuzjazm unoszący się w powietrzu miał na nią jakiś dziwny wpływ. To było coś takiego, że gdy patrzyła na grających chłopaków, wkładających w wykonywaną czynność skwapliwość, oddanie i ciężką pracę, miała nieodpartą ochotę wyrazić swój podziw owacjami na stojąco. Ale ponieważ taki wyskok według Shūriō byłby co najmniej idiotyczny z jej strony, postanowiła po prostu przyglądać się grze w milczeniu.

      Uwagę brunetki najbardziej przykuwał, chcąc nie chcąc, nie kto inny jak Oikawa. Już kilka dni temu była zdumiona jego diametralną zmianą, jaką wręcz promieniował, gdy swym oddanym fankom prezentował spektakularny serwis, który, tak nawiasem wspominając, znokautował Shūriō. A dzisiaj jedynie utwierdzała się w przekonaniu, że tamtejsza scena nie zakrawała o zwidy, bo Tōru był tak zaabsorbowany tym co robi, że swą nienagannie poważną postawą przypominał samuraja przygotowanego na zgładzenie przeciwnika klingą dzierżoną w dłoni. Tylko że w rzeczywistości ostrzem była piłka, no i jakby nie patrzeć robiła za obosieczną broń. Jednak nie stanowiło to żadnego problemu, bo przecież ów fakt to w istocie kwintesencja siatkówki.

Granica przyjaźni → Oikawa Tōru x OC ⌇⌇ «Haikyuu!!»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz