Wielką komnatę wypełniał dym i zapach pieczonego mięsa oraz świeżo upieczonego chleba. Chorągwie zasłaniały ściany z szarego kamienia, prezentując dumnie rody, ucztujące wokół stołów. Białe, złociste, karmazynowe: wilkor Starków, jeleń z koroną Baratheonów i lew Lannisterów. Bard nucił swoją balladę, lecz w tym końcu sali jego głos zagłuszał ryk ognia, brzęk naczyń i stłumione głosy rozmów podchmielonych biesiadników. Zabawa trwała już dobre cztery godziny, jednakże nikt nie miał dość ucztowania. Król Robert Baratheon śmiał się głośno, zaczepiając pulchniutkie dziewki, nie bacząc na niezadowoloną minę swojej żony, królowej Cersei Baratheon, która mimo wszystko zawsze przedstawiała się swoim rodowitym nazwiskiem - Lannister.
Mijała więc czwarta godzina uczty na cześć dnia urodzin księcia Joffreya - przyszłego króla Siedmiu Królestw Westeros. Książę, jego dwie siostry - Natalia i Myrcella oraz młodszy brat Tommen zostali posadzeni pod wzniesioną platformą, gdzie Królowa obserwowała niestosowne zachowanie swojego męża, tonącego w tłumie biesiadników. W tak wyjątkowym dniu pan ojciec niewątpliwie pozwolił dzieciom wypić puchar wina, lecz nie więcej.
Alexandra po raz kolejny przyjrzała się królowej, podziwiając jej niezwykłą urodę. Nie przesadzali ci, którzy mówili, że jest najpiękniejszą kobietą we wszystkich Siedmiu Królestwach. W długich, złocistych włosach lśniła wysadzana kamieniami tiara, a zdobiące ją szmaragdy idealnie współgrały z jej zielonymi oczami. Alexandra jednak, pomimo młodego wieku, nie dawała się nabrać na fałszywy uśmiech królowej, chowającej w sobie więcej jadu, niż jadowity wąż. Znała się na ludziach i potrafiła ich przejrzeć. Właśnie dlatego była najbliższą przyjaciółką księżniczki Natalii.
Przeniosła wzrok na króla Roberta Baratheona, powstrzymując rozbawiony uśmiech, cisnący się jej na twarz. Niegdyś niezrównany Robert Baratheon, demon znad Tridentu, najzacieklejszy wojownik w całym królestwie, olbrzym wśród książąt, dziś był jedynie opasłym mężczyzną o czerwonej twarzy porośniętej brodą, mocno spoconym pod jedwabną szatą. Sprawiał wrażenie, jakby był nieco podchmielony.
I wreszcie księżniczka Natalia - o złocistych, długich włosach i zielonych oczach, przywodziła na myśl młodszą wersję samej królowej. Nie posiadała w sobie żadnej cechy Roberta Baratheona, przez co wydawała się jeszcze bardziej idealna. Alexandra zerknęła na postać Robba Starka, który szeptał coś na ucho księżniczce. Natalia rumieniła się i głaskała dłoń Młodego Wilka, oczarowana jego (zapewne niesamowicie sprośnymi) słowami. Alexandra była pewna, że pewnego dnia księżniczka Natalia zostanie lady Winterfell i wyjedzie ze stolicy, aby udać się z Robbem na rozległą, ponurą północ. Mimo wszystko nie potrafiła sobie wyobrazić rozchichotanej i radosnej przyjaciółki w grubych futrach - zapewne było to spowodowane faktem, iż księżniczka lubiła nosić kuse, jedwabne szaty, które skłaniały chłopców wokół, by podążali za nią wzrokiem oraz minstreli do tego, aby spisywali o niej kolejne, frywolne pieśni.
Ostatnim celem oczu Alexandry była twarz Petyra Baelisha - Starszego nad Monetą, który zarządzał całym majątkiem królestwa. Na jej twarz wstąpił rumieniec. Szarozielone oczy Petyra powędrowały spojrzeniem w stronę Alexandry. Mężczyzna uśmiechnął się, a owy uśmiech obfitował w tysiące słów, które mieli sobie przekazać po zakończeniu biesiady.
Wszystkie problemy biesiadników zdawały się niknąć wśród muzyki, nikt nie wiedział o cierpieniu młodej Alexandry, o jej młodzieńczej miłości do Petyra, nikt nie wiedział, że królowa kochała swojego brata odrobinę bardziej, niż powinna, nikt nie miał pojęcia, że słońce może zajść na wschodzie i wzejść na zachodzie, że wiatr wkrótce zacznie przenosić góry jak liście, a przyszły król Westeros oraz jego młodszy brat umrą w przeciągu następnych miesięcy. O niczym nie wiedzieli, śnili dalej swój słodki sen.
Ale mieli się obudzić. Wkrótce.
CZYTASZ
Gra o Tron - Fanfiction
Fiksi PenggemarFanfiction pisane na potrzeby zaspokojenia swoich fantazji! Niniejsze dzieło dedykuję pewnej brzydkiej i tłustej kurwiszonko-małpie - Olci, która z całych sił stara się pomagać mi w pisaniu, jest moim prywatnym dostawcą weny twórczej, tworzy scenari...