Niezadowolona weszłam na murawę jednego z boisk treningowych Ciutat Esportiva na którym właśnie odbywał się trening Blaugrany. Szłam pewnym krokiem w kierunku Enrique, kiedy w moją stronę zaczął truchtać Neymar.
Oczy wszystkich piłkarzy skierowane były na naszą dwójkę.
- Cor, chciałem Cię przeprosić. Powinienem był powiedzieć szybciej o mojej relacji z Brunom. - wymamrotał wyciągając zza pleców żółtego tulipana.
Poczułam jak zaczynam trząść się ze złości na sam dźwięk imienia szatynki.
- Wal się, Juninho. - warknęłam na Brazylijczyka wyrywając mu z ręki kwiat, który zrzuciłam na murawę, a następnie zdeptałam.
Jakby nigdy nic podeszłam do Luisa, który z otwartą buzią mierzył mnie od dołu ku górze. Wepchnęłam Lucho do ręki telefon, którego zapomniał z domu i opuściłam teren ośrodka treningowego.
Po południe przeleżałam nad basenem. Z braku zajęcia postanowiłam wybrać się na drinka do pobliskiego klubu. Barman polewał mi kolejne porcje alkoholu, a ja zaczynałam tracić rachubę. Nagle na krzesełku obok usiadł Marc- bramkarz FC Barcelony, którego poznałam przypadkowo na parkingu przed supermarketem.
- Pijesz za błędy? - blondyn uśmiechnął się złośliwie zabierając mi szklankę spod nosa. Posłałam mu złowrogie spojrzenie, które zignorował.
- Nie Twoja sprawa. - warknęłam w kierunku Niemca. Szybko się za to skarciłam. - Przepraszam, nie mam humoru. - mruknęłam pocierając palcami skronie. Ter Stegen pochylił się koło mojego ucha i zapytał;
- Mam rozumieć, że Neymar, który właśnie podąża w Twoją stronę wcale Ci go nie poprawi? - zaśmiał się ustępując miejsca koledze z drużyny. Gestem ręki poprosiłam barmana o kolejkę. Młody Hiszpan postawił przede mną szkło z mohito uśmiechając się przy tym przyjaźnie. Wyciągnęłam komórkę z tylnej kieszeni jeansów i wbiłam wzrok w ekran starając się ignorować przeszywający wzrok 23-letniego napastnika Dumy Katalonii.
- Najpierw na mnie krzyczysz, depczesz kwiata, którego Ci dałem, a teraz mnie ignorujesz, tak? - spytał wyraźnie zezłoszczony.
Poczułam ogromne wyrzuty sumienia.
Dopiłam na raz resztkę alkoholu i skierowałam wzrok w stronę Neymara.
- Odwieziesz mnie do domu? - spytałam pijackim bełkotem. Juninho przytaknął. Brazylijczyk wyciągnął w moja stronę dłoń, która chwyciłam by nie upaść. W towarzystwie byłego zawodnika Santosu ruszyłam sportowym autem w kierunku domu wujka Luisa.
- Lucho nie ma? - spytał kiedy weszliśmy do willi. Pokręciłam przecząco głową zapraszając piłkarza do salonu. Usiadłam z Neyem na kanapie, a w pomieszczeniu zapadła krępująca cisza. Mężczyzna właśnie miał coś powiedzieć kiedy zerwałam się na równe nogi i pobiegłam w stronę łazienki, gdzie zaczęłam wymiotować.
- Niedobrze mi. - wyjąkałam biorąc oddech. Poczułam jak Neymar chwyta moje włosy w taki sposób, żeby mi nie przeszkadzały. Po chwili napastnik podniósł mnie z zimnej podłogi.
- Dziękuje. - mruknęłam przytrzymując kraniec jego białej koszulki. Juninho spojrzał na mnie z czymś na podobieństwo troski.
- Nie ma sprawy. - uśmiechnął się delikatnie pod nosem. - Dasz mi szansę na to żeby się zaprzyjaźnić? - spytał z nadzieją. Z braku sił przytaknęłam opierając głowę o jego klatkę.
A to był dopiero początek naszej krętej i wyboistej drogi.
I co sądzicie kochane? Mam dla was niespodziankę! Zapraszam na "Rebellion"! Gwiazdka i komentarz, prosze :)
CZYTASZ
Everything || Neymar Jr.
FanfictionCoral to 20-letnia Hiszpanka, studentka dziennikarstwa sportowego, piosenkarka, a przede wszystkim ukochana bratanica trenera pierwszej drużyny FC Barcelony - Luisa Enrique. Tęskniąca za rodziną i przyjaciółmi postawia odwiedzić Barcelonę w której...