Niczym zahipnotyzowana wpatrywałam się w zapełniające się trybuny stadionu.
Wszędzie powiewały Brazylijskie flagi, które dodawały uroczystego charakteru spotkaniu Brazylii z Kamerunem.
Podekscytowana wyczekiwałam gwizdka rozpoczynającego spotkanie.
Piłkarze obu drużyn odśpiewali hymny narodowe, kapitanowie wylosowali strony.
Gwizdek sędziego, początek meczu.
Początek spotkania był w miarę wyrównany i spokojny do czasu kiedy w piętnastej minucie Nyom odpycha rękami Neymara, który się wywraca. Między mężczyznami zawrzało, aczkolwiek sędzia uspokoił obydwóch panów. Juninho nie był dłużny Kamerunowi. Dwie minuty później wykorzystał ich błąd i z dośrodkowania Luiza Gustavo wpakował piłkę do siatki. W dwudziestej szóstej minucie po rzucie rożnym dla Kamerunu gola strzela Matip. Ale to jeszcze nie był koniec! W ostatniej minucie pierwszej połowy "10" Brazylii z łatwością ominął obrońcę przeciwników strzelając na 2:1. Ney podbiegł do kamery, wskazał na mnie palcem i wysłał mi buziaka. Oczy zgromadzonych były skierowane na mnie.
Gwizdek. Kwadrans przerwy.
Druga połowa zaczęła się spokojnie aż do czasu kiedy swoją szansę wykorzystał Fred dając okazję do radości kibicom Brazylii. Dalsza część meczu dawała po kościach zawodnikom z Kamerunu, którzy starali się odepchnąć atak przeciwników. Na marne. Pozostawiony sama na sam z bramkarzem Fernandinho wykorzystał okazje wgniatając Kamerun w ziemię.
Brazylia skończyła mecz z wynikiem 4:1.
Kiedy kibice obydwóch drużyn zaczęli się rozchodzić zeszłam do tunelu dla piłkarzy. Zapukałam do drzwi i weszłam do szatni gdzie Canarinhos śpiewali i skakali po całym pomieszczeniu. Pogratulowałam chłopakom pięknej wygranej, a następnie usiadłam na miejscu Marcelo, który zniknął pod natryskami.
Stałam i rozmawiałam z Gabrielem kiedy zostałam przyciśnięta do ściany. Zdezorientowana spojrzałam na Brazylijczyka, który ułożył wytatuowane ręce po obydwóch stronach mojej głowy.
- Co Ty wypra.. - wyjąkałam, ale 23-letni Brazylijczyk mi przerwał.
Poczułam jego kujący zarost.
Zakręciło mi się w głowie, a ziemia zaczęła osuwać mi się spod nóg.
Neymar przywarł do mnie wargami skutecznie zamykając mi tym usta.
- Teraz wygrałem 5:1. - puścił oczko zakładając mi kosmyk włosów za ucho.
Wówczas zrozumiałam, że go kocham. Kocham, tak po prostu. Za nic.
Po szatni rozległy się pogwizdywania piłkarzy Canarinhos.
Ta dam! Co sądzisz kochana? Dziękuje za miłe komentarze :)
CZYTASZ
Everything || Neymar Jr.
FanfictionCoral to 20-letnia Hiszpanka, studentka dziennikarstwa sportowego, piosenkarka, a przede wszystkim ukochana bratanica trenera pierwszej drużyny FC Barcelony - Luisa Enrique. Tęskniąca za rodziną i przyjaciółmi postawia odwiedzić Barcelonę w której...