- Dobrze, Sharon. - Pochwalił mnie Andy, podchodząc bliżej. - Następnym razem musisz pamiętać o żywszym gestykulowaniu rękoma, dobrze?
Skinęłam głową i patrzyłam na niego z pełnym skupieniem. Facet odwrócił się i krzyknął do całej ekipy:
- Dokończymy wszystko jutro. Wszyscy jesteśmy już zmęczeni. Dziękuję za współpracę i dobranoc.
Reżyser wzruszył ramionami i od tak sobie poszedł do szatni, z której zabrał jedynie torbę i poszedł do domu. Westchnęłam i odwróciłam się do Gabriela, który uśmiechał się do mnie promieniście.
- No, Parker, nieźle ci dzisiaj poszło. - Pochwalił mnie, na co odpowiedziałam sennym uśmiechem.
- Widzimy się jutro. - Rzuciłam, klepiąc go po ramieniu i odeszłam do szatni. Gabriel wyszczerzył się i pomachał mi jeszcze ręką na odchodne.
Z uśmiechem pokręciłam głową. Ten chłopak nawet nie starał się choćby zatuszować fakt, że był we mnie zakochany. Najgorsze jednak było to, że produkcja wymagała od nas zaangażowania i fizycznego, i psychicznego - granych przez nas bohaterów łączyło głębokie uczucie. To, że przykładałam się do każdej, nawet najmniejszej roli, to wszystko mogło wzbudzić w nim jakiejkolwiek nadzieję.
A tego nie chciałam.
Nie, że jestem bi czy homo. Ja po prostu nie chcę się ładować w żadne związki. Nie wierzę w przeznaczenie ani prawdziwą miłość. Pewnie mnie wyśmiejecie i zapytacie, czy do końca życia mam zamiar być singielką. Nie wiem. Faceci to świnie. Po co się wiązać, jak potem ma się taki wrzut na dupie, przynieś, wynieś, pozamiataj, zrób pranie, ugotuj i posprzątaj, a na końcu jeszcze takie gówno cię zdradzi i odejdzie z młodszą. Nie gadam tak dlatego, bo mało facetów próbowało mnie poderwać, przecież na każdym możliwym kroku to robią, tylko po prostu lepiej być samotnym niż męczyć się całe życie z pieprzonym nieudacznikiem.
Kiedy wyszłam z szatni, narzuciłam na siebie mój płaszczyk, ponieważ noce były już coraz chłodniejsze. Poprawiłam torbę na ramieniu i rozejrzałam się. W studiu byli już tylko montażyści, którzy sprzątali kamery. Pożegnali się ze mną pierwsi, zdejmując czapki z głów, na co odpowiedziałam i pchnęłam drzwi frontowe.
Nagle, jakby znikąd, pojawił się Tom. Stal oparty plecami o ścianę budynku. Uśmiechnęłam się do niego pomimo, że harowałam dziś jak wół.
- Świetnie ci dzisiaj poszło, Parker. Nie dość, że jesteś na ustach wszystkich już dobre kilka lat, to robisz coraz to większe postępy. Masz zamiar zwinąć Oscara w tak młodym wieku, czy co? - Mówił do mnie. Odbił się plecami od ściany i dotrzymywał mi kroku. Uderzył mnie celowo łokciem w rękę. Zapewne dźgnąłby mnie palcem w żebro, tylko, że dłonie miał w kieszeniach skórzanej kurtki.
- Hej, Tom, skąd ty możesz o tym wiedzieć? Jesteś tylko statystą. Pojawiasz się na moment i po chwili znikasz. - Odparłam, oblewając się wręcz niewidzialnym rumieńcem. Chłopak lekko zaniemówił i wzruszył ramionami z lekkim uśmiechem, a po chwili jego wzrok ponownie spoczął na mnie.
- Siedzieliśmy wszyscy przy drzwiach i przez to małe okienko was obserwowaliśmy. - Powiedział.
- Tom? Jesteś czy zamierzasz być moim stalkerem? - Zaśmiałam się, lekko oburzona. Skrzyżowałam ręce na piersiach, gdyż słabo opinający je mój nowy płaszczyk zasłaniał mi lekko pole widzenia. Spojrzałam na lekko starte czubki moich butów. Przydałyby się nowe, chociaż miałam do nich straszny sentyment.
- Staram się. - Zaśmiał się Tom. - Gdzie dokładnie mieszkasz? Chciałbym cię odprowadzić pod sam dom.
- Słaby z ciebie stalker, skoro jeszcze tego nie wiesz. Dam sobie radę sama, naprawdę nie trzeba mnie pilnować. - Powiedziałam.
![](https://img.wattpad.com/cover/59505020-288-k362696.jpg)
CZYTASZ
Together [5SOS, JAYTHAN, RF]
FanficCzy zastanawiałeś się kiedyś, kim tak naprawdę jest osoba, z którą tak nieustannie komunikujesz się wirtualnie? Internet skrywa wiele tajemnic. Sprawia, że możemy być innymi ludźmi. Często pozwala podawać się za kogoś zupełnie innego. Zrzesza ludzi...