Rozdział 1

213 15 10
                                    

   Rhenna wzięła głęboki oddech

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

   Rhenna wzięła głęboki oddech. Kiedy poczuła zimne powietrze, które napełniało jej płuca, uśmiechnęła się. Była w idealnym miejscu i idealnym czasie.

   Słońce leniwie wstawało po długiej nocy, malując na niebie wielobarwne kształty. Jednocześnie chłodny błękit przedzierał się poprzez witki pomarańczy i różu tworząc piękny widok. Na bocznym dziedzińcu nie opadła jeszcze mgła, kiedy Rhenna wyszła ze swojej komnaty. Gołe drzewa, przypominające stare szkielety, rosły na krańcach trawnika, nachylając się nad samotną ławką, do której dziewczyna dążyła. Kiedy tylko usiadła, spojrzała w niebo. Był wczesny poranek, jej ulubiona pora dnia. Nic jeszcze nie mąciło ciszy, która panowała w zamku. Żadna ze służących nie przechadzała się korytarzami, a rycerze króla nie odprawiali swoich ćwiczeń. Rhenna w ciągu dnia czuła się nieswojo, czuła wtedy potęgujące uczucie obcości w murach twierdzy. Teraz, kiedy prawie wszyscy jeszcze spali, albo wylegiwali się w łóżkach, dziewczyna znajdowała się w innym świecie, świecie, do którego tylko ona miała dostęp.

   Złapała samotny płatek śniegu wirujący nad jej głową i patrzyła, jak powoli topi się na jej zaróżowionej dłoni. Westchnęła cicho, spoglądając ku górze. Mogłaby tak siedzieć tu wiecznie. Wiedziała jednak, że za jakiś czas musi stawić się w komnacie króla, aby potwierdzić swoją obecność. Głupia formalność, która odbierała jej radość na początku dnia.

   Od kiedy trafiła do tego miejsca - pełnego bieganiny i intryg - czuła się jak w klatce. Nie mogła wyjść poza obręb zamku, a jej jedyną przyjaciółką był biały kot, który często przesiadywał w jej komnacie i uciekał w nocy. Poza tym, Rhenna nie miała tu nikogo. Król Adrys nie pozwolił, aby ktokolwiek z nią przyjechał. Nie pozwolił nawet wziąć jej głównej służącej, jednocześnie przyjaciółki. Pewnie myślał, że dzięki temu Rhenna łatwiej oderwie się od przeszłości. Ona jednak nie chciała jej opuścić. Przeszłość pełna złych wydarzeń, krwi, walki i śmierci cały czas tkwiła w jej umyśle. Kiedy wojsko króla Adrysa natarło na jej królestwo, rodzina Rhenny znalazła się w podłej sytuacji. Przyjaciele jej ojca, króla Ektora, odwrócili się od niego, pozostawiając ich na pastwę wroga. W takiej sytuacji Melhiore zostało zdobyte w zaledwie kilka dni. Osłabione, po kilkumiesięcznej suszy, nie miało jak bronić się przed dobrze zorganizowaną armią Lysion. Rodzina Rhenny została uwięziona w ich własnym zamku, aż do dnia, w którym król Adrys postanowił, że dziewczyna wyruszy z nim do obcego państwa i zostanie królową. To miało zagwarantować dobre stosunki pomiędzy królestwami. Rhenna była zakładniczką, ofiarą kaprysu króla Adrysa, a jednocześnie nadzieją dla własnego kraju. Dopóki wypełniała wolę króla, rada Lysion zobowiązała się do pokoju i zaprzestania ataku na jej państwo, namiastkę dawnej potęgi. Stłamszone i wyczerpane Melhiore było teraz pod rządami króla Adrysa i nie miało sił na odwet. Rhenna doskonale o tym wiedziała.

   Teraz dziewczyna znajdowała się kilkaset kilometrów od swojego domu, w miejscu pełnym jej nieprzyjaciół. Tęskniła za bezkresnymi lasami i polami, które okalały jej zamek. Chciała powrócić i iść z siostrami i braciszkiem do lasku, w którym spędzali całe dnie. Na wspomnienia o rodzeństwie Rhenna zamknęła oczy. Nie mogła się rozklejać i pozwolić, aby emocje wzięły górę. Musiała być silna, dla ojca, matki, rodzeństwa. A przede wszystkim dla Melhiore. Jej poddani mieli nadzieję, że zaskarbi sobie zaufanie u króla i skłoni go do wycofania stacjonujących w ich kraju wojsk. Rhenna jednak wątpiła w swoje kokieteryjne umiejętności. Nie miała nawet okazji porozmawiać sam na sam z królem, zawsze ktoś przy nich był, a ich stosunki utrzymane były w formalnych ryzach. Wymienili ze sobą najwyżej pare zdań i to takich, które pozbywały Rhenny nadziei na jakikolwiek postęp.

  Dziewczyna schowała zmarznięte dłonie pod płaszcz. W jednym z okien zamku zauważyła młodego służącego. Najwyraźniej gdzieś się śpieszył, bo biegł, trzymając jedną dłonią swoją czapkę. Sądząc po kierunku, jaki obrał, kierował się w stronę Głównej Komnaty Królewskiej.

  A więc to już. Rhenna wstała, strzepując z sukni kilka płatków śniegu. Podniosła głowę i ruszyła do dębowych drzwi. 

 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Królowa RhennaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz