Rozdział 4

139 11 1
                                    

   Król Adrys patrzył, jak dziewczyna upada bezwładnie na podłogę. Purpurowa krew już po kilku sekundach zaczęła barwić suknię, robiąc jednocześnie kałużę obok brzucha Rhenny. Mężczyzna odłożył sztylet na stolik i klęknął przy swojej narzeczonej. Niewielka bruzda przecinała jej czoło i nadawała całej twarzy groteskowy wygląd. Adrys jednak nie zwracał na to uwagi. Patrzył teraz w jej oczy - otwarte, a jednocześnie martwe. Mają barwę niczym zamarznięte jezioro - pomyślał. Oby Alister miał rację. Inaczej lud nie będzie zadowolony, a kolejne wojny przysporzą więcej problemów niż chwały. Władca stracił dość sił w natarciu z armią Melhiore. Co prawda, ten kraj nie miał szansy z potęgą Lysion, ich ludzie byli wycieńczeniu i zmarnowani, więc to nie stanowiło głównego problemu.  Trudnością okazała się głupia natura. Najpierw sztorm na morzu pochłonął dwadzieścia statków, a potem nieznana epidemia zaatakowała armię. Zupełnie, jakby Melhiore wszystkimi siłami starało się odpędzić wrogów. Prostaczkowie wierzyli, że wyspa żyje i nie odpuści im tego płazem. 
   —  Głupcy —   powiedział Adrys, odwracając wzrok od dziewczyny. — Niby jaki kraj mógłby ożyć? Przecież to niedorzeczne. 

   Z końca pomieszczenia dobiegały ciche głosy - kobiety i mężczyzny

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

   Z końca pomieszczenia dobiegały ciche głosy - kobiety i mężczyzny. Rozmawiali o czymś gorączkowo, chociaż nie można było rozróżnić pojedynczych słów. 
   — To szaleństwo — odezwał się mężczyzna. — Jeśli ktoś się dowie, nasze głowy zawędrują na pal! 
   — Nie krzycz tak, bo ktoś jeszcze przyjdzie. 

   — Mam wrażenie, że czasami sama prosisz się o śmierć. 

   Kobieta roześmiała się cicho. 

   — Ktoś już mi to mówił - na raz jej głos zniżył się nieco. — Pamiętasz o przysiędze naszego rodu? Ślubowaliśmy to i ja mam zamiar dotrzymać słowa. 

   — To było zanim tu trafiliśmy — żachnął się mężczyzna. — Czy nasza święta księga przewiduje wygnanie i niewolę? Nic mi o tym nie wiadomo. 
   — Och, Svein... Możesz robić co chcesz, ale ja się nie wycofam. 
    — Jesteś szalona, cholernie szalona — odezwał się po kilku sekundach ciszy. — Ale dobrze, nie zostawię cię samej. Poza tym, mi też trochę jej szkoda. 
   — Widzisz? Jeśli jej się uda, to i nam będzie lżej. Może nawet wrócimy do domu. 
   — Mam nadzieję, Shass.


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Królowa RhennaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz