Rozdział 3

135 9 3
                                    


Starszy sługa o jasnozielonych włosach i miłym uśmiechu zapukał do jej komnaty

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Starszy sługa o jasnozielonych włosach i miłym uśmiechu zapukał do jej komnaty.

    — Jesteś gotowa, pani? — zapytał, wpatrując się w dwie pokojówki czeszące jej włosy i dogasające ogień.

   —Ja... - Rhenna na chwilę zamilkła — Tak.

   Dziewczyna odprawiła służki, które złożyły jej ukłon i wyszły, mijając w drzwiach staruszka. Rhenna spojrzała na niego, a ten kiwnął głową. Czuła, jak drżą jej ręce, a krew odpływa z twarzy. Bała się króla, bała się jego zamiarów. Nie chciała doświadczać dotyku jego dłoni na ciele, na samą myśl o jego pieszczotach brakowało jej oddechu w piersi. Dziewczyna westchnęła przeciągle, wstając od biurka. Czarne włosy rozlały się kaskadą na plecach i ramionach. Wcześniej służące umyły ją dokładnie oraz natarły jej skórę liśćmi lawendy. Oprócz tego, założyły na dziewczynę długą, zwiewną suknię w kolorze błękitu, takiego samego jak zimowe niebo. Rhenna nie miała żadnych ozdób, prosty ubiór sprawiał, że poruszała się swobodnie. Nie wiedziała czy ma się z tego cieszyć, czy bać.

    —Król już czeka — oznajmił sługa, gdy prowadził ją przez ciemne korytarze. Przez okna wpadało światło księżyca, a do szyb przylepiały się wirujące płatki śniegu. Rhennie przemknęło przez myśl, że musi uwiecznić ten obraz na płótnie.
   W zamku panował chłód. Wiatr hulający na zewnątrz wyginał drzewa i sprawiał, że w zamku zaczęto palić więcej drewna.

   Dziewczyna szła, dorównując krokiem staruszkowi, który pomimo wieku, poruszał się dość szybko. Zastanawiały ją włosy mężczyzny, nigdy nie widziała nikogo, kto posiadałby taki kolor. Lekko pomarańczowy odcień skóry staruszka jeszcze bardziej podkreślał zmarszczki i bruzdy na jego twarzy. Możliwe, że płynęła w nim krew Lythis, rodu zamieszkującego krainę za górami. Krainę, którą zdobył król Adrys.

   Kiedy doszli do ogromnych drzwi, Rhenna wstrzymała oddech. Pochodnie na kamiennej ścianie migotały, dając światło i ciepło. Dziewczyna spojrzała niepewnie na sługę, a ten obdarował ją lekkim uśmiechem.

    — Powodzenia - szepnął, po czym zastukał kołatką w mahoniowe drewno.
   Po kilku sekundach drzwi otworzyła starsza kobieta o włosach równie zielonych jak staruszek. Sądząc po wzroku, z jakim patrzyła na sługę, musiały ich łączyć bliskie relacje. Pokojówka odsunęła się trochę, robiąc przejście dziewczynie, a potem oddaliła się wraz z mężczyzną. Kiedy zamknęli za sobą drzwi, Rhenna rozejrzała się po komnacie. Nie była duża, z pewnością nie większą od jej własnej, co trochę zaskoczyło dziewczynę. Po lewej stronie, niedaleko wejścia stało łóżko z baldachimem i białą pościelą. Rhenna przełknęła ślinę. Niedaleko łoża zauważyła kilka schodków prowadzących do podwyższenia, na którym znajdowała się kamienna wanna otoczona roślinnością. Po prawej stronie zaś stał parawan, za którym wystawał kawałek biurka. Ogromne okno dawało widok na dalekie pola i zagajniki znajdujące się przy zamku. Tutaj blask księżyca sprawiał, że całe pomieszczenie nie potrzebowało żadnych świec do oświetlenia pokoju. I tak było jasno.

Królowa RhennaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz