*Lauren pov*
Wczoraj poczułam coś czego nie czułam od śmierci rodziców. To bardzo przyjemne, ale zarazem boję się tego uczucia. Czułam, że wkońcu jestem dla kogoś ważna. Czułam się nadzwyczaj dobrze. Moje rozmyślania przerwał dzwonek mojego telefonu.
Camila 🙈👑
- Hello... It's me! - dziewczyna krzyknęła mi w słuchawkę.
- Hej!
- Gotowa na zajęcia? - w jej głosie ewidentnie słyszałam podekscytowanie.
- Ahhh... Chyba źle się czuję.
- Co?!
- Nie idę dzisiaj do szkoły.
- Będę za kwadrans, więc rusz dupe. Chyba, że ja mam cię ubrać. - daje słowo, że gdy to mówiła przygryzła wargę.
Rozmowa zakończona.
- Cholera! - wstałam z łóżka i poszłam do kuchni, żeby przygotować sobie śniadanie.
Zrobiłam dwie kanapki z dżemem. Już miałam wziąć pierwszego gryza, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Niechętnie wstałam i poszłam otworzyć.
- Lolo! A ty jeszcze nie gotowa? - zrobiła oburzoną mine i weszła do środka.
- No przepraszam bardzo, ale miałaś być za kwadrans, a nie za pięć minut! Wyobraź sobie, że nie jestem robotem i potrzebuje jeść, żeby przeżyć. - powiedziałam szorstko.
- Lauren proszę nie bądź nie miła... Przy mnie nie musisz udawać. - przytuliła mnie.
- Camz wolę jednak, żebyś trzymała się mnie jak najdalej to możliwe. Ze mną nie będziesz, ani szczęśliwa, ani bezpieczna. Więc odejdź puki jeszcze się do mnie nie przywiązałaś. - spuściłam głowę, żeby nie patrzeć w jej czekoladowe oczy. Swoją drogą są całkiem wyjątkowe, tak jak cała jej osoba. Boże! O czym ja myślę, Lauren ona ma chłopaka i jest hetero!
- Po pierwsze skąd wiesz, że już się nie przywiązałam? Po drugie jestem szczęśliwa i po trzecie przy tobie czuję się nadzwyczaj bezpiecznie. - powiedziała zabierając mi z ręki kanapkę i biorąc gryza.
- Zamierzałam to zjeść! - powiedziałam lekko speszona.
- Ale teraz już nie zamierzasz. - uśmiechnęła się i popatrzyła mi w oczy. Odwróciłam wzrok.
- Och... Czyli zamierzasz na mnie nie patrzeć? - złapała mnie delikatnie za podbródek i uniosła tak, żebym na nią spojrzała.
- Och... Czyli zamierzasz zmuszać mnie do patrzenia na ciebie?
- Nic z tych rzeczy... Wkońcu nie będziesz chciała odwrócić ode mnie wzroku. - szepnęła mi do ucha, a mnie przeszły ciarki.
- Idę się umyć i przebrać. Poczekaj na mnie w salonie.
- Ty nie masz telewizora? - krzyknęła do mnie z salonu.
- Nie! To niszczy wyobraźnię.*Camila pov*
Czekam na Lauren w jej salonie już jakieś dziesięć minut i zaczyna mi się nudzić. Poszłam więc na górę do jej pokoju, żeby lepiej się mu przyjrzeć, bo wczoraj byłyśmy zajęte pracą. Piękny duży pokój w nowoczesnym stylu. Połączenie czerwieni, bieli i czerni naprawdę pasuje do Laur. Wielkie okno z parapetem w środku, oświetla całe pomieszczenie. Na środku pokoju przy ścianie stoi duże dwuosobowe łóżko. Jest też kącik muzyczny, stoi tam pianino, gitara i akcesoria dla muzyków. Lauren ma bardzo dużo książek i płyt na szafkach. Znalazłam znane mi tytuły. The 1975 zespołu o tej samej nazwie, Honeymoon Lany Del Rey i jeszcze kilka jej płyt. Były też płyty Demi Lovato, Troye Sivana i wiele innych. Moje przeszukiwanie płyt przerwał głos otwieranych drzwi. Odwróciłam się, a moim oczom ukazała się pół naga Lolo. Zamurowało mnie. Nie mogę się ruszyć.
- Cholera! - krzyknęła zakrywajac się ręcznikiem.
- Co ty do cholera tu robisz?!
- Ymmm... Nudziło mi się. - podałam jej ubrania, które przygotowała sobie wcześniej.
- I postanowiłaś pooglądać sobie mój pokój?
- Ymmm. Właściwie to tak. - spuściłam głowę.
- Może byś się wkońcu odwróciła, bo chciałabym się przebrać. - powiedziała lekko zirytowana.
- Ehhh... Jasne. - odwróciłam się, ale korciło mnie, żeby znów ją zobaczyć.Piętnaście minut później
Lauren wzięła wszystko co będzie jej dzisiaj potrzebne, chciała wziąć kluczyki od auta, ale jej nie pozwoliłam.
- Pójdziemy na piechotę.
- Ale po co? Tak będzie szybciej i wygodniej.
- No właśnie szybciej, a ja chcę się tobą nacieszyć. Biorąc pod uwagę to, że w szkole pewnie będziesz mnie unikać. - na jej twarzy wymalował się rumieniec.
- Eh... Niech Ci będzie. - powiedziałam i wsiadam do jej auta. Przy bramie zobaczyłam moje przyjaciółki Ally, Normani i Dinah.
- Camila! - już miały się na mnie rzucić, gdy zobaczyły z kim idę powstrzymały się z wyjątkiem Ally.
- Hej Lauren. - uśmiechnęła się do brunetki, czyżby się znały?
- Cześć Ally. - Lolo odwzajemniła uśmiech.
- DJ, Mani! Lauren nie gryzie, możecie do nas podejść. - powiedziała cały czas uśmiechnięta.
- Ymmm... Nie trzeba, ja już idę. Muszę jeszcze powtórzyć kwestie na teatralne. Ty też może powtórz swoją. - powiedziała do Ally.
- Camila masz czas po lekcjach? - zapytała.
- Oczywiście, to widzimy się w szatni?
- Okej.
- Och gdzie moje maniery? Żegnam was szmaty! - zaśmiała się szyderczo.
- Jeb się Jauregui! - krzyknęła Dinah.
- Morda lizodupie! - pokazała środków palec, odwróciła się na pięcie i odeszła. Wyglądała tak seksownie...
- Camila, Ally jak wy możecie się z nią kolegować?! To zwykła szmata. - powiedziała Normani.
- Jakoś możemy! - powiedziałyśmy razem.
- Dobra mniejsza z tym. Chodźcie na lekcje. - powiedziała Dinah. Wszystkie ruszyłyśmy do klasy. Mamy teraz matematykę... Lekcje mijają nawet spokojnie.
- Co teraz masz? - zapytała Dinah.
- Historie sztuki, a wy?
- Kurwa będziesz miła teraz lekcje z tą Lauren jebaną Jauregui. - Normani przewróciła oczami.
- Ogarnięcie się wkońcu?! Czemu ja i Ally ją akceptujemy, a wy macie jakiś kurwa problem? - wkurzyłam się i wstałam od stolika. Poczułam na sobie jakąś ciecz. Wpadłam na kogoś.
- Kurwa! Patrz jak chodzisz pizdo! Jeszcze raz, a własna matka cie nie pozna. - krzyczała dobrze znana mi osoba. Nawet nie zauważyła, że to ja.
- Przepraszam. - popatrzyłam w jej oczy. Gdy mnie zobaczyły momentalnie zaświeciły w nich iskierki szczęścia, a zniknęły złości.
- Ymmm... Nie, to ja przepraszam. Nie powinnam tak cię nazywać. - odwróciła wzrok.
- Już Ci mówiłam, żebyś nie bała się na mnie patrzeć. - uśmiechnęłam się i pociągnełam za sobą.
- Gdzie idziemy?
- W moje ulubione miejsce w tej szkole.
- Co kurwa? - usłyszałam zdenerwowany dobrze znany mi głos za sobą.
- Shawn co się stało? - zapytałam niewinnie.
- Ty masz czelność jeszcze pytać, szmato?! - złapał mnie za koszulkę i już miał mnie uderzyć.
- Odwal się od niej dupku! - odciągnęła go ode mnie.
- Nie wtrącaj się lesbo! - uderzył ją w twarz. W jej oczach zobaczyłam jeszcze większy gniew i nienawiść.
- Shawn! - zaczęłam płakać.
- Myślisz, że jak zaczełaś płakać to po sprawie? Jeszcze z tobą nie skączyłem! - złapał mnie za włosy i zaczął ciągnąć.
- Nie rozumiesz?! Powiedziałam zostaw ją! - Lauren złapała go za koszulkę i uderzyła w twarz, potem w krocze. Zwinął się z bólu, a Lolo podeszła do mnie i pozwoliła mi się w nią wtulić. Pobiegła do nas grupka uczniów.
Moje przyjaciółki podeszły do nas i objęły.
- Camila wracamy do domu. - powiedziała Dinah.
- Poczekaj! Odwioze was. - zaproponowała zielonooka.
- Okej.
- Może odwioze was wszystkie?
- Jestem za. - powiedziała Ally.
- Może być. - burkneła Normani. Lauren odwiozła już Ally i Normani, zostałam ja i DJ.
- Dinah ja pojadę do Lauren musimy zrobić ten projekt. Lolo mogę?
- Oczywiście. - uśmiechnęła się do nas.
- No niech będzie, ale masz być w domu przed północą!
- Dobrze mamo! - wszystkie wybuchnełyśmy śmiechem.
- Lauren? - zaczęła Dinah.
- Tak?
- Dziękuję! - powiedziała.
- Ale za co? - zapytała niepewnie brunetka.
- Za to, że nie pozwoliłaś skrzywdzić mojej małej Camili. - poczochrała mnie po włosach.
- Ah za to... Nie ma za co. - zarumieniła się.
- Jest! I właśnie za to ci bardzo dziękuję. - powiedziała i wysiadła z samochodu.
- Zostałyśmy same. - uśmiechnęłam się znacząco.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hello... It's me!!!
Mamy kolejny rozdział :3
Wyszedł chyba okej. Dzisiaj dłuższy i chyba bardziej emocjonujacy ^^Tradycyjne zostaw po sobie gwiazdkę i komentarz ❤
Dziękuję wszystkim za ponad 500 wyświetleń i tyle gwiazdek ❤👑🙈 JESTEŚCIE NAJLEPSI 🙈👑❤
CZYTASZ
Bad Dream || Camren
FanfictionLauren Jauregui - 17 letnia zniszczona przez życie dziewczyna. Problematyczna buntowniczka. Spróbuj się do niej odezwać... A już możesz kopać sobie grób. Camila Cabello - 16 letnia zamknięta w sobie dziewczyna. Popularność wcale nie idzie w parze z...