*Lauren pov*
Zerknełam na zegarek w telefonie i zaczęłam się szykować. Tak dawno nie widziałam się z Lucy, Derekiem, Marcusem i resztą że nawet nie wiem jak powinnam się ubrać, zachowywać. Zmieniłam się. Zmieniłam się dla Camili, ale ona wybrała Shawna. Założyłam czarną bluzę z kapturem, spodnie z wysokim stanem tego samego koloru i do tego glany. Chwyciłam klucze od domu, słuchawki i telefon. W drodze do starej fabryki włączyłam muzykę na full i zaczęłam się zastanawiać, czy Lucy się zmieniła, a jeżeli tak to jak bardzo. Jestem już pod fabryką i czuję silny uścisk. Odwracam się i widzę uśmiechniętą od ucha do ucha Lu, odrazu odwzajemniam uśmiech.
- Miło cię znowu widzieć. - spojrzałam na dziewczynę.
- Och kurcze jaka kulturka. - prychneła z pogardą.
- Ej będziesz teraz do mnie startować z takimi odzywkami, czy pogadamy jak za dawnych czasów? - posłałam jej wrogie spojrzenie.
- A kto powiedział, że będziemy gadać? Szkoda marnować tak cenny czas, bo nie wiadomo kiedy znowu się tu zjawisz Lo. - zaczęła zbliżać się niebezpieczne szybko do mojej twarzy. Już miała mnie pocałować, kiedy zrobiłam unik.
- Co ty? Kurwa odpierdalasz?! - pchneła mnie na ścianę.
- Cholera. - zaklnełam.
- Lucy ja nie przyszłam tu po to, żeby się z tobą obściskiwać. - warknełam. Dziewczyna zaśmiała się szyderczo i przycisneła mnie mocniej do ściany.
- Szczerze?! To gówno mnie interesuje po co tu przyszłaś! Ale wiem co mnie interesuje. Ty mnie intesujesz, więc bądź na tyle uległa żebym nie musiała użyć siły. - uśmiechnęła się znacząco i wpiła w moje usta. To nie był delikatny i zmysłowy pocałunek, a nachalny i bez żadnych emocji. To nie jest pocałunek z Camilą! Odepchnełam Lucy.
- Lu co ty do kurwy robisz?!
- Zamknij się Lauren i nie stawiaj mi się! Bo obie dobrze wiemy, że nie dasz rady. - zaśmiała się i znowu zaatakowała moje usta. Odrazu przypomniała mi się Camila i to jak bardzo mnie zraniła. Z jednej strony wcale tego nie chcę, ale z drugiej nie tylko ja mogę być raniona. Odwzajemniłam pocałunek, złapałam dziewczynę za pośladki i uniosłam.
- Jeaaa! Wiedziałam, że jednak tak się to skończy. Skarbie jestem twoja! Zrób ze mną co chcesz! - krzyknęła mi do ucha, a mnie przeszły nie miłe ciarki. Wcale nie pragnę Lucy, ale jestem zraniona to dobra wymówka, prawda? Nie! Lauren co ty do cholery robisz?!
- Lucy przykro mi nigdy nie myślałam, że do tego dojdzie, ale chyba czas na realizację twoich najgorszych koszmarów. - spuściłam dziewczynę i spojrzałam na nią z uśmiechem.
- Oj brzmi groźnie. Podoba mi się! - już miała znowu mnie pocałować, ale ja jednym ruchem powaliłam dziewczynę na podłogę. Zaczęłam uciekać. Co to w ogóle miało być? Dobiegłam do ruchliwej ulicy, rozejrzałam się czy Lucy za mną nie biegnie i wyjełam telefon.do Normani 😍
Musimy się spotkać. Teraz! Proszę, spotkajmy się przy starym dębie w parku przy moim domu.Wysłałam i zaczęłam iść w stronę parku w którym zawsze przesiaduje jak potrzebuje chwili spokoju. Usiadłam pod pięknym starym dębem i zamknęłam oczy. Przypomniało mi się wszystko.
Postanowiłam zaprosić Camile na spacer, po tym jak wysłała mi SMSa o trzeciej nad ranem że nie może spać.
- Lolo gdzie mnie zabierasz? - brunetka wtuliła się w moje ramię i splotła nasze dłonie.
- Lubisz gwiazdy? - zatrzymałam się i spojrzałam dziewczynie prosto w oczy.
- Owszem, ale lubię też banany. Zabierzesz mnie to planetarium? Albo pojedzmy do Zoo i tam będę udawać małpke, żeby dostawać darmowe banany. - zaczęła się śmiać.
- Ugh nie. Oglądałaś kiedyś gwiazdy? Księżyc? - zapytałam z powagą w głosie.
- Raz jak byłam malutka, ale nie kojarzy mi się to dobrze. - odpowiedziała smutno.
- Znając moją małpke to nie powiesz mi co się wtedy stało, prawda? - złapałam dziewczynę za podbródek.
- Małpka chce bananka. - cmokneła mnie w policzek.
- A mogę Ci obiecać, że jak zobaczysz to miejsce, te gwiazdy i będziesz tam ze mną to zapomnisz o tamtym wydarzeniu i obie będziemy je wspominać za każdym zamknięciem powiek? - pocałowałam delikatnie brunetke w czoło, na co młodsza wtuliła się we mnie jeszcze bardziej.
- Będziesz musiała się postarać.
- Dam radę, małpko. - uśmiechnęłam się i ruszyłyśmy do "planetarium".
Samo to wspomnienie kosztuje mnie mnóstwo bólu i cierpienia. Pozwoliłam łzom spokojnie spływać po moich rozgrzanych policzkach.
Zasłoniłam brązowookiej oczy ręką, gdy byłyśmy już na miejscu.
- Camz na trzy otworzysz oczy, okej? - dziewczyna kiwneła głową na znak, że się zgadza, a ja zdjełam rękę z jej oczu.
- Raz...
- Dwa...
- Trzzzy... - Camila powoli otworzyła oczy i przetarła je ze zdziwienia.
- Lauren tu jest. Wow. Pięknie. - powiedziała bardzo podekscytowana.
- A nie mówiłam? - uśmiechnęłam się do dziewczyny i obiełam w pasie.
- Skąd... Jak ty odkryłaś to miejsce? - zapytała z iskierkami szczęścia w jej pięknych oczach.
- Tajemnica, skarbie. - złożyłam krótki pocałunek na jej szyi.
- Lo! Patrz! - dziewczyna wskazała na niebo. Podążyłam za jej ręką wzrokiem.
- Gwiazdy... Piękne. - powiedziałam lekko zmieszana, bo nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Tak gwiazdy! Ale popatrz na kształt. - klasneła w dłonie.
- Jeżeli widzisz tam penisa to nie chce patrzeć. - zaśmiałam się na co brunetka szturchneła mnie lekko w brzuch.
- Nie głupku. Tam jest BANAN! - krzyknęła.
- Boże ty naprawdę bardzo je kochasz. - położyłam głowę na jej ramieniu.
- Tak, ale nie bardziej niż ciebie. - odwróciła się do mnie, a ja oblałam się rumieńcem.
- Chodź tu do mnie buraczku. - złapała mnie za biodra i przybliżyła do siebie. Pocałowała mnie bardzo delikatnie i z miłością.
Otarłam kilka łez, które ciągle płyną. Dotknęłam swoich ust i poczułam jakby Camila nadal tu ze mną była. Jakby nadal mnie kochała. Tak bardzo za nią tęsknię, chcę znowu móc posmakować jej ust. Chcę znowu mieć ją przy sobie.
Włączyłam muzykę ze swojego telefonu.
- Czy uczynisz mi ten zaszczyt i ze mną zatańczysz? - spytałam z uśmiechem wyciągając do niej rękę.
- To będzie dla mnie zaszczyt. - dygneła. Odległość pomiędzy naszymi ciałami znacznie się zmniejszyła. Camila oplotła moją szyję rękoma, ja zaś położyłam ręce na jej biodrach. Kołysałyśmy się w rytm piosenki.
- Mila wiesz, że patrzą się na nas miliony gwiazd i księżyc? - zapytałam nie przestawając poruszać się w rytm muzyki.
- Niech patrzą na nas wszyscy, najważniejsze że jestem tu z tobą. Nikt inny się nie liczy! - powiedziała stanowczo.
Poczułam ukłucie w sercu i gule w gardle na wspomnienie tego momentu. Camila powiedziała mi to zaledwie dwa dni przed tym jak... Ona i Mendes. Teraz już nawet nie panuje nad swoimi łzami. Siedzę i cicho szlocham. Camila złamała mi serce.
Wtuliłam się w dziewczynę i lekko pocałowałam płatek jej ucha.
- Usiądziemy? - zapytała.
- Jasne. - uśmiechnęłam się. Camila usiadła pod drzewem i przeciągnęła się ziewając.
- Śpiąca? - zapytałam z troską w głosie siadając obok dziewczyny. Brunetka nie odpowiedziała tylko położyła głowę na moich kolanach i zaczęła śpiewać.
CZYTASZ
Bad Dream || Camren
FanfictionLauren Jauregui - 17 letnia zniszczona przez życie dziewczyna. Problematyczna buntowniczka. Spróbuj się do niej odezwać... A już możesz kopać sobie grób. Camila Cabello - 16 letnia zamknięta w sobie dziewczyna. Popularność wcale nie idzie w parze z...