Rozdział 9

33.7K 1.6K 413
                                    

Nie pamiętam ile przesiedziałam sama w sali treningowej. Płakałam cicho, bez zawodzenia i szlochania, chcąc pozbyć się bólu zdrady. Ale trucizna nie opuszczała mojego umysłu wraz ze łzami, które toczyły się niestrudzenie po policzkach. Płacz tylko wymógł złość, która kłębiła się, pragnąc wyładowania.

Chciałam wstać z tej sterty materacy, pójść do nich i...niby co? Oskarżyć Kaydena o nieistniejącą zdradę? Wyrwać blond kłaki Jackie, za spanie z moim nie-chłopakiem?

Jesteś żałosna.

Byłam żałosna, płacząc za czymś czego nawet nie miałam. Opłakując jakiegoś dupka, zamiast wstać i walczyć, jak robiłam od zawsze. Tego kwiatu to pół światu - powtarzała babcia. Strasznie brakuje mi tej kobiety, muszę ją niedługo odwiedzić.

Wzięłam telefon w dłoń, a po sprawdzeniu godziny sapnęłam. Czwarta dwanaście. Nie mogłam uwierzyć, że przesiedziałam w sali pięć godzin. Potarłam dłońmi spuchnięte oczy, ale nie ruszyłam się z miejsca. Nie miałam siły tam wracać, nie mogłam pozwolić sobie na odczuwanie większego bólu. Nie teraz, kiedy byłam tak bliska złamania. Zamknęłam oczy, a w słuchawkach popłynęło "Time" Mikky'iego Ekko. W takich chwilach, to właśnie ten wykonawca najlepiej oddawał moją sytuację w swoich piosenkach. Jego głos był piękny, delikatny, subtelny, jakby nie chciał mnie zasmucić. Jedynie przypomnieć co mi się przytrafiło, pochwalić za wytrwałość i dodać otuchy.

Smile - głosiła następna piosenka, więc pomimo płynących łez, moja twarz ugościła delikatny uśmiech. Słowa uświadomiły mi, że powinnam się cieszyć z tego co mam, czyli wolności. Nie przejmować się niepowodzeniami, ale cieszyć się małymi rzeczami.

A potem Royal Blood wkroczył z mocnymi uderzeniami gitary oraz perkusji w Out Of The Black. Wyobraziłam sobie jak twarz Kaydena zostaje roztrzaskana przez gitarę elektryczną, a mój uśmiech poszerzył się.

Poczułam dotyk na kolanie, więc otworzyłam oczy. Chwilę zajęło mi dostrzenie wszystkich szczegółów, ponieważ światło w sali zostało zaświecone, a ja przyzwyczaiłam się do egipskich ciemności.

- Co tu robisz sama, piękna niewiasto? - zapytał figlarnie mężczyzna.

Zamrugałam gwałtownie powiekami, by zaostrzyć obraz. Nabrałam gwałtownie powietrze, widząc przed sobą tego samca. Jego prezencja - dominacja w posturze, głęboki głos i niezwykle atrakcyjny zapach mówiły mi, że jest alfą. A przynajmniej przyszłym liderem. Miał włosy w kolorze jasnego brązu, przeplatane jasnymi refleksjami, które nabył zapewne przez słońce. Jego skóra była opalona, podkreślając fiołkowy kolor oczu. Nie mogłam napatrzeć się na jego wysoką postać, a z każdą chwilą oderwanie od niego wzrok stawało się coraz cięższe. Nieznajomy był bez koszulki, w samych sportowych sportach oraz butach do biegania. Jego naga pierś cała lśniła potem, a gęste, krótkie włosy sterczały od wilgoci.

Przełknęłam ślinę, a kiedy się odezwałam, moje słowa były tylko szeptem.

- Leczę zbolałą duszę.

- Zazwyczaj leczy się ją alkoholem - powiedział z rozbawieniem.

- Ale ja wolę użalanie się nad sobą w samotności i słuchanie dołujących piosenek, jak reszta niepełnoletnich nastolatek - odpowiedziałam z większą mocą.

- No tak, przecież topienie smutków w alkoholu jest dla ciebie nielegalne, niepełnoletnia nastolatko. - Podaje mi swoją dużą, ciepłą dłoń. - Jestem Fin.

- Blaire. - Ścisnęłam jego rękę. - Co cię sprowadza do Srebrnego Księżyca?

- Moja siostra przyjechała tu za namową rodziców, jestem jej opiekunem.

Full MoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz